niedziela, dziewiętnasty kwietnia
Było pomiędzy czwartą, a piątą rano, niebo powoli się rozjaśniało. Mimo bloków przysłaniających znaczną część cmentarza, z szóstego piętra całkiem nieźle było widać czerwoną łunę nad kościołem.
Z Julkiem nie spaliśmy od jakiejś półtorej godziny, bo obudziłem się zlany potem, z szybko bijącym sercem, cały rozdygotany. Od tygodnia było to u mnie normą. Chyba żadnej nocy nie przespałem dobrze.
A Julek, z tym swoim lekkim snem, od razu się przebudził. Udawałem, że nic się nie dzieje, ale on kazał mi przestać wydziwiać i zaprosił mnie do swojego łóżka, bo tym razem spałem na dmuchanym materacu.
I w ogóle dziwne to było potwornie, bo ostatni raz w tym tygodniu byłem w tym pokoju właśnie w niedzielę, tydzień temu, gdy dostałem od Julka koszulę i gdy zaprosiłem go do siebie. A wczoraj, wybierając się tutaj, by porobić z Julkiem trochę matmy, by pozwolić mu poprzepytywać się z wszelkich lektur, a finalnie zostać na noc, rodzicom, jak zwykle, zakomunikowałem, że wychodzę. Ale tym razem oni widzieli gdzie, bo matka, z którą ojciec już rozmawiał, choć ja nieco mniej, od razu zapytała czy do Juliana. I jakie to dziwne było powiedzieć im, że tak, że na noc zostanę.
Co oni sobie pomyśleli?
Jezu.- Zamknij już to okno - poprosił cicho, przewracając stronę.
Julian leżał na łóżku całkiem nagi, zawzięcie czytając swoje notatki z historii, co ja uważałem za głupotę o tej godzinie. Ale on twierdził że nie może marnować czasu, przecież za dwa tygodnie matura.
Dwa tygodnie.
Pieprzone dwa tygodnie.
Do twardej okładki zeszytu przyczepił mała lampkę pozwalającą czytać książki po ciemku, ale tak naprawdę i tak musiał przytrzymywać ją ręką, bo światło co chwila gdzieś mu uciekało.
Powiedziałem mu, żeby się nie wygłupiał, żeby zapalił zwykłe światło, ale on tylko spojrzał na mnie jak na debila i wrócił do czytania. Jakby w takim mroku grzechem było włączać światła.- Ubierz się lepiej - burknąłem, ciągle wychylając się trochę w stosunkowo ciepłą noc. Może poranek.
- Wywietrzyło się już chyba - szepnął, naciągając na siebie kołdrę. Ja też nie miałem ubrań, ale drżenie z zimna było miłą odmianą od drżenia z tych wszystkich głupich emocji. - Zamknij to, Natek - zasugerował łagodnie. Odetchnąłem raz jeszcze, po czym zrobiłem co kazał.
Z dwadzieścia minut wcześniej Julek pozwolił mi zapalić w otwartym oknie, a potem kazał zostawić je tak, by pozbyć się resztek dymu z tego małego pokoju.
Co do palenia, Julek zdawał się zmieniać zdanie co pięć minut. Raz prosił, żebym przestał, a raz chętnie patrzył, jak to robię. A teraz przeszedł sam siebie, bo w szufladzie swojej szafki nocnej schował, wraz z innymi naszymi rzeczami, paczkę moich ulubionych papierosów. Stwierdził że to tak na wszelki wypadek, gdybym chciał, a nie miał.
Wszelki wypadek nastał po kilkunastu godzinach.- Przestań to czytać, pojebie cię już całkiem - mruknąłem, zakładając dresy i koszulkę z krótkim rękawem. Wczoraj z lekkim niepokojem przyniosłem tutaj kilka swoich rzeczy, ale Julek tylko uśmiechnął się do mnie i przerzucił wszystkie swoje skarpetki do szuflady z bielizną, żeby zrobić mi miejsce. Dlatego wreszcie ciuchy, w których spałem, były mojego rozmiaru i zbytnio w nich nie tonąłem.
I niesamowite to było, że mam w jego pokoju własne miejsce na własne rzeczy.
Ciągle byłem pod wrażeniem.- Nie martw się o mnie - odpowiedział, nie odrywając wzroku od swoich kartek. Wziąłem z materaca swoją poduszkę i podłożyłem ją sobie pod plecy, zanim oparłem się o lodowatą ścianę siadając na parapecie. Patrzyłem za okno na coraz bardziej jaśniejące niebo.
- To przestań czytać, bo mnie pojebie - jęknąłem, zaciskając palce na kolanach. A Julek od razu odłożył zeszyt, choć nie zgasił tej durnej lampki. Spojrzał na mnie czujnie.
Po tym, jak się przebudziłem i nie mogłem spać, gadaliśmy trochę. Potem robiliśmy coś innego, a później znowu chwilę rozmawialiśmy. Ale mi chyba nie było lepiej, choć od tygodnia brzmiałem jak zdarta płyta.
CZYTASZ
Punkt zwrotny
Teen FictionJest to druga część Efektu Ubocznego, która kreowała się w mojej głowie już od dawna. A na dole spoiler EU. Po śmierci Kuby nie dzieje się dużo. Dni zdają się być takie same, ciągną się nieznośnie, a dusza z każdym dniem boli coraz bardziej. Ale ki...