Dziwny był to poniedziałek. Trochę cichy, trochę niezręczny. Już od rana wiedziałem, że nie będzie do końca dobrze, bo czekając przed szkołą na Julka i Magdę, doczekałem się tylko chłopaka. Wyglądał trochę marnie, szedł jakiś taki zgarbiony, ręce miał w kieszeniach, na uszach duże słuchawki. Prawie mnie ominął, dostrzegł mnie w ostatnim momencie przed wejściem do środka i cofnął się parę kroków. Uśmiechnął się jakoś tak bez przekonania. Nie rozmawialiśmy ze sobą od soboty.
- Gdzie Magda? - zdziwiłem się, bo w poniedziałki zawsze przyjeżdżali razem. Wzruszył ramionami.
- Chyba już w środku - mruknął, znowu gasnąc. - Chodź, Natek. Zimno jest - dodał, otwierając drzwi. Szybko rozebrałem się przy swojej szafce i dopadłem do tej jego.
- Mów - poprosiłem. Ociągał się zmieniając buty, ociągał się dopakowując książki do plecaka, ociągał się zamykając drzwiczki na kluczyk. Milczał cały ten czas, próbując być zbyt zajętym, by mi odpowiedzieć. Długo to trwało, a ja nie byłem przyzwyczajony do cichego traktowania. - Julek - jęknąłem, dotykając lekko jego ramienia. Spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem, potem spojrzał na moją rękę. Nie zabrałem jej.
- Zszedłem na jej piętro jak zawsze, gdy jeździmy razem - zaczął beznamiętnie. - Trochę wcześniej byłem, żeby tylko nie musiała na mnie czekać, ale ona się nie zjawiała, a zawsze spotykamy się przed jej drzwiami o siódmej dwadzieścia. Poczekałem dwie minuty dłużej, ale jej nie było, więc zadzwoniłem dzwonkiem. Otworzył mi jej tata bardzo zdziwiony moim widokiem, bo przecież Magda poszła na wcześniejszy autobus - wyrzucił z siebie z goryczą. Popatrzył na mnie znowu. - Ryczeć mi się chce, Natek - wyznał. A mi ścisnęło się serce. Ostrożnie zsunąłem swoją dłoń po jego rękawie, ścisnąłem jego palce, zasłaniając nasze ręce od strony korytarza własnym ciałem i pogładziłem jego knykcie. Ten weekend chyba nas do siebie trochę zbliżył, trochę ośmielił takie gesty.
- Przykro mi bardzo, że tak jest - powiedziałem, a była to całkowita prawda.
- Przejdzie jej - wymamrotał, patrząc gdzieś obok mojej twarzy, jakby nie mógł zdobyć się na kontakt wzrokowy. Wzmocniłem uścisk.
- Na pewno - zgodziłem się. Przymknął oczy, odetchnął głęboko.
- A... tak się zastanawiałem, czy myślisz, że Magda mogła zobaczyć w sobotę moje uda? Wiesz o czym mówię... bo... bo może jej też o to chodzi czy coś... - spytał nagle, trochę rozgorączkowany. Nie pomyślałem nawet o tym, ale Julek musiał myśleć bardzo dużo. Jego blizny, które sam sobie zafundował. Dużo blizn, o których wiedziałem tylko ja.
- Nie, nie wydaje mi się - stwierdziłem po chwili namysłu. Puściłem jego dłoń. - Gdyby je widziała, to raczej nie przemilczałaby tego faktu, nie? Narobiłaby jeszcze większego rabanu.
- Pewnie masz rację - westchnął. Wziął głęboki oddech, z roztargnieniem poprawił okulary. Pod oczami miał sińce. Chyba przeżywał wczoraj katusze. Źle mi się zrobiło, że nie odezwałem się do niego po tym wszystkim. - Chodź Natek. Zaraz dzwonek - dodał, ruszając w stronę klas lekcyjnych, nie dając mi czasu na pogrążenie się w nagłym napływie poczucia winy. Dorównałem mu kroku, co nie było trudne, bo chłopak ledwo powłóczył nogami. - Mogę cię odprowadzić?
- Magda pewnie będzie już pod salą - ostrzegłem go. Mina zrzedła mu jeszcze bardziej. Wyglądał tak, jakby zaraz miał usiąść na środku korytarza i już dzisiaj nie wstać. - Przecież ona prędzej się zesra, niż spóźni się pół minuty.
- Jasne - mruknął cicho, garbiąc się jeszcze bardziej. Szkoda mi go strasznie było. Chyba nigdy wcześniej Magda nie karała go ciszą, pewnie nie dał jej do tej pory żadnego powodu. - To do schodów.
CZYTASZ
Punkt zwrotny
Teen FictionJest to druga część Efektu Ubocznego, która kreowała się w mojej głowie już od dawna. A na dole spoiler EU. Po śmierci Kuby nie dzieje się dużo. Dni zdają się być takie same, ciągną się nieznośnie, a dusza z każdym dniem boli coraz bardziej. Ale ki...