38 - czyli straszna tajemnica

545 36 26
                                    

29 grudnia

Wyrzuciłem cztery wypalone wkłady do wielkiego śmietnika stojącego przy cmentarnej bramie. Miałem ochotę zabrać ze sobą jeszcze dwa znicze w kształcie choinek, bo były tak paskudne, że aż mnie skręcało. Kuba pewnie się w grobie przewracał, gdy ktoś stawiał je na jego płycie. Gdyby zobaczył ten kicz na własne oczy, to chyba umarłby ze śmiechu. Był jednak szybszy.
A szkoda.

Magda stała po drugiej stronie muru, czekając cierpliwie na mnie i na Julka. Pierwszy raz wzięliśmy ją ze sobą na nasz mały grobing, ale nie dostała pozwolenia na wejście tam z nami. Nie to, że zapytała. Dla każdego z nas było oczywiste, że się rozdzielamy.

- Patrz na to - rzuciłem, wyciągając telefon by pokazać jej zdjęcie paskudnych choinek. Uniosła brew, zerkając na mnie pytająco. - No okropne są! - wyjaśniłem. Wzruszyła ramionami. Na jej płaszczu osiadały coraz to większe płatki śniegu.

- Moja mama je lubi - stwierdziła.

- To twoja mama ma chyba beznadziejny gust - burknąłem niezadowolony. Zerknęła w stronę cmentarza.

- Co on tam tak długo robi? - zaniepokoiła się.

- Nie wiem, zawsze to on czeka na mnie - przyznałem. Po twarzy Magdy przemknął jakiś dziwny wyraz. Chyba nadal cmentarny element relacji mojej i Julka wydawał się jej co najmniej niezrozumiały. Nic nie powiedziała. Odwróciła się w stronę swojego osiedla i zmarszczyła brwi.

- Ktoś nam chyba macha.

- Co? Tobie niby? - prychnąłem, na co ze zniecierpliwieniem trzepnęła mnie w ramię. Popatrzyłem tam, gdzie ona. I zrobiło mi się ciężko.

- Natan! - dotarł do nas częściowo zagłuszony odległością i samochodami krzyk mojej siostry. Stała sklejona z Olkiem na przystanku po drugiej stronie jezdni i machała mi uporczywie.

- Co ona tu kurwa robi? - zdziwiłem się, odmachując. Ewidentnie chciała do nas podejść, ale Olek wskazał coś na drodze. Nadjeżdżał autobus, na który najwyraźniej czekali. Chłopak też mi pomachał.

- Ale kto to jest? - spytała Magda. Zapomniałem o niej na moment. To z pewnością przez towarzystwo dziewczyny Ula chciałaby się tu znaleźć. Długi autobus wjechał do zatoczki, całkiem ich zasłaniając.

- Moja głupia siostra. I jej chłopak.

- To ona się z nim nie rozstała?

- Pogodzili się. I są jeszcze gorsi, niż przedtem. Pieprzone papużki nierozłączki, z dzióbków sobie spijają - burknąłem, patrząc jak bus włącza kierunkowskaz. Magda milczała przez moment.

- Julek ją poznał? - spytała, wsuwając dłonie do kieszeni. Nieustannie była o niego zazdrosna. Męczyło mnie to.

- Nie.

- A... ten... był u ciebie w ogóle? Znaczy...

- Nie.

- Och, okej.

- Czemu pytasz?

- Nie no, tak po prostu. Z ciekawości - odparła. Spojrzałem na nią z jakimś takim dziwnym zmęczeniem. Spuściła wzrok. Milczeliśmy, gdy w końcu Julian wyłonił się z bramy cmentarnej. Podszedł bliżej.

- Zdążyliście się już pokłócić? - zagadnął, uśmiechając się delikatnie. Magda coś tam mruknęła pod nosem.

- Masz wobec nas naprawę niskie oczekiwania - prychnąłem.

- A wiesz co cię ominęło? - wtrąciła dziewczyna. Spojrzał na nią ciekawsko. - Widziałam siostrę Natana.

- Jezu, no co za atrakcja.

Punkt zwrotnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz