37

954 49 252
                                        

Taka informacja na początek.

Zbliżamy się do końca historyjki.

Miłego czytania 🙂

Minęło kilka godzin. Pod salą zostałem już tylko ja, Natasha i Cindy. Stephen zasłonił szybę prześcieradłem żebyśmy na to nie patrzyli. Jestem przerażony.

Po 9 godzinach operacji Strange wyszedł z sali.

-Udało się. Przeżył. - powiedział

-Dziękuję kochanie! - wykrzyczałem zrywając się z krzesła

-Teraz będzie już bezpieczny -powiedział po czym mnie pocałował

-Możemy go zobaczyć? - zapytała Silk

-Jeszcze nie. Aktualnie szykują go do przewozu na inną salę. Dopiero gdy na niej znajdzie możecie do niego pójść.

-Peter nareszcie wrócił do domu. - powiedziałem uśmiechają się - Nasz syn nareszcie będzie przy nas.

*godzina później*

-Peter jest już na sali. Chodźmy do niego. - Stephen chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę sali.

Weszliśmy do pomieszczenia. Na środku stało łóżko z Peterem. Wokół niego było pełno maszyn. Przy jego łóżku stały cztery krzesła i trzy kubki z herbatą. Gdy przyjrzałem się Peterowi, zobaczyłem że ma zabandażowaną głowę (wiecie, to ucho)

-Stwierdziłem że możecie być zmęczeni i spragnieni, więc kazałem przygotować napoje i krzesła.

-Dzięki misiu. - powiedziałem po czym  usiadłem obok łóżka i w chwyciłem rękę Petera.

(To co, teraz rączek trzeba się pozbyć)

-Kiedy się obudzi? - zapytała Cindy

-Trudno mi to określić przez jego pajęcze moce. Wydaje mi się że jest to kwestia maksymalnie dwóch dni, ale jak już mówiłem, naprawdę trudno to stwierdzić. - powiedział siadając obok mnie

-A co z nogą? - zapytała Natasha

- Tak jak już mówiłem, nie udało mi się jej odratować. Peter stracił lewą nogę. - odkrył kordłę i pokazał całego Petera. Zamarłem.

Całe jego ciało było w siniakach, bliznach i nowych ranach. Lewa noga kończyła mu się na połowie uda. Była szczelnie owiniętą bandażem który w niektórych miejscach ma plamy krwi. Druga jego noga była w gipsie. Całe krocze miał owinięte bandażami na kształt pampersa. Miał zabandażowane nadgarstki i kilkanaście szwów na klatce piersiowej.

Poczułem że łzy napłynęły mi do oczu.

Gdybyśmy tylko znaleźli go wcześniej.

-To nie twoja wina - powiedział Stephen jakby czytał mi w myślach

-Jest - powiedziałem - gdybym wysłuchał go te 9 lat temu... Gdybym wtedy mu pomógł...

-Chwila... Przecież 9 lat temu zmarła ciocia May... - powiedziała podnosząc wzrok - Ty ją zabiłeś... To ty! To wszystko twoja sprawa! - wykrzyczała rzucając się na mnie - To wszystko co stało się Peterowi jest przez ciebie! Zabiję cię gnoju! To twoja wina!

-Przestań! - krzyknęła Natasha po czym zaczęła odciągać ode mnie dziewczynę.

-Zostaw mojego partnera! - krzyknął Stephen po czym dołączył do obrony mnie.

Niestety nie spodziewaliśmy się, że dziewczyna może być aż tak silna.

Popchnęła Natashę na ścianę i przyczepiła do niej pajęczynami. Uderzyła mnie z pięści w nos. Krew zaczęła się lać ciurkiem. Stephen stworzył portal żeby ją do niego wrzucić, jednak ona znowu była szybsza i zrobiła to pierwsza. Mój chłopak wylądował w jakiejś piwnicy i nie zdążył wyjść, gdyż Cindy skleiła go pajęczynami. Kopnęła mnie w brzuch i podczas mojej chwilowej nie dyspozycji wrzucił do Stephena Natashę. Portal się zamknął i zostałem sam z wściekłą siostrą Petera.

Dziewczyna podeszła do mnie i wykręciła mi rękę.

-Dlaczego mu to robisz!? - wysyczała przez za ciśnięte zęby.

-Jarvis! Wezwij tu wszystkich! - krzyknąłem

-Jak śmiesz!?

Jeszcze mocniej wykręciła mi rękę chyba ją łamiąc.

Krzyknąłem głośno z bólu.

-Myślałam że chciałeś dla niego dobrze! - kopnęła mnie w brzuch - Że jest dla ciebie kimś ważnym! - uderzenie z pięści w twarz - Że jest dla ciebie jak syn! -kolejne uderzenie - Że ci na nim zależy! - kopnięcie - Że go kochasz! - kolejne uderzenie

Wydarzenie drzwi od sali sali.

Avengers przybywają.

Łapią ją.

Podchodzą do mnie.

-Wynosimy ją! - krzyknął Thor - Razem z Lokim uleprzyliśmy wasze lochy. Są teraz Asgardzkie i mocniejsze!

Capitan i Thor wzięli Silk pod ramiona i zaczęli wynosić.

-Nic nie znaczysz Stark! Jesteś nikim! Nie zasługujesz na mojego brata! Nie jesteś godzien Petera! Zasługujesz na śmierć! To ty powinieneś walczyć teraz o życie, nie on! - krzyczała

-Tony! - krzyknęła do mnie Wanda - Tony! Halo!

-Ocknij się! -krzyknął Bruce

-Gdzie jest Peter - wymamrotałem

-Spokojnie, jest  bezpieczny. - zapewnił Clint podchodząc do łóżka mojego dziecka

W pokoju pojawił się portal z którego wyskoczyli Stephen i Natasha

-Tony! - Strange podbiegł do mnie - Jarvis, powiedz żeby ktoś przyniósł tu łóżko!

-Tak jest sir.

★★★

A teraz, pora na reklamy.

Dear diary - IronDadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz