19

1.5K 75 83
                                    

Na wstępnie chamska reklama. Zapraszam na mojego tik toka gdzie możecie zobaczyć dużo fajnych filmików o Marvelu, moje cospy i co najważniejsze: mój brzydki ryj. Zapraszam serdecznie.

https://vm.tiktok.com/ZM8wLHTtT/

A druga informacja: ten rozdział został napisany wczoraj koło godziny 15, a publikuję go dopiero teraz, aby ukarać BiznesMenel bo mnie wkurwiła :) To jej wina.

A teraz zapraszam do Historyjki  :D

*Stark pov*

-Jak to wam uciekł!? - wykrzyczałem. Mieli jedno cholerne zadanie! Ten dzieciak potrzebuje pomocy, a oni dali mu zwiać! Co jak go nie znajdziemy!? Albo znajdziemy go za późno... Wziąłem głęboki oddech - Gdzie ostatnio go widzieliście? - zapytałem starając się opanować.

-Obok jego domu. Ulica Stana Lee 21/37 - odpowiedziała momentalnie Wdowa - Powiadom wszystkich żeby go szukali. Jest ciężko ranny. Mamy mało czasu.

-Jak będzie trzeba, przeszukam cały Nowy Jork. Znajdziemy go. Wszyscy już powiadomieni. Też go szukacie. Dalej! - powiedziałem szybko i poleciałem w stronę Queens.

Latałem i rozglądałem się na wszystkie budynki. Nigdzie nie widziałem pajęczaka.

Nagle mój wzrok przykuła wielka czerwona plama na jednym z dachów. Poleciałem tam i zacząłem się rozglądać. Wtedy dostrzegłem plecak. Kiedyś go już widziałem. To... To plecak pajęczaka.

On ty był. Krew jest świeża. Nie może być daleko!

Chwyciłem zakrwawiony plecak i zacząłem sprawdzać jego zawartość.

Brudne bandaże, płyn do oczyszczania ran, brudne gaziki i puste pudełeczko.

Nic więcej.

Zacząłem rozglądać się dalej. Teraz zobaczyłem coś czego zdecydowanie nie chciałem widzieć. Zakrwawiona żyletka.

Stracił dużo krwi. Zdecydowanie za dużo. Równie dobrze mógł się wykrwawić. Od utraty takiej ilości krwi normalny człowiek umiera. Ale Peter nie jest normalny. Nie tak łatwo się go pozbyć. On musi żyć.

Tylko gdzie on teraz jest?

*Peter pov*

Powoli otworzyłem oczy. Znajdowałem się w nieznanym mi miejscu. Zacząłem się rozglądać. W pomieszczeniu panował pół mrok. Wszystkie moje rany były opatrzone. Ostatnie co pamiętam to... Pan Stark. Był na dachu. Uderzył mnie i... I teraz jestem tutaj.

-Witaj Pete - odezwał się ktoś. Głos dobiegał ze ściany. Wtedy z mroku wyszła... Catlin. Co ona tu robi!?

-Gdzie ja jestem? - zapytałem przyglądając jej się podejrzliwie

-O to nie powinieneś się martwić. Już nikt cię nigdy nie skrzywdzi. - odpowiedziała - Jak się czujesz?

-Jak to nikt mnie nie skrzywdzi? O czym ty mówisz?

-Powiedzmy że obserwowałam cię przez ostatnie 8 lat... May cię krzywdziła to ją zlikwidowałam. Twój obecny opiekun cię krzywdzi, również go zlikwidowałam. Stark również cię krzywdził - powiedziała patrząc na mnie wrednie się uśmiechając. Do moich oczu napłynęły łzy. Ona chce zabić... Nie, nie może!

-Dlaczego to robisz!? - wykrzyczałem a po moich policzkach zaczęły spływać łzy - May i pan Stark nic nie zrobili!

-Jesteś tego pewien? - zapytała przyglądając mi się z pogardą - Jesteś pewien że May która pozwoliła swojemu mężowi się zabić zasługiwała na życie? Myślisz że Anthony Stark który ma cię wykorzystuje i nie szanuje powinien żyć? Że to że teraz nagle się tobą zainteresował wymazuje jego wszystkie grzech!? Że może bezkarnie wchodzić mi w paradę!? Otóż skarbie odpowiedź jest prosta. Nie, nie może.

-Jesteś potworem!

-Jestem również osobą która decyduje kiedy dołączysz do rodziców, May i Bena. - dziewczyna podeszła do mnie i pogładziła po policzku - Wiec waż się że słowami.

-To TY mnie krzywdzisz! - wykrzyczałem. Naprawdę nie poznaję jej. Ona nigdy taka nie była...

-Ja tylko dbam o twoje bezpieczeństwo, Peter.

-Nie możesz zabić Pana Starka! Zrobię wszystko, tylko go zostaw! Wszystko, rozumiesz!

-Oj Petey, jesteś za dobry na ten świat... Jeżeli Stark nie będzie wchodził mi w paradę, oszczędzę mu życie. - rzuciła - Pomieszczenie w którym się znajdujesz jest stałe monitorowane. Nie ma tu okien ani kanałów wentylacyjnych a drzwi będą zakluczone. Nawet nie próbuj uciec albo się zabić, bo ci się to nieuda. Przyjdę później. Codziennie będzie przychodził lekarz i sprawdzał twój stan. Chcę cię żywego. Będziesz dostawał 2 posiłki dziennie a do każdego litrową butelkę wody. Ja już o ciebie zadbam. - powiedziała po czym wyszła zakluczając drzwi.

Zostałem tu sam. Nie wiem jak długo tu będę. Oby tata był bezpieczny. On jest teraz najważniejszy. Catlin nie może go skrzywdzić.

★★

To że rozdział jest dopiero teraz zawdzięczamy BiznesMenel brawa dla niej ( nie jaraj się bitch bo to nic pozytywnego)

Miłego dzionka i smacznej kawusi, jeb się z rodzinką!

Dear diary - IronDadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz