Rozdział 3

3.5K 95 7
                                    

Holdy

Deszczowy Londyn nie zniechęcał mnie do tego by wyjść na jego ulicę i pobiegać. Wręcz przeciwnie, mając na sobie buty sportowe, i odpowiedni strój wyszłam z mieszkania. Delikatne, ciepłe powietrze mieszające się z małymi kroplami wody uderzyło we mnie.

Włożyłam słuchawki do uszu i zaczęłam swój poranny trening który wykonywałam od dwóch lat.

Po moim przylocie do Londynu rozpoczęłam zdrowszy tryb życia, przez co schudłam nie do poznania. Nie zmieniłam jedynie wagi, ale i wyglądał, by na nowo zacząć wszystko poszłam do fryzjerki która zrobiła całkowitą metamorfozę moim włosom malując je na złocisty blond.

Cała mokra wróciłam do swojej oazy i zdjęłam przemoczone ubrania i wsadziłam do kosza. Naga powędrowałam do łazienki gdzie wzięłam relaksującą kąpiel z dodatkiem płatków uschniętych, czerwonych róż które nadawały pięknego zapachu oraz gładkości mojej skórze.

Ten kwiat mimo upływu tylu lat kojarzył mi się z tym okropnym, żałosnym i przechwalającym się Michaelem. Mimo wszystko stał się wrogiem numer jeden na mojej liście chodź jest strasznie krótka, bo składa się z jego persony i kilku dzikusek z uczelni.

Kiedy suszyłam włosy mój telefon wydał z siebie dźwięk przychodzącego połączenia. Odłożyłam suszarkę na marmurową półkę przy umywalce i wytarłam mokre dłonie o puchaty, biały szlafrok który miałam związany w pasie.

Na wyświetlaczu było imię mojej mamy. Wywróciłam oczami, bo kobieta katowała mnie smsami jak i rozmowami przynajmniej kilka razy dziennie. Było to cholernie męczące przez pryzmat tego, że miałam mnóstwo nauki by zdać te cholerne egzaminy.

Mimo ogromnej trudności nie mogłam się poddać, nie mogłam rzucić nauki i wrócić do rodziców. Ojciec by mnie zniszczył.

Wylatując tu zagwarantowałam, że wrócę do domu dopiero wtedy kiedy będę miała ukończone studia prawnicze.

Tata ogłosił przy moim rodzeństwie i matce dobitnie, że jeśli się poddam nigdy więcej nie będę miała nawet prawa prosić o to by wylecieć gdzieś czy pójść do normalnej pracy.

Przez lata reguły w naszej rodzinie uległy zmianom. Chłopcy którzy rodzili się w mafii musieli już w niej zostać, a kobiety przed czasem podpisania papierów o tym, że należy się w stu procentach do rodziny a każda podjęta przez nią decyzja jest nie do podważenia i trzeba po prostu im ulegać zostały pooddawane jakimś gburom z innych familii gdzie zostały zaręczone z synami.

Żal mi było tych dziewczyn, miały ledwo szesnaście lat a już natrafiły na taki los. Najbardziej martwiło mnie to, że Giorgia będzie poddana na taki los ale nie mogłam zrobić kompletnie nic.

-Halo - odezwałam się wreszcie i czekałam na odpowiedź.

-Skarbie, dlaczego tak długo nie odbierałaś? Co tam robisz? - zaczęła dopytywać a ja odłożyłam telefon na bok i włączyłam głośno mówiący.

Sięgnęłam po szczotkę i zaczęłam czesać wpół mokre jeszcze włosy.

-Mamo dopiero co zdążyłam wziąć kąpiel - jęknęłam.

-Och no dobrze, wiesz, że żaden ojcem organizujemy przyjęcie z okazji naszej rocznicy ślubu? - zapytała na co mnie delikatnie zamurowało.

Kompletnie zapomniałam o tym, że mieli coś takiego organizować. Zagryzłam delikatnie wargę i odchrząknęłam.

-Ach no tak - udałam, że to dla mnie nie było dla mnie zaskoczeniem - Tylko nie wiem czy uda mi się bez problemu przylecieć - wyznałam.

-Ale jak to? - ona aż pisnęła.

-Mamo mam egzaminy, przez następny miesiąc muszę siedzieć z głową w kodeksach karnych i prawie angielskim!

-I po co ci to było? Teraz nawet nie masz czasu na rodzinę! - wyrzuciła z siebie z wyrzutami.

Poczułam lekkie ukłucie w sercu ale musiałam grać twardą, tego nauczyłam się przez to co przeszłam. Nie mogłam dać im poznać tego po sobie, że równie dobrze jak oni chciałabym wrócić do domu.

-Mamo przestań, przylecę na waszą rocznicę, coś jeszcze? - jęknęłam zmęczona już tą rozmową.

-Tak, mam nadzieję, że nikt inny z tobą nie przyleci. To jest impreza rodzinna, zamknięta na obce osoby - zaznaczyła dobitnie każde z wypowiedzianych słów.

Moja historia miłosna była dość uboga, na początku miałam jednego na oku, ale szybko okazało się, że to zwyczajny dziwkarz który wybiera w kobietach mając je na pęczki.

Wyglądem przypominał lekko Michaela co dość potem zaczęło mnie krępować, potem jak tylko odkryłam jego prawdziwą twarz myślałam, że zapadnę się pod ziemię widząc, że kandydat którego wybrałam jest identyczny pod wieloma względami jak i mój zasrany kuzyn.

-O to się nie musisz martwić, mamo ja muszę kończyć, zaraz spóźnię się na zajęcia! - warknęłam i sięgnęłam po suszarkę by dokończyć suszenie włosów które kaskadami, prosto wpływały mi na plecy okryte szlafrokiem. 

-No dobrze, dobrze. Kocham cię, papa! 

Szybko się rozłączyłam i włączyłam urządzenie trzymane w dłoniach. Ułożyłam włosy na bok i wzięłam lokówkę do rąk. Delikatne fale odkąd zmieniłam się towarzyszyły mi każdego dnia. 

Zdjęłam okrycie i naga udałam się do swojej sypialni. Królował tam odcień jasnego beżu z dodatkami bieli. Otworzyłam szafę stojącą w samym rogu dużego pomieszczenia i wyjęłam z niej zwyczajne dresy i szary crop-top. Założyłam jasną bieliznę i wybrane przez siebie wcześniej ciuchy po czym wzięłam każdą z teczek i notesów które miałam wtedy naszykowane do wykładów, wsadziłam je do torebki i powędrowałam do holu, tam założyłam buty, i czarną, rozpiętą koszulę. 

Wyszłam z mieszkania i z grymasem na twarzy zjechałam windą na podziemny parking gdzie stało moje auto. Czerwony mercedes błyszczał przy innych, wywyższał się bogactwem i zadbaniem. Uwielbiałam to auto, komfort jazdy i swoboda poruszania się nim po mieście to były jedne z plusów posiadania mniejszego samochodu ale z wyższej półki. 

Włączając się do ruchu miałam nadzieję, że obejdzie się bez korków, ale niestety. Nadzieja matką głupich. Przez pieprzone kilkanaście minut stałam w tym ciągu samochodów i czekałam aż cokolwiek ruszy. 

Zajechałam pod uniwersytet sama już nie wiedziałam po co. Mogłam się spodziewać, że profesor na wykładzie zapewne już by mnie wygonił gdybym weszła w połowie ale zaryzykowałam i chociaż to poszło po mojej myśli. 

Zatraceni w Sobie |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz