Na wstępie chcę tylko powiedzieć jebać PiS
*Stark pov*
Zaczynam tracić nadzieję.
Zaczynam przestawać wierzyć że kiedyś znajdę to dziecko.
Zaczynam przestać wierzyć że Peter jeszcze żyje.
Nawet załoga Quilla szukała go po kosmosie.
Nigdzie nie ma Petera.
Jego twarz widnieje wszędzie od jebanych 11 miesięcy, a jego ciągle nie ma. Chcę tylko wiedzieć że żyje i jest bezpieczny.
Miesiąc temu w jego domu znaleźli ciało jego opiekuna.
Boję się, że Peter mógłby go zabić.
Chociaż co ja gadam, on muchy by nie skrzywdził a co dopiero zabić człowieka.
-Tony - powiedziała Natasha wchodząc do mojego warsztatu. Bez słowa podniosłem na nią wzrok. Wiem że też przeżywa jego zaginięcie. A co dopiero Clint. Ta dwójka ma okropne wyrzuty sumienia. Ja też mam.
-Mają jakieś informację w sprawie Petera - powiedziała uśmiechając się lekko
-Jakie!? - od razu zapytałem zrywając się z krzesła
-Nie chcieli mi powiedzieć. Podobno to nie rozmowa na telefon. Może... Może go znaleźli? I chcą żebyśmy go zobaczyli? - powiedziała Nat z nadzieją w głosie - Clint już siedzi e samochodzie...
-Szybko! - rzuciłem wybiegając z pracowni.
Już 5 minut później cała nasz a czwórka (gdyż Steve postanowił przyłączyć się do naszej wycieczki) siedziała w samochodzie. Całą drogę nikt się nie odezwał. Jechałem najszybciej jak tylko mogłem.
W bazie T. A. R. C. Z. Y. mógł znajdować się teraz mój dzieciak.
W zaskakująco krótkim czasie znaleźliśmy się pod wejściem. Wszyscy wbiegliśmy do pokoju Fury'ego który siedział na fotelu przy swoim biurku.
-Co z Peterem!? Znaleźliście go!? - prawie wykrzyczałem na wejściu. Furry powoli podniósł głowę.
-Znaleźliśmy... - powiedział
-Gdzie on jest!? - krzyknęła wdowa
-Znaleźliśmy go za późno... - do powiedział Nick - Zaprowadzę was do niego
Peter na pewno jest teraz w oddziale szpitalnym i zaraz przywita nas tym swoim uroczym uśmiechem. On musi być cały. Już do chodziliśmy do skrzydła szpitalnego. Tak! Zaraz go zobaczę! Zaraz zobaczę mojego synka!
Nagle Furry gwałtownie skręcił w inny korytarz. Korytarz który nie do końca znam. Nie wiem co tu się znajduje.
-Parker jest za tymi drzwiami. - powiedział wskazujące dłonią na metalowe drzwi. Od razu je popchnęłem i wszedłem do środka.
Był to duży, biały i chłodny pokój. Na środku stał stół a na nim... Leżał czarny worek... Zamarłem. To nie może być prawda!
Podbiegłem do worka i straciłem nadzieję.
W worku leżało zmaltretowane ciało chłopca. Chłopca wyglądającego jak Peter. To... To nie może być prawda.
Po chwili dołączyli do mnie Natasha, Clint i Steve. Wszyscy staliśmy i wpatrywaliśmy się w ciało. Ciało najważniejszego dziecka na całym świecie.
-Znaleźliśmy go dzisiaj rano obok waszej wieży... DNA mówi jasno że to ciało 15-letniego Petera Benianina Parkera. Został zamordowany 4 dni temu... Przykro mi. - powiedział Nick po czym poklepał mnie po ramieniu.
To tylko sen. Zaraz się obudzę. Znowu się schlałem i zaraz obudzi mnie słodziutki głos pajączka. Zaraz wszystko się skończy.
*time skip tydzień*
Nie skończyło.
Dziś pogrzeb mojego dziecka.
Media huczą o śmierci Petera. Cały świat mówi tylko o tym dziecku.
Znaleziono jego ciało w dzień jego urodzin. Dzień który powinien być dla niego czymś wyjątkowym spędził martwy w jakiś krzakach.
Gdyby znaleźli go 5 dni wcześniej, Peter ciągle byłby żywy!
-Tony, musimy iść... - powiedziała Wdowa podchodząca do mnie i wiązać mi krawat. Miała rozmazany makijaż i mokre policzki. Płakała. Nie dziwię jej się. Strata kogoś takiego jak Peter to koszmar. Nawet ja, bezuczuciowy Anthony Stark wylałem wiele łez.
-On żyje. To nie mogło być jego ciało. Mam przeczucie że Peter ciągle gdzieś tu jest. - powiedziałem. Romanoff podniosła wzrok i spojrzała mi w oczy .
-Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała żeby była to prawda... - uśmiechneła się do mnie przez łzy i pociągnęła moją rękę w stronę drzwi. Jedziemy zakopać mojego syna.
★★★
UwU polsat
CZYTASZ
Dear diary - IronDad
FanfictionOpowieść o nastolatku który stracił wszystko. Czy uda mu się wrócić do normalnego życia? Opowieść IronDad and SpiderSon