Rozdział 12

3.1K 106 14
                                    

Michael

Wchodząc do domu wuja byłem pod wrażeniem tego jak Holdy naprawdę się zmieniła. Jej niegdyś krótkie włosy były, aż do pasa i w kolorze złotego blond, ciało aż nie do pomyślenia jak wyrzeźbione, jej jedna, odkryta noga wydawała się być w chuj gładka. Zaś to co działo się potem o mały włos nie wytrąciło mnie w z równowagi, chciała wojnę? Właśnie wtedy przyjąłem rękawicę którą mi rzuciła pod same stopy.

Pragnąłem złamać ją po raz kolejny, nie zważając nawet na to, że musiałbym się poświęcić.

-Co się stało synu? - zapytał ojciec kiedy następnego dnia jedliśmy śniadanie już w swojej rezydencji, uparłem się jak małe dziecko by wrócić jedynie do siebie i nie zostawać tam.

-Ale czy coś musiało się stać? - zapytałem wsuwając kawałek sałaty do ust, Suzy siedziała na przeciwko mnie, obok matki która co jakiś czas kiedy blondynka się odzywała zaciskała mocniej dłonie na widelcu. Miałem ochotę prychnąć.

-Od wczoraj chodzisz jakiś nadąsany, czy to ma związek z Holdy?

Wymusiłem uśmiech i pokręciłem głową.

-Ojcze, to co było minęło. Nie mam do niej już nic, przecież mówiłem już - skłamałem.

Skinął głową i dokończył jedzenie, ja zaś zastanawiałem się jak uderzyć w czuły punkt tej zołzy. Wiedziałem jej relacje na to jak dowiedziała się o Vincencie i to mnie ucieszyło, ale musiałem znaleźć coś co zbiłoby ją totalnie z planszy gry w którą od tamtego przyjęcia zaczęliśmy grać.

-Musimy dziś zajść do gabinetu, mam tam jeszcze jakieś teczki z umowami za czasów mojego ojca, przeszukamy i znajdziemy tę związaną z Juanem, Carlos wkurwił się wczoraj tak na niego, że chciał zapierdolić go przy wszystkich - zaśmiał się na co i ja to samo zrobiłem.

-A co ze mną? - pisnęła Suzy i złapała za moją dłoń leżącą swobodnie na stole. Matka myślałem, że dostanie zawału. Swobodnie odsunąłem ją od siebie i sięgnąłem po filiżankę z kawą - Michael!

-Czego? W ogóle, Suzy mam do ciebie pytanie. Dlaczego tu przyjechałaś? - zapytałem unosząc wysoko brew. Ona spiorunowała mnie wzrokiem i gwałtownie wstała. Podeszła do mnie i wysyczała by każdy z innych słyszał:

-W takim razie znajdź sobie inną dziwkę do pieprzenia.

Wyminęła mnie lekko popychając lecz kiedy tylko wyszła prychnąłem i rozbawiony odstawiłem kawę na stół. 

-Bez komentarza - uniosłem wysoko dłonie - Ojcze, gdzie znajdują się te dokumenty? Mogę iść znaleźć to, mam czas - westchnąłem. 

-Ach skoro chcesz, to w samym kącie za regałami znajduje się pudło, w nim są odłożone rzeczy twojego dziadka które postanowiłem zostawić, nie zaglądałem tam wieki - zauważył rozbawiony. 

Skinąłem głową, i wziąłem jeszcze na odchodne babeczkę, zacząłem ją jeść i dużymi krokami pokonałem schody. Powędrowałem od razu do gabinetu gdzie w moje oczy rzucił się wysoki regał z mnóstwem segregatorów, wcisnąłem się w dziurę między nim a ścianą i wyjąłem stamtąd ukorzone pudło które z resztą było w chuj ciężkie. 

Chuchnąłem a pył zaczął roznosić się po pomieszczeniu, zasłoniłem usta łokciem i zacząłem kasłać. 

-Ja pierdole - mruknąłem i otworzyłem karton, a w moje oczy rzuciło się zdjęcie w złotej, masywnej ramie. Sięgnąłem po nie i delikatnie uśmiechnąłem, mój ojciec aż za bardzo przypominał mnie w tamtym momencie. 

Odłożyłem je i upewniając się, że nie było nic szklanego czy co mogło się zniszczyć, przechyliłem całą zawartość na deski w gabinecie i kucnąłem szukając nazwisko Juana, ale nim to rzuciło się w moje oczy coś było szybsze, a dokładniej teczka z napisem: Oficjalny testament, kopia. 

Wziąłem zaciekawiony ją do rąk i otworzyłem, już od pierwszego zdania byłem kompletnie zaszokowany. Dziadek wpierdolił mnie w niezłe gówno, spis jego przyrzeczeń które złożył ze swoim kuzynem, ojcem wuja Carlosa, określały jedno. 

Wybiegłem jak poparzony z gabinetu i poleciałem na dół tarmosząc kartki w dłoniach. Zastałem rodzinę w tym samym miejscu. 

-Do chuja, nigdy w życiu nie wezmę tej suki za żonę! - wydarłem się jak jeszcze nigdy. Każdy spojrzał zdziwiony na mnie, a ja wręcz rzuciłem w ojca dokumentami. Zaczął je czytać, widząc jak zbladł mogłem wnioskować, że o niczym nie wiedział. 

-Musimy spotkać się z Carlosem, testament za trzy miesiące wygasa, a jeśli czegoś nie wymyślimy skończy się to bardzo, bardzo źle. Ruscy mogą zabrać w niewolę kilku z nas, kurwa! 

Zatraceni w Sobie |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz