Rozdział 39

2.5K 84 24
                                    

Michael

Serce jak i rozum zatrzymało się. W momencie gdy tylko głowa Holdy odskoczyła w bok.

Uśmiechnięty mężczyzna patrzył mi prosto w oczy tworząc kumulację rozmaitych uczyć poczynając od złości aż aż rozpacz.

-Zapłacisz za za to chuju!

Wyrwałem się z sideł jego goryli i dopadłem wprost w niego.

-Holdy niczym ci nie zawiniła! - darłem się niebogłosy, i kucnąłem przy ciele blondynki. Co dziwne z jej boku płynęły jedynie ścieżki krwi, przekonany byłem, że jebany cwel strzelił jej w skroń.

-Ależ moja zemsta ma dotyczyć każdej zakłamanej mordy z rodu Garcia i Giovanii, bez wyjątku. - poczułem uderzenie w biodra, ale zacisnąłem mocno zęby i nie dawałem się.

Mimo wszystko wyjąłem swoją broń ze spodni i wycelowałem prosto w sam środek głowy jego ludzi, zdesperowany nawet nie patrzyłem gdzie strzelam, jedynie trzymałem drugą dłoń na szyi żony by kontrolować to czy dalej czuć puls, na szczęście tak było, ale coraz mniej wyczuwalny.

-Przekaż ojcu, że na rozbitym oknie i zabitej synowej się nie skończy.

Opuścił mieszkanie, a ja zakrwawioną dłonią wyjąłem telefon i czym prędzej wybrałem numer na pogotowie, sam nie mogłem nic zrobić.

-Skarbie, proszę nie zamykaj swoich pięknych oczu - położyłem kciuk na jej poliku i pomasowałem pulchność.

-Michael...- zaczęła pluć krwią i drżącą rękę delikatnie uniosła, z jej oczu płynęły łzy - Dziękuje za te róże które dawałeś mi kiedyś...

Nagle jej oczy zamknęły się, ból w sercu zaczął roznosić się okropnym tempem. Świat ponownie stanął w miejscu, a ja nie mogłem zrobić nic. Gdy karetka przyjechała nie miałem już żadnej nadziei.

Wybrałem numer do ojca i gdy tylko odebrał, wysyczałem:

-Nienawidzę cię, rozumiesz?! Tak bardzo cię nienawidzę!

Rzuciłem urządzeniem prosto w ścianę przed sobą, założyłem ręce z tyłu głowy i obserwowałem akcje ratunkową Holdy.

-Proszę powiedzcie, że ona przeżyje! - mogłem jasno stwierdzić, że w moich oczach zagościła słona ciecz.

Lekarz spojrzał na mnie mając dziwną minę.

-Nie daje Panu żadnej gwarancji, natychmiast musimy zabrać ją do szpitala, kula mogła przebić się na wylot, a to...

-Proszę nie gadać już tyle, ale zabrać ją i uratować!

Na noszach zabraną ją nie przytomną, gdy mijali całe miejsce pobojowiska facet chciał wezwać policję, lecz od razu zaznaczyłem, że nie i sam się tym zajmę.

Musiałem dopaść tego gnoja, musiałem z niego wydobyć ostatnie tchnienie i nakarmić nim psy.

Zostawiając wszystko rzuciłem się w pogoń by jechać do szpitala i czekać na informację, zaś wróciłem po rozbity telefon i kluczyki od auta.

Gdy drżącą dłonią wsadziłem kluczyk do stacyjki zaschnięta krew Holdy która na niej była spowodowała znaczny upust emocjom. Jej słowa...chciałem ją wtedy przytulić i poczuć ten uzależniający zapach pięknych róż.

Ona była moim płatkiem, ja zaś byłem samym samym pąkiem, który był goły bez niego i brzydki. To ona tworzyła cały jego urok.

Uderzyłem w kierownicę z całej siły i opadłem na nią. Łzy pierwszy raz w dorosłym życiu zaczęły ciec po twarzy, a świadomość, że chciałem sam kiedyś to zrobić zaczęła zżerać mnie od środka.

Dopiero w takich chwilach jaką była tamta doceniłem jej rolę w moim życiu.

***

Osunięty na ścianie szpitala czekałem na jakąkolwiek informację od dobrych kilku godzin.

Ojciec jak i reszta próbowali dobijać się kilkanaście razy, lecz w pewnym momencie nie wytrzymałem i wyrzuciłem kartę SIM do śmietnika na zewnątrz i takim sposobem uwolniłem się od tych zakłamanych mord.

Aż nie mogłem uwierzyć, że ojciec mógł posunąć się do czegoś takiego.

Miałem przybranego brata który nie wiedziałem czy zabił moją żonę!

Uświadomiłem sobie, że w zupełności mówił rację, był zbyt podobny to do mnie, to do ojca czy Liama i Fabiano.

Chciałem zabić każdego kto przechodził obok mnie i patrzył jak na jakiegoś psychopatę, ponieważ na ręku dalej miałem zaschniętą krew żony.

Widząc ją dostawałem jakiegoś ataku paniki, trząsłem się i płakałem.

Pielęgniarki podawały mi środki na uspokojenie lecz na nic, nie dawały żadnego rezultatu.

Zmieniłem miejsce mojego przebywania, siadłem na krześle i odchyliłem głowę do tyłu. Zaś tuż obok po kilku godzinach w końcu otworzyły się drzwi sali operacyjnej, a z niej wyszedł lekarz.

Zatraceni w Sobie |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz