Michael
W życiu nadchodzi taki czas gdzie człowiek potrafi postradać zmysły. Osoba będąca stale w jednym punkcie przez co nie nagła otoczka pieprzonego wyobrażenia zniknęła, a została jedynie prawdziwa twarz tego co działo się w pojebanym życiu.
Przetarłem twarz dłońmi i pod nosem mruczałem:
-To tylko dwa dni, Michael. Dasz radę, w końcu kiedyś będziesz miał na głowie całą, jebaną Amerykę.
Zacisnąłem mocniej dłonie gdy samolot zaczął kołować, w żołądku przechodziłem pierdoloną rewolucję, a w głowie układałem sobie formułkę którą miałem powiedzieć tym idiotom.
-Wylądowaliśmy Panie Garcia czy mam przynieść coś jeszcze?
Obok pojawiła się upierdliwa stewardesa którą nawet widok obrączki na palcu, nie zniechęcił do tego by flirtować na każdym kroku. Mogłem jasno stwierdzić - dziewczyna powinna pójść na jakiś kurs, gdyż w żadnym stopniu nie potrafiła nawet puścić zalotnie oka.
-Nie - odparłem twardo i uniosłem się z fotela mojego prywatnego odrzutowca.
Gdy tylko postawiłem stopę na płycie poczułem dziwny przepływ adrenaliny w moich żyłach. Chęć zemsty z dnia na dzień coraz bardziej dawała o sobie znać. Chciałem dopaść tego pieprzonego psychopatę i wbić mu nóż prosto w sercu.
Marzyłem by widzieć jak się wykrwawia.
Zapiąłem czarną marynarkę i pewnym krokiem poszedłem w kierunku samochodu który na mnie czekał, wolałem by przyjechał nim jakiś żołnierz, obawiałem się, że pod wpływem złych emocji mogłem zrobić coś kompletnie nie odpowiedzialnego na drodze, a co za tym idzie ja także mogłem znaleźć się w szpitalu i walczyć o życie jak i w tamtym momencie Holdy.
Mijając znajomą drogę przymknąłem powieki i w duchu odliczałem do setki, typowa, pełna suma liczb które łączyłem za pomocą różnych działań. Najpierw dodając do siebie pięćdziesiąt, a potem zmniejszając wartości.
Palce zaczęły tworzyć ocierające się o siebie okręgi. Skronie boleśnie dawały o sobie znać, lecz nie otworzyłem oczu do momentu, aż samochód stanął w miejscu.
Wysiadłem, a na zewnątrz zimny wiatr rozwiał moje ciemne włosy. Przeciągnąłem po kosmykach ostatni raz i udałem się do wejścia, powinienem zjawić się tam jak najszybciej i wygarnąć im to co sądzę, ale wolałem zagrać w pewną grę.
Otworzyłem wręcz wrota piekieł, jak tylko poszedłem w głąb, a dźwięk moich butów zaczął odbijać się od posadzki czułem jakby na ten ruch moje ciało zaczynał stawać w ogniu.
-Synku! - głos matki dotarł do mnie gdy zjawiłem się w wejściu które prowadziło do salonu.
Na moje szczęście byli tam wszyscy, łącznie z pierdolonym ojcem który jakby nigdy nic siedział na dużym fotelu i popijał whisky ze szklanki.
Jak tylko ręce rodzicielki powędrowały na moje poliki złapałem za jej nadgarstki i odsunąłem od siebie, zaskoczona zerknęła najpierw za mnie, a potem za siebie.
-Och, a gdzie Holdy? - moja teściowa wyprzedziła pytaniem innych, przybranie maski zranionego męża nie była do założenia dość trudną czynnością, gdyż czułem się tak w środku. Zraniony i wyprany z jakichkolwiek uczuć.
-Holdy walczy o życie - wysyczałem przez zaciśnięte zęby.
Cisza w pomieszczeniu zdołała mnie uświadomić, że wiadomość zaszokowała ich, chodź spodziewałem się tego w zupełności.
Opadłem na kanapę tuż obok jednego z braci i rozpiąłem marynarkę, potem zdjąłem ją z siebie i rzuciłem na bok. Podwinąłem rękawy czarnej koszuli i patrzyłem pusto przed siebie mając złączone stopy.
-O czym ty mówisz Michael? - wyszeptała matka mojej żony.
Nie unosiłem wzroku. Nie chciałem by widzieli szklące się oczy.
-Ojcze mam do ciebie jedno pytanie - zacząłem mając boleśnie zaciśnięte zęby - Jak to jest być kłamliwym mężem który wcześniej zrobił dziecko jakiejś dziwce i zabił ją?
Dopiero po tym wypowiedziałem te słowa odważyłem się na niego spojrzeć.
Wyraz twarzy nie mówił kompletnie nic, jedynie pustym wzrokiem skanował moją sylwetkę.
-Dlaczego zadajesz mi to pytanie, synu? Przecież powinieneś zapytać o to kogoś kto to zrobił - wzruszył ramionami i uniósł wysoko szklankę wychylając napój do ust.
Prychnąłem pod nosem i otarłem nos dłonią.
-Nie wierzę - pokręciłem głową - Jakim ty jesteś pierdolonym kłamcą! Przez mojego jebanego przybranego brata, syna nie jakiej Caroline którą zabiłeś! Kurwa nie wierzę. przez ciebie i tego sukinsyna Holdy leży w jebanej śpiączce a każda godzina jest decydująca!
Dałem upust emocjom, a jedna łza mimo wszystko przy zgromadzeniu wypłynęła.
Wstałem z kanapy i wyjąłem broń zza paska spodni. Wycelowałem nią prosto w jego głowę. Reszta siedziała cicho, zaś moje dłonie drgały niczym jak w najgorszym koszmarze.
CZYTASZ
Zatraceni w Sobie |18+
RomanceJest to kolejna cześć z serii Uwikłani. Michael Garcia, najstarszy syn Treyvona i Lauren Garcia. Miłośnik motoryzacji i pięknych kobiet będzie musiał stawić czoła dawnej, utrzymywane w tajemnicy przysiędze jego zmarłego dziadka. Słyszał od ojca tyl...