18

1.7K 80 97
                                    

Na płot nadziany był zakrwawiony plecak. Może to rzeczy chłopaka a ten zaraz wyjdzie? Proszę Peter, pokaż się!

-Podsadzę cię! - rzucił Clint biorąc mnie ma Bartona (Barton-baran, czaicie? Moje poczucie humoru be like) . Chwyciłam plecak a licznik mnie postawił na ziemię. Otworzyłam go i zobaczyłam w środku masę przekrwionych bandaży, gaziki, płyn do oczyszczania ran i małe pudełko na dnie. Już je wyciągałam gdy ktoś krzyknął na mnie z góry.

-Może Pani zostawić moje rzeczy? - zapytał Peter po czym zeskoczył z okna i podszedł do mnie- Mogę odzyskać plecak? - zapytał wystawiając rękę. Bez chwili namysłu zamknęłam go i podałam chłopakowi. Ten ubrał go na plecy i znów wspiął się na ścianę - Dziękuję... Za wszystko

-Petey, dokąd idziesz? - zapytałam podchodząc do ściany - Musimy zabrać cię do szpitala!

-Naprawdę, nie trzeba. - odpowiedział po czym uśmiechnął się słabo. Co on chciał zrobić?

-Peter, trzeba! - krzyknął za nim Clint. W odpowiedzi wyciągnął z plecaka brudną od krwi kartkę i rzucił ją do nas

-Przekażcie to mojej siostrze. - powiedział po czym naciągnął maskę na twarz i uciekł. On uciekł. Po prostu uciekł. Nic nie zrobiliśmy. W żaden sposób mu nie pomogliśmy.

Nagle w słuchawce usłyszeliśmy głos Tonego.

-Catlin zniknęła. Możliwe że będzie chciała skrzywdzić Petera! Znajdźcie go szybko! - wykrzyczał po czym sygnał ucichł

Spojrzałam na kartkę którą dał mi Peter. Mogę sprawdzić jej zawartość? Nie, to dla jego siostry. Ale... Peter uciekł. Nie ma go tu. Nie wiemy co się z nim dzieje. Jego życie mogło być zagrożone.

Niepewnie otworzyłam kartkę (bo była zgięta) i zaczęłam czytać jej zawartość. Momentalnie zbladłam. Musimy szybko zacząć poszukiwania.

*Peter pov*

Bujałem się nad ulicami Nowego Jorku doskonale wiedząc co zaraz się stanie. Wyląduje gdzieś, zapalę, opatrzę oko i... I wolę nie myśleć co dalej. Nie wiem co dziś się wydarzy. Nie wiem czy dożyję jutra.

Teraz nic już nie ma sensu. Moja siostra jest morderczynią. Zamordowała ostatnią osobę dla której coś znaczyłem. Myślałem że znalezienie jej odmieni moje życie. Że będzie lepiej, a odkąd się pojawiła, mam wrażenie że tylko się pogorszyło.

Wcześniej żyłem dla May, teraz żyję dla zemsty. Muszę pomścić moją ciotkę. Nawet jeżeli będzie ti kosztowało życie Cat. Nigdy jej tego nie wybaczę.

Wylądowałem na jednym że szklanych wieżowców. Na całe moje szczęście o wejście na dach było oparte lustro (chuj wie skąd się tam wzięło, po prostu jest) .

Wyciągnąłem z plecaka papierosa i zapalniczkę. Zapaliłem go i zacząłem wciągać dym. Usiadłem pod ścianą (wejście na dach) i zacząłem cicho szlochać. Byłem tu sam. Nikt mnie nie wyśmieje, nie pobije ani nie zakaże płakać. Nikt mi nie zabroni. Nikt tego nie skomentuje. Nikogo tu nie ma. I nie będzie. Nikogo nie będzie przy mojej śmierci. Nikt pewnie nawet się nie zorientuje.

To mój koniec.

Wszystko się już skończyło. May nie żyje. Zdałem sobie z tego sprawę dopiero po poznaniu tożsamości mordercy. Po dowiedzeniu się, że morderca to ostatnia osoba na której nie zależało. Ostatnia którą kochałem.

Wyciągnąłem z plecaka żyletkę i zacząłem kręcić nią w palcach.

Do paliłem papierosa i zacząłem bawić się ostrym narzędziem.

Ciekawe kiedy ktoś mnie znajdzie.

Ciekawe które cięcie mnie zabije.

Dlaczego ja?

Jestem żałosny.

Żałosny.

Pierwszy cięcie.

To twoja wina!

Drugie cięcie.

Nic nie znaczysz!

Trzecie cięcie.

Krew zaczęła sączyć się z mojej ręki.

Kocham ten widok. Cierpi Peter! Cierp! Nie zasługujesz na życie! Umieraj!

Czwarte cięcie.

Piąte!

Szóste!

Dalej Peter! Miej jaja żeby to zrobić! Zajeb się nareszcie! Miej odwagę! Zrób to!

Siódme cięcie.

Odgłos silników.

Krzyk.

-Pan Stark? - zapytałem unosząc głowę.

-Nie, nie pan Stark. - usłyszałem odpowiedź

Uderzenie w głowę.

Ciemność.

★★★

Zaaaaaabbbbiiiijjjaaaammmm Peteeeerrrkaaaaaaa

Dear diary - IronDadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz