Rozdział 14

2.8K 99 2
                                    

Holdy

Targały mną emocje od nienawiści do zawiści, nie chciałam przegrywać tej gry i musiałam sięgnąć po jego rękawice, na kolacji która miała odbyć tamtego dnia postanowiłam wziąć swoje jedno z większych dział jakie miałam wymierzone w jego kierunku. 

Będąc na dole moja rodzina w najlepsze rozmawiała z ciocią Lauren która aż z wielką ochotą przyjechała już z samego rana, Vincent co jakiś czas patrzył na mnie z ukosa, musiałam porozmawiać z nim na temat tego dziecka, gdyż temat od rocznicy ślubu rodziców w jakiś tajemniczy sposób ucichł. 

-Vincent, możemy porozmawiać? - zapytałam odchrząkując. Skinął głową i obydwoje ruszyliśmy do ogrodu, słońce wyłaniało się zza chmur oślepiając oczy każdego z nas. 

-Holdy ja nie chciałem, żeby tak wyszło, od razu dowiedziawszy się od Angel o ciąży, po naszej przerwie chciałem do ciebie zadzwonić, byś przyleciała, pomogła mi, ale ojciec...- zatrzymał się i wziął głęboki wdech, sama zamknęłam powieki by ochłonąć - Ojciec od razu kiedy dowiedział się o małej, to zaczął wariować, ledwo co udało mi się z tego wyjść bez szwanku. 

Mimowolnie uśmiechnęłam się na wzmiankę o małej.

-To będziesz miał córeczkę? Tak?

Skinął delikatnie uśmiechając się. 

-Jak zobaczyłem Angel z brzuchem myślałem, że to już koniec wszystkiego, sądziłem, że zdradzała mnie jak się spotykaliśmy chodź to ja raz to zrobiłem przez co rozstaliśmy się z tego zjebanego związku. Powiedziała, że to moje, zrobiliśmy testy wyszła cała prawda. Bałem się w chuj na początku, nie chciałem tego dziecka, chciałem by usunęła, ale widząc to co przechodziła po moich słowach, zrozumiałem, że już ją pokochała, zdecydowałem się spróbować - uśmiechnął się, a na jakiś sposób mnie też to rozczuliło. 

-Vincent nie jestem zła o to, że będziesz miał córkę, ale o to, że tak wszyscy zwodziliście mnie, i dowiedziałam się tak naprawdę od jakiś obcych ludzi na przyjęciu kiedy komentowali mój wygląd - jęknęłam. 

Pokręcił głową i mnie mocno do siebie przytulił, cmoknął czubek mojej głowy. 

-Wybaczysz mi?

Uniosłam spojrzenie na niego i skinęłam głową. 

-Ale już będzie bez tajemnic, i jeśli Michael cokolwiek ci zrobi, masz od razu mi mówić, ten sukinsyn może nieźle namieszać - mruknął. Już delikatnie otwierałam usta ale za nami rozległ się znienawidzony przeze mnie głos.

-Miło, miło ale muszę ją zabrać. 

Obróciłam się by jedynie zerknąć na bruneta który wściekły mierzył nas wzrokiem, dostrzegłam, że wyglądał tamtego dnia całkiem inaczej, miał granatowe spodnie od garnituru i białą koszule w prążki. Zacisnęłam mocniej dłonie na plecach brata. 

-Nigdzie się z tobą nie wybieram - wyplułam z siebie słowa z jadem, pokręcił rozbawiony głową i podszedł do nas, z ogromną siłą złapał mnie za bark i pociągnął w stronę dalszą ogrodu - Oszalałeś? To boli do kurwy nędzy! - wyrwałam się mu, zaś on uśmiechał się w tak arogancki sposób, że uniosłam rękę i spoliczkowałam go. 

-Przyjechałem bo ojciec mnie zmusił, sam z siebie na pewno do ciebie bym krokiem nie zaszedł- wysyczał przez zaciśnięte zęby. 

-Po co tu przyjechałeś? Kolacja jest późno, a ja nie mam w żadnym procencie ochoty by oglądać twój brzydki ryj knurze! 

Zaczął zaciskać mocniej dłonie i szczękę. 

-Uważaj bo zaraz możesz zostać wykastrowanym wieprzem - myślałam, że zaraz zacznę się śmiać, Michael przede mną stał cały czerwony i już unosił wysoko rękę, ale za nami pojawiła się jego matka i zawołała nas do domu. Idąc najwolniejszymi krokami czułam na sobie wzrok tego łachmana. 

-Kolacja odbędzie się u nas w domu - wuj poinformował - Dowiecie się o reszcie poczynań, na razie Vincent twoja sprawa musi poczekać, ślub Holdy i Michaela jest na pierwszym miejscu, mimo podpisania testamentu dalej jesteśmy na celowniku, dopiero kiedy staniecie w kościele i powiecie sobie tak wtedy Rosja przegra z dużą stratą. 

-W kościele?! 

-W kościele?! 

Obydwoje na raz z Michaelem pisnęliśmy aż, zerknęli na nas i jedynie lekko unieśli kąciki ust. 

-Wy chyba nie myśleliście, że będzie to ślub cywilny, a potem rozwiedziecie się - ojciec pokręcił rozbawiony głową - Podpisując ten papier zgodziliście się na dożywotnie spędzenie ze sobą życia, w jaki sposób? To sami musicie zadecydować, ale pod żadnym pozorem nie może wybuchnąć skandal z waszym udziałem, przed kamerami będziecie stwarzać pozory kochających się. 

-Ojcze nie, ja tak nie potrafię! - wykrzyczałam. 

-Holdy ale podpisałaś już testament - złapał mnie za dłonie, a ja pod powiekami czułam zbierające się łzy. 

Musiałam zadzwonić do cioci Beatrice, w niej ostatniej widziałam nadzieję na ratunek. 

Zatraceni w Sobie |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz