Rozdział 36

2.6K 86 3
                                    

Holdy

Następnego dnia obudził mnie męski wręcz pisk. Otworzyłam szeroko zaspane oczy i spanikowana sięgnęłam po poduszkę leżącą obok. 

-Kto tu jest?! 

Powoli zeszłam z ogromnego łóżka i cicho podeszłam do dużych drzwi prowadzących do reszty pomieszczeń w mieszkaniu. 

Wychyliłam się zza nich i zaczęłam obserwacje, nim cokolwiek krzyknęłam w moje oczy rzuciła się sylwetka, nie patrząc na nic ruszyłam na bój. 

-I tu za nami przyleciałeś chuju? Zaraz cię wykastruję! 

Napadłam na mężczyznę, lecz po chwili usłyszałam coś dziwnego, śmiech dość znajomy zaczął roznosić się w pomieszczeniu. 

Zerknęłam z boku, na osobę której wskoczyłam na plecy i otworzyłam szeroko oczy. 

-Boże Michael! Przestraszyłeś mnie! 

-Dlaczego każdego faceta straszysz tym, że go wykastrujesz? - zapytał pozwalając mi zejść z siebie. 

Dmuchnęłam na lecący kosmyk włosów i założyłam go za ucho. 

-Wiem jak te klejnoty są dla was ważne, bez nich byście byli skończeni - zaznaczyłam dobitnie i odrzuciłam poduszkę w bok. 

Podeszłam do panoramicznego okna i uśmiechnęłam się szeroko widząc nowe miejsce w którym zawsze chciałam być. 

-Niestety ojciec na razie nie ma nic, co za tym idzie, nasz czas musimy spędzić właśnie tu - poczułam na biodrach jego dłonie. 

Delikatnie drgnęłam pod wpływem dotyku. Zerknęłam w bok natrafiając na  ciemne spojrzenie. 

-Jesteś cholernie niewyżyty, nie podoba mi się to - pokręciłam głową i zdjęłam jego ręce z siebie. 

-Nie rozumiem? 

-Michael nie chcę ciągle się pieprzyć...

-Robiliśmy to dopiero dwa razy - pokazał oburzony na palcach - Dwa razy, a ty mi już wypominasz? 

-Tak, bo w małżeństwie nie liczy się tylko seks!

-To oświeć mnie o co chodzi? Pragnę ci przypomnieć, że my nie jesteśmy normalnym małżeństwem, i o miłosnych słówkach możesz zapomnieć! A poza tym jestem facetem! Mam swoje potrzeby!

Przymknęłam robiąc się bardziej zdenerwowana powieki i zacisnęłam mocno pięści. Wiedziałam, że pierwsza sprzeczka nadejdzie prędzej czy później ale nie spodziewałam się, że tak wcześnie. 

-Ty! - wymierzyłam oskarżycielsko w jego kierunku palec - Ty mi mówisz o tym, że masz swoje potrzeby? Jak na razie sam spełniasz swoje nie zważając na mnie. Uwaga mam dla ciebie fakt o którym pewnie nie wiedziałeś. Jestem też z planety Ziemia i jak również ty jestem człowiekiem zbudowanym z prawie tego samego co ty. Mam kości, mam skórę mięśnie...

-Ale o mózgu zapomniałaś! 

Otworzyłam szeroko oczy, widziałam jak sam kipiał ze złości, ale bez porównania ze mną. 

Rozejrzałam się szukając czegoś co mogłoby mi posłużyć jako nóż. W oczu rzucił mi się scyzoryk należący do jego persony, oblizałam usta i wzięłam go do ręki. 

Wysunęłam ostrze i uśmiechnęłam się szeroko w kierunku bruneta. 

-Holdy co ty chcesz z tym zrobić? - zapytał delikatnie się oddalając. Chciałam wyglądać groźniej na co spojrzałam spod byka. 

-Niedługo się dowiesz, nie lepiej - zatrzymałam się i oblizałam ostrze językiem uważając by sobie go nie rozciąć - Poczujesz to na własnych jajach sukinsynu! 

Rzuciłam się w pościg za nim po całym mieszkaniu, ganialiśmy się niczym małe dzieci. 

Gdy dogoniłam go on momentalnie złapał mnie w pasie i przycisnął do siebie. Głośno dyszałam, obróciłam głowę w jego kierunku i wystawiłam język mając ostrze dalej na jego polu widzenia. 

-Mmm...-mruknął i przybliżył głowę lecz samym czubkiem scyzoryka nacięłam mu delikatnie  skórę na nadgarstku. 

Syknął,ale nie oddalił się. 

Miał jakiś dziwny błysk w oczach i koniuszkiem języka oblizał swoją wargę. 

-Odważyłaś się mnie naciąć - pochylił się nad moim uchem i sprytnym ruchem wyrwał mi ostrze z dłoni - Aż mam ochotę zrobić to samo z tobą, ale gdzieś indziej i czym innym. 

Uderzył mnie w pośladek, pisnęłam i zmrużyłam oczy. 

-Uważaj sobie, mężu - stanęłam na palcach i ustami musnęłam gładki policzek. 

-Ty również, żono. 

Poczułam dziwne mrowienie w dolnych partiach brzucha. Przełknęłam głośno ślinę i jakby nigdy nic ruszyłam w kierunku kuchni by zrobić sobie coś do jedzenia. 

-Jeśli chcesz żreć to przyjdź mi pomóż! - krzyknęłam, a już po chwili stał jęcząc obok i myjąc warzywa. 

Uśmiechnęłam się cwanie do siebie i udałam, że kompletnie nie zwracam na niego uwagi, chodź...było to dość trudne. 

Zatraceni w Sobie |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz