22:34, 31 grudnia, 2017
Opatuliłem się kocem, podciągając nogi do klatki piersiowej. Nie miałem już pojęcia, jaki film leci teraz na moim laptopie. Wpatrywałem się bez zrozumienia w ekran czując, jak mój mózg zmienia się w coraz większą papkę. Na szafce nocnej stały trzy kubki po herbacie, dwa talerze z niedojedzonymi resztkami, które zaczęły już pleśnieć, i nienapoczęte opakowanie ciastek. Kuba bardzo je lubił, a mnie mdliło na ich widok.
Za oknem rozbłysły kolorowe fajerwerki, którym towarzyszył wielki huk. Zmrużyłem oczy, próbując dostrzec ich dokładne kształty, ale wszystko mi się zamazywało. Zbyt wiele czasu spędzałem przed komputerem.
Mimo ściany, która oddzielała mój pokój od pokoju Uli, dobrze słyszałem muzykę i głośny śmiech Olka. Chłopak bardzo wspierał moją siostrę, często zapraszał ją do siebie lub gdzieś na miasto, zdarzało się też, że przesiadywał u nas. A ja unikałem go jak tylko mogłem, co wcale nie było zbyt trudne. Rzadko wypełzałem z pokoju.
Przymknąłem klapę laptopa, odpychając go stopą na drugi koniec łóżka. Prawie spadł, ale mało się tym przejąłem, gdy zsuwałem się w kołdrze na podłogę. Chwilę zajęło mi, zanim wziąłem się w garść i wstałem. To było nawet trudniejsze, niż mógłbym przypuszczać, bo ziemia mocno mnie do siebie przyciągała. Wylazłem w końcu z pokoju i ruszyłem do sąsiednich drzwi. Zapukałem, choć w innych okolicznościach z pewnością otworzyłbym je gwałtownie i wydarł się na nich jak najgłośniej. Ale nie dziś. Brakowało mi na to siły, już samo przyjście tutaj kosztowało mnie więcej, niż chciałbym przyznać. Drzwi otworzyła mi siostra.- Nat? - zdziwiła się, robiąc krok do tyłu, bym mógł wejść do środka. Nie zrobiłem tego, mając wrażenie, że moje stopy już na zawsze przykleiły się do dywanu. - Chodź do nas - zaprosiła mnie, robiąc jeszcze więcej miejsca. Nie mogłem się zebrać, by wydobyć z siebie choć jedno słowo. Ostatnio odezwałem się chyba trzy dni temu. Zmarszczyła ciemne brwi, zerkając niespokojnie wgłąb pokoju. Gdzieś na lewo mignęły mi blond włosy Olka. - Coś się stało? - spytała niepewnie, przestępując z nogi na nogę. Chłopak wyłonił się wreszcie zza dużej szafy i stanął koło niej. Uśmiechnął się ostrożnie. Był sporo wyższy, bo Ula, tak jak ja, nie grzeszyła wzrostem. W końcu zmusiłem się, by wydusić z siebie choć kilka słów.
- Czy... - wychrypiałem, ale głos odmówił mi posłuszeństwa. Odchrząknąłem zażenowany. - Moglibyście być ciszej?
- Och... - Tylko tyle zdążyła powiedzieć, bo odwróciłem się do nich plecami i powlokłem się z powrotem do siebie. Kołdra plątała mi się między nogami, które i bez tego nie były zbyt posłuszne. Miałem wrażenie, że mięśnie zaczęły mi już zanikać, mało ich ostatnio używałem. - Nat! - jęknęła, podbiegając do mnie szybko. Złapała mnie za ramię w momencie, w którym właśnie miałem przekroczyć próg swojego pokoju. Zaskoczony obróciłem się gwałtownie w jej stronę, jednocześnie wyrywając się z uścisku i uderzając ją wierzchem dłoni w podbródek. Dotknęła go machinalnie, a ja skuliłem się w sobie przerażony.
- Przepraszam - wymamrotałem lekko oszołomiony i szybko wślizgnąłem się do do środka. Zamknąłem za sobą głośno drzwi, gdy ona zaczęła się do nich dobijać. Fajerwerki znów rozbłysły za moim oknem.
- Nat! Natan! Nic się nie stało! - krzyknęła, próbując dostać się do środka. Zaparłem się o nie mocno plecami, wpatrując się w odsłonięte okno. Kolorowe ognie rozświetlały ciemne niebo. Dzisiejsza noc była pochmurna, miałem wrażenie, że zbiera się na deszcz. - Nawet nie zabolało - przekonywała mnie, ale drzwi skutecznie tłumiły ton jej głosu. Przymknąłem oczy, osuwając się na podłogę. Poczułem łzy spływające po moich policzkach. Gdyby Kuba tu był... - Może masz ochotę coś z nami obejrzeć? Albo... albo moglibyśmy w coś zagrać - dodała zdesperowana.
W końcu przestała pukać. Słyszałem jeszcze, jak Olek mówi coś do niej, ale robił to na tyle cicho, że nie mogłem rozróżnić poszczególnych słów. Zwinąłem się w kłębek na podłodze. Poszli sobie. Zostawili mnie.
Ostatnio zatraciłem umiejętność spędzania czasu z ludźmi. Zaniedbałem relację z Ulką, która przez ostatnie miesiące prawdziwie zakwitła, obecność rodziców męczyła mnie nawet bardziej, niż zazwyczaj, a na widok Laury, młodszej z moich sióstr, serce bolało mnie potwornie. Bo myślałem o tym, że może ją też, choć ma dopiero niecałe dziewięć lat, spotka w życiu coś tak strasznego, jak mnie.
Kuba zostawił w moim wnętrzu wielki, pusty krater, ale nie powiedział mi nawet, czy istnieje cokolwiek na tym świecie, co byłoby w stanie wypełnić go choćby w jednej dziesiątej. Bo przedtem wypełniał go chyba on, jego uśmiech i miłość, która wylewała się na wszystkie strony.
Wciąż zawinięty w kołdrę przeczołgałem się do mojej szafki nocnej, w której trzymałem sporą kopertę. Było na niej moje imię, Kuba zostawił to dla mnie chyba jako prezent urodzinowy. Nie jestem pewien, bo nigdy nie wspomniał mi nawet słowem o tym, co znajdowało się w środku. Pierwszą rzeczą okazała się płyta, na którą zgrał film trwający cztery minuty i dwanaście sekund. Była to serenada na moją cześć, bo zażartował kiedyś, że powinien skomponować dla mnie coś takiego. A ten cymbał to zrobił.
Na nagraniu miał na sobie piękny, nieco za duży garnitur, w którym zapewne pochowano go kilka tygodni później, a w jego łysej głowie odbijało się światło z okna. Wyglądał głupio. Na jasnym pianinie leżała jego kretyńska, żółta czapka, a w kadr łapał się też kawałek wiklinowego fotela. Wszystko to znałem na pamięć. Tak samo jak melodię, którą bez problemu mógłbym zanucić.
Utwór zaczynał się mocno, niskie dźwięki jakby przekrzykiwały się nawzajem. A potem robiło się łagodniej. Nadal dynamicznie, ale jednak spokojniej i to właśnie w taki sposób, po kilku minutach, chłopak przestawał grać. Potem obracał twarz w stronę kamery, uśmiechał się szeroko, na co zawsze miękło mi serce, wstawał z lekkim trudem z szerokiego stołka i nisko się kłaniał.
Potrafiłem oglądać to w kółko. Bardzo żałowałem jedynie, że nie odezwał się na nagraniu ani słowem. Bo ktoś zablokował jego numer, a ja nie mogłem już dzwonić, by usłyszeć jego głos, gdy czas na odebranie połączenia mijał. W tym momencie nie byłem nawet pewien, czy dobrze go pamiętam.
W ciągu czertach dni po jego śmierci zapchałem mu skrzynkę głosową, ale myślę, że zbytnio mu to już nie przeszkadzało.
Teraz jest Ci już wszystko jedno, prawda?
Kuba, jak ja potwornie żałuję, że nie ma Cię teraz obok. Bo gdybyś był, może znów zagralibyśmy w jakieś gówno z Ulą i Olkiem, ale tym razem nie pozwoliłbym Ci być w drużynie z kimś innym niż ja. Oglądalibyśmy fajerwerki, pocałowałbym Cię o północy, a na koniec położylibyśmy się spać. Ja koło Ciebie, Ty obok mnie. Byłoby mi dobrze.
Ale nie jest, bo okazało się, że Bóg jest strasznym chujem. Albo Ty. Nie jestem już pewien. Bo chyba zaczynam wierzyć, że On naprawdę istnieje, bo Ty nie przestałbyś walczyć z własnej woli. Za dobrze Cię znałem, Kuba. Poza tym, musisz gdzieś tam być. Choć nie czuję Twojej obecności, to nie mogę sobie nawet wyobrazić, że zostawiłeś mnie na dobre. Choć już teraz wiem, że to prawda, że tutaj, na Ziemi, już nigdy, nigdy więcej Cię nie spotkam, to ta myśl wciąż przyprawia mnie o mdłości.
Ale żeby tak ogólnie? To niemożliwe. Nie pozwoliłbyś na to, prawda?
Westchnąłem cicho, wyciągając z naderwanej koperty pomiętą kartkę papieru. Zapisano ją okrągłym pismem Kuby, ale papier był cały powyginany, a litery zaczynały się już zamazywać od moich łez, które nad nim wylałem i moich spoconych palców, którymi ściskałem tę kartkę długimi godzinami. List czytałem codziennie, nawet po kilka razy, tak bardzo pragnąłem mieć przy sobie coś, co on też trzymał w rękach. Jego myśli i uczucia spisane na papierze, bo choć miliony razy słyszałem, co do mnie czuje, to pamięć lubiła mnie ostatnio zwodzić. Wspomnienia zaczynały mi się mieszać. Niektóre rzeczy zapominałem, inne sobie dorabiałem we własnej głowie, a ten list był chyba jedynym niezmiennym fragmentem naszej układanki.
Zerknąłem na niego po raz kolejny i choć było ciemno, choć ledwo widziałem zatarte litery, zacząłem go czytać. Wcale mi to nie przeszkadzało, bo jego treść znałem równie dobrze, co melodię z płyty. Śledziłem wzrokiem słowa, delektując się każdym z osobna.
CZYTASZ
Punkt zwrotny
Teen FictionJest to druga część Efektu Ubocznego, która kreowała się w mojej głowie już od dawna. A na dole spoiler EU. Po śmierci Kuby nie dzieje się dużo. Dni zdają się być takie same, ciągną się nieznośnie, a dusza z każdym dniem boli coraz bardziej. Ale ki...