Rozdział 17

2.8K 98 30
                                    

Michael

Kiedy Holdy wyszła dałem jakkolwiek upust emocjom i skierowałem na ojca oskarżycielsko palec i wysyczałem:

-Jeśli ojcze naprawdę się jej posłuchasz, nie ręczę za siebie. 

On jak i wuj spojrzeli na siebie i jednocześnie skinęli głową na znak, że nawet nie zamierzali zgadzać się na to co powiedziała blondynka, chciałem jej dopiec więc najlepszą z okazji na to był moment na ślubie, gdy będę udawać wielce zakochanego, a potem ośmieszę ją przed kurwa wszystkimi. 

Nagle usłyszałem cichy pisk, z racji iż siedziałem przy samym początku stołu zapewne tylko ja go usłyszałem, grzecznie przeprosiłem po czym udałem się w kierunku łazienki. 

Uchyliłem drzwi a za nimi zobaczyłem leżące w kałuży krwi ciało Holdy, z jej brzucha sączyła się bordowa ciecz, a także z głowy. Podskoczyłem szybko do niej, a z boku usłyszałem szloch. Obróciłem głowę a moje oczy zetknęły się z tęczówkami Suzy. Trzymała w trzęsącej się dłoni pistolet. 

-Coś ty najlepszego zrobiła? Jak ty się tu dostałaś?- zacząłem głośno szeptać by na razie nie zwoływać zgromadzenia. Uniosłem głowę Holdy i jakkolwiek zacząłem tamować krwawienie z głowy, a na ranę postrzałową przyłożyłem ręcznik który obok się znajdował. 

-Ja nie chciałam Michael, to tak nagle wystrzeliło, ona upadła...Chciałam ją tylko nastraszyć by cię zostawiła - pociągnęła nosem, a ja nachyliłem się by sprawdzić puls blondynki. Był ledwo co wyczuwalny. 

-Zabieraj broń i swój chudy tyłek, masz stąd spierdalać najdalej jak możesz. Jakby się dowiedzieli co zrobiłaś zabiliby cię od razu! 

Skinęła głową i uchyliła okno na parterze, wyskoczyła z niego, a ja zacząłem się drzeć by w końcu przybiegli na pomoc. Pod nosem zacząłem mamrotać wyzwiska kierowane na Suzy która nie wiedząc po co zjawiła się w moim domu tamtego dnia. 

Nasz układ na który się zgodziła miał zacząć się dopiero kiedy wyszedłbym za Holdy, mieliśmy się spotykać jak dotychczas ale w innych warunkach. Jej apartament miał nam służyć jako miejsce schadzek na te jakże upojne noce. Miała pomóc mi pozbyć się jej, ale dopiero później, małymi kroczkami. 

Drzwi łazienki się otworzyły a przez nie wszedł Vincent, który jak tylko zobaczył scenę wręcz niczym jak z jakiegoś dobrego kryminału odepchnął mnie i sam zaczął ją ratować, ale wtedy już wiedziałem, że było za późno. 

Zaczął się wręcz jakiś horror, ojciec jak i matka nawet nie wierzyli, że nie miałem z tym nic wspólnego, tak samo jak i przyjaciel który na korytarzu poczekalni w szpitalu dopadł do mnie i o mały włos nie złamał nosa. 

-Jeśli ona...- zmarnowana ciotka zaczęła wypłakiwać w ramię męża, ale ja odchrząknąłem. 

-Jeśli Holdy umrze, to co wtedy ze ślubem? - zapytałem na co dostałem ostrzegawcze, pełne wścieklizny spojrzenie od ojca. 

-Ślub się odbędzie, ale za żonę będziesz musiał wziąć Rosjankę, Ninę Molotov. Córka tego szmaciarza, wnuka Szewczenko - wyrzucił z siebie z jadem. 

Obrót sprawy za nic mi się nie podobał, słyszałem o tej dziwce, gdyż inaczej tej dziewczyny nie można było nazwać, i była o sto razy gorsza niż Holdy. Poderwałem się z miejsca i uniosłem wysoko ręce. 

-Co z Holdy?! 

-Och, jak miło, że cię to w ogóle zaczęło obchodzić sukinsynu, moja siostra już drugą godzinę leży na sali operacyjnej a ty dopiero teraz się nią zaciekawiłeś, wiesz co? Żal mi cię, żałuję, że się z tobą przyjaźniłem skurwysynie, jesteś nic nie wartym chujem bez serca który nie wiedząc dlaczego tak nienawidzi Holdy, chodź gówno ci zrobiła! 

Słowa wyrzucone przez Vincenta dotknęły mnie, ale nie mogłem tego pokazać. 

-Zaciekawiłem się bo nie chce jakiejś szmaty za żonę - wymusiłem arogancki uśmiech w jego stronę. 

Nawet nie wiedziałem kiedy ale jego pięść ponownie zderzyła się z moim nosem. Oddałem cios prosto w jego wątrobę na co zgiął się i zaczął jęczeć, ale dalej walczył. Na samym środku korytarza w szpitalu zaczęliśmy się obydwaj napierdalać, nawet ojcowie nie zdołali nas rozdzielić. 

-Za moją siostrę kutasie! -  przekręcił nas i siadł na mnie unieruchamiając mi ręce, wściekły zasyczałem kiedy uderzył w sam policzek knykciami. 

-Spierdalaj! - odepchnąłem go i wstałem delikatnie chwiejąc się, następnie całym sobą naparłem na niego ponownie i zacząłem okładać. 

-Dziwkarz, spierdalaj do Suzy, a Holdy daj spokój!

-A ty chuju do Angel, która już może doprawia ci rogi!

-O ty pizdo jebana! 

-Możecie skończyć? W każdym momencie może wyjść lekarz i powiedzieć, że Holdy już z nami nie ma, a wy? Zachowujecie się jak bachory! -ciocia Kate zrozpaczona, mająca czerwone wręcz gałki oczne rzuciła się biegiem przed siebie. 

Wuj wściekły pobiegł za nią, a my obydwaj z Vincentem zaczęliśmy głośno dyszeć. 

-Kurwa kto to mógł zrobić? Dopadnę tę osobę i zabije z zimną krwią - Vincent obok otarł krew lecącą z nosa, i opadł na krzesło tuż obok mojej matki która także roztrzęsiona ocierała kąciki oczu. 

Na końcu języka miałem myśl by powiedzieć im prawdę, ale...zemsta na Holdy mnie prześlepiła po raz kolejny. 

Minęło nawet nie wiedziałem ile czasu, a z sali wyszedł lekarz. Mężczyzna w kitlu głęboko westchnął i otworzył delikatnie usta. 

Zatraceni w Sobie |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz