Holdy
-Och ale Aniołek mały - rozpływałam się nad tym jak maluszek na ręku mojego brata delikatnie uniósł malutką rączkę.
Chciałam dotknąć Pene ale gdy tylko przysuwali ją, ja musiałam się delikatnie ugiąć co powodowało ból.
-Jest strasznie podobna do mnie - Vincent dumnie wypiął pierś - Kurczę szkoda, że nie możesz jej potrzymać, waży tak naprawdę tyle ile piórko.
-Kochani, czas na trzymanie Pene jeszcze będzie, teraz mów skarbie jak się czujesz - ciocia Lauren przysiadła na krześle, a Michael poprawił mi poduszkę za plecami.
-Dobrze, aż chyba za dobrze na to co miało miejsce - na samo wspomnienie przechodził mnie zimny pot.
-Teraz kiedy wiemy kim była ta osoba wróćcie do domu, zwiększyłem ochronę a kamery są nieźle ukryte, dają nam pełną wizję na każdy zakamarek - wyj Treyvon potarł delikatnie zarośnięty policzek.
-Holdy, tęskniłam - z boku dobiegł mnie cichy głos siostry.
Rozczuliłam się i mimo rozchodzącego się bólu wyciągnęłam w jej stronę ręce. Wtuliła się we mnie mocno, a szloch wstrząsnął jej ciałem.
-Ge, proszę nie płacz. Obiecuję, że nigdy więcej nie będę w tym okropnym miejscu - zaśmiałam się smutno.
Odsunęła się delikatnie ode mnie i zaczerwienionymi gałkami ocznymi skanowała mój zraniony policzek który się goił.
-Obiecujesz?
-Tak - zapewniłam.
Obok nas rozległ się pewien dźwięk, spojrzałam w tamtym kierunku. Michael miał skwaszoną minę.
-Co się stało? - zapytałam wypuszczając siostrę z objęć.
Pokręcił głową i spojrzał na okno. Zmarszczyłam czoło i uniosłam spojrzenie na resztę rodziny. Angela siedziała na kanapie mając już córkę na ręku, obok niej Vincent zabawiający maleństwo. Zaś nasi rodzicie w skupieniu obserwowali poczynania naszej dwójki.
W moje oczy rzucił się Liam który skanował wzrokiem Georgię, nie potrafił ukryć tego, że młoda wpadła mu w oko. I to już dawno temu.
-Kiedy będę mogła wyjść ze szpitala?
-Niedługo, lekarz zapewnił, że jak wyniki badań wyjdą w porządku, a rana zagoi się na tyle byś mogła normalnie funkcjonować, to nie ma przeciwskazań byś opuściła szpital.
-Świetnie - opadłam na poduszki i przymknęłam powieki.
Nagle zaś zza drzwi zaczęły dochodzić mocne uderzenia. Spanikowałam i przełknęłam głośno ślinę. Michael odruchowo ponownie zasłonił mnie swoim ciałem, a brat przysłonił sobą swoje dwie kobiety. Ojciec zaś stanął za matką tak samo jak i wuj za ciotką.
Do sali wszedł on...
Ten przeklęty psychopata!
Oparł się o framugę drzwi, a obok zjawili się inny, napakowani faceci.
-Ojcze jak miło cię widzieć! Nie widzieliśmy się przecież tyle lat!
Spojrzałam na Michaela który wstał gwałtownie ze swojego miejsca i wyjął broń. Nie wiedziałam co się działo w tamtej chwili, ale złapałam go za rękę.
-Bracie ale co tak ostro?
-Zastrzelę cię chuju tu i teraz, za to co zrobiłeś Holdy! - wysyczał przez zaciśnięte zęby.
Zaczął się śmiać i spojrzał na mnie mając przybraną minę zranionego szczeniaka.
-Szwagierko wybacz, miało być od razu w głowę, ale przez braciszka niestety poszło tam gdzie nie miało, następnym razem...
Nagle dopadł do niego jeden z bliźniaków i złapał za gardło, mężczyźni byli prawie ze sobą równi.
-Kim jesteś?!
-Och już się przedstawiam, Liam czy Fabiano? Wybacz ale nie rozróżniam was jeszcze tak dobrze. Mosculio Ranches - mówił to kompletnie bez grama strachu.
-Szefie czy mamy zabrać tego błahostka?
-Nie no, rodziny się nie rusza - wykrzywił wargi w grymasie, a ja po raz kolejny zdołałam zauważyć to okropne podobieństwo jego choćby do męża. Ten sam lekceważący ton mówił sam za siebie. Oni naprawdę byli powiązani, choćby samymi genami.
-To ty jesteś...- wuj przełknął gulę goryczy i spojrzał na swojego kolejnego klona.
Liam odsunął się od bruneta i nabuzowany spojrzał na brata.
-Tak ojcze za dwa grosze, ja jestem twoim synem którego zostawiłeś na pastwę losu, a potem zabiłeś moją matkę!
CZYTASZ
Zatraceni w Sobie |18+
RomanceJest to kolejna cześć z serii Uwikłani. Michael Garcia, najstarszy syn Treyvona i Lauren Garcia. Miłośnik motoryzacji i pięknych kobiet będzie musiał stawić czoła dawnej, utrzymywane w tajemnicy przysiędze jego zmarłego dziadka. Słyszał od ojca tyl...