12:35 środa, 19 września
Na długiej przerwie postanowiłem wyjść do sklepu, by oszczędzić sobie upokorzeń związanych z siedzeniem przez kolejne dwadzieścia minut w kącie. Mimo kilku osób, które spróbowały do mnie zagadać, to chyba i tak finalnie zacząłem wszystkich odstraszać swoją aparycją. Myślę, że nie pomagał fakt, iż przedtem widziany byłem tylko w towarzystwie Zuzki. Ale to nie jest ważne.
Dzięki temu, że nikt nie zawracał mi głowy, rzetelnie przygotowywałem się do wszelkich kartkówek i prac kontrolnych, zrobiłem nawet dodatkowy projekt na historię i funkcjonowałem sobie w pojedynkę.
Jak do tej pory nie pisnąłem matce nawet słówkiem o tym, co powiedziała mi Laura, za to zajrzałem ukradkiem do jej torebki. I faktycznie. Leżała tam nienapoczęta paczka fajek.Zapłaciłem za sok i czekoladowego batona, po czym mozolnie wylazłem ze sklepu. Schowałem rzeczy do kieszeni kurtki i wyciągnąłem z niej papierosa. Zapaliłem, stając za rogiem budynku. Nie chodziłem już na palarnię, praktycznie nie wychodziłem w czasie zajęć ze szkoły, ale dzisiaj rozpaczliwie starałem się wytracić czas. Plan lekcji prawdopodobnie miał się już nie zmienić i jeśli jest to prawda, to środy staną się moim małym koszmarem. Do domu mogę udać się dopiero po ośmiu godzinach męki, które zawierały w sobie straszne połączenia przedmiotów. Środy to po prostu nieśmieszny żart.
Starałem się wypalić papierosa jak najszybciej mogłem, bo właśnie zaczął kropić lekki deszcz. Moje głupie włosy, z którymi nic nie zrobiłem, uporczywie wpadały mi do oczu, bo jesień postanowiła zapowiedzieć swoje przyjście dość gwałtownie. Od kilku dni na zmianę lało i wiało, a wczoraj rozpętała się nawet burza z wichurą. Szkoda tylko, że nie zdmuchnęło mnie na drugi koniec kraju.
Nałożyłem kaptur na głowę, kuląc się trochę przed chłodem. Stałem tak zgarbiony, dławiąc się co chwilę dymem.- Wszystko w porządku? - zapytał ktoś, a ja gwałtownie się wyprostowałem, prawie przywalając czaszką w mur. Baton wypadł mi z kieszeni, więc czym prędzej podniosłem go z chodnika.
- Co? - zdziwiłem się. Deszcz już dobrze zacinał, a włosy przykleiły mi się do policzków. To było dosyć żenujące, więc szybko je odgarnąłem. Przede mną stała naburmuszona Magda z chłopakiem od teatru u boku. To on zadał poprzednie pytanie. Skrzywiła się na mój widok i złapała blondyna za rękę.
- Chodź - jęknęła, ciągnąc go w kierunku szkoły, ale on ani drgnął. Był jak słup. Wysoki, smukły i potężny. Chyba żadna siła nie była w stanie ruszyć go bez jego woli.
- Wszystko gra? - spróbował ponownie chłopak. Miał na sobie tylko cienki sweter, a pod pachą trzymał paczkę wafli. Zmarszczyłem brwi unosząc głowę, by spojrzeć mu w twarz. Gdyby świeciło słońce, z pewnością by mi je zasłonił. Ale siąpił deszcz, moczył mi kurtkę i moczył jego sweter.
- Julek, chodź - powtórzyła z naciskiem Magda, teraz już szarpiąc jego ramię. - Nic mu nie jest.
- Mi? - zdziwiłem się, wypalając papierosa prawie do końca. Dym niemal natychmiastowo rozpływał się w powietrzu.
- Widzisz? - warknęła ona z frustracją, w końcu go puszczając. Ale chłopak pokręcił głową. Krople osadzały się na jego okularach, po czym spływały mu po nosie.
- Przepraszam, stałeś taki skulony, myślałem, że... - zawahał się, patrząc na mnie niepewnie. Uśmiechnął się ostrożnie, wyciągając do mnie swoją wielką dłoń. - Chyba się jeszcze nie znamy. Julian - przedstawił się, a ja szybko przełożyłem fajkę do lewej ręki. Uścisnąłem tę jego.
- Natan - wychrypiałem. Jego skóra była chłodna i mimo moich oczekiwań, wcale nie zmiażdżył mi palców. Uścisk był delikatny, jakby otoczyły mnie płatki kwiatów, a nie ręka dwumetrowego kolesia. Odsunąłem się, gasząc niedopałek o ścianę. Chciałem rzucić go na ziemię, ale Julian ciągle mi się przyglądał. Trochę się speszyłem.
CZYTASZ
Punkt zwrotny
Teen FictionJest to druga część Efektu Ubocznego, która kreowała się w mojej głowie już od dawna. A na dole spoiler EU. Po śmierci Kuby nie dzieje się dużo. Dni zdają się być takie same, ciągną się nieznośnie, a dusza z każdym dniem boli coraz bardziej. Ale ki...