6

2.3K 115 83
                                    

  -Peter co tu się do cholery dzieje? - zapytał coraz bardzej zdenerwowany Stark. Odsunąłem się od Catlin i oboje spojrzeliśmy sobie w oczy. Oboje byliśmy popłakani. Zignorowałem pytanie miliardera.

  -Gdzie byłaś przez te wszystkie lata? Z-zostawiłaś mnie samego. Trafiłem do rodz... - wtedy zdałem sobie sprawę że wszyscy Avengers tu są. Zacisnąłem usta w wąską kreseczkę a Catlin położyła rękę na moim ramieniu a drugą podniosła moją głowę żebym spojrzał jej w oczy. Po moich policzkach znów mimowolnie spłynęły łzy.

  -Petey, gdzie trafiłeś? - zapytała zmartwiona. - Co się stało?

  -J-ja... Z-znaczy May... - pokręciłem głową -o-ona... - wtuliłem się w siostrę i się rozplakałem. To było dla mnie za dużo.

  -Ej Pet... - Catlin mocno mnie przytuliła i zaczęła głaskać ręką po moich plecach - Co się stało skarbie? Co z May?

  -C-catlin... O-ona... - nie byłem w stanie nic powiedzieć

  -Pete, powiedz mi, proszę.

  -N-nie mogę... - to powiedziawszy odsunąłem się od siostry i wybiegłem z budynku.

  -Pete! - Catlin ruszyła za mną, ale ktoś ją zatrzymał.

*Stark pov*

Złapałem tą dziewczynę z rękę w ostatniej chwili. Chwilę się wyrywała, lecz w końcu się uspokoiła. Kim ona do cholery jest i skąd zna Petera?

  -Puść mnie, muszę za nim iść! - wykrzyczała a po jej policzku spłynęła łza - nie mogę go znowu zostawić!

  -Skąd ty go znasz!?

  -Petey to mój brat! Muszę za nim iść, nie może znów być sam! Nie wiem co się stało, muszę mu pomóc!

Podeszła do nas reszta Avengers.

  -Peter nigdy nie mówił że ma siostrę - zauważyła wdowa

  -Dziwicie mu się! Porwali mnie jak miał 6 lat! Myślał że go porzuciłam! Najpierw rodzice, potem ja! - dziewczyna zaczeła odsuwać się na podłogę - Ja chcę dla niego dobrze....

  -Ej ej ej, dziewczyno! - Kapitan złapał Catlin żeby się nie wywróciła

  -Dobrze się czujesz? - zapytał Bucky

  -Muszę iść do Peta. - powiedziała wyrywając się z uścisku Rogersa.

  -Parker, gdzie ty do cholery jesteś? Halo, Parker. Peter, odpowiedz. Peter! Peter! - krzyczałem do słuchawki. Nie odpowiedział mi.

  -Pete? - powiedziała do słuchawki wdowa- Pete, to nie jest zabawne, odezwij się się.

   -Szukajmy go - zarządziłem i wszyscy bez słowa wyszli w budynku i zaczęli szukać dzieciaka. Mojego dzieciaka.

(Dopiska od autorki:Oh, daddy Stark)

*Peter pov*

Parker, co ty robisz? Catlin... Ona nareszcie wróciła, spełniły się moje największe marzenia żeby odzyskać siostrę, a na wspomnienie o May uciekam. Co ja do cholery robię? Gdzie ja mam iść? Nie wrócę teraz do nich i nie powiem jak gdyby nigdy nic: Hej! Tylko uciekłem bo przypomniałam sobie o śmierci mojej opiekunki. To nic, po prostu bałem się że dostanę atak paniki.

Nie, to nie miało sensu. Nie mogłem teraz wrócić.

Jedynym co przyszło mi do głowy, był powrót do "domu". Wszedłem przez okno i zdjąłem kostium. Podszedłem do biurka i zapaliłem lampkę. Walnąłem się na starą, poniszczoną kanapę i odetchnąłem głęboko. Teraz mogę iść spać. Nareszcie. Przymknąłem oczy. Liczyłem na spokojny wieczór. Prawie uznałem, gdy nagle ktoś wparował do mojego pokoju. No tak, czego mogłem się spodziewać. Uchyliłem powieki i zobaczyłem wściekłego opiekuna. Czyli czeka mnie wpierdol.

  -Gdzieś ty był śmieciu!? - wykrzyczała mężczyzna. Jebał alkocholem. Pewnie znowu się schlał. Wstałem z kanapy i stanąłem przed nim.

  -Uczyłem się u kolegi z klasy, przeprowadzonej pana. - spuściłem głowę. Naprawdę nie miałem na to ochoty. Nie dzisiaj. Byłem zmęczony. Fizycznie i psychicznie. Nagle poczułam palący ból na policzku. Zaczęło się.

  -Trzy dni!? - krzyknął wściekle i wydzielił mi kolejny cios. Upadłem na podlogę - Brakowalo mi ciebie smarkaczu, nie miałem kim się zabawiać - powiedzial z tym swoim obrzydliwym uśmiechem na twarzy i bardzo mocno kopnął mnie w brzuch. Łapczywie zacząłem nabierać powietrze - Do piwnicy. TERAZ.

To powiedziawszy mężczyzną wyszedł z mojego "pokoju" a ja nie chętnie powlokłem się za nim. Modliłem się, żeby znowu tego nie robił.

Mężczyzna otworzył drzwi od piwnicy i przytrzymaj mi ie żebyś wszedł przed nim. Niepewnie stanąłem w progu, a mój opiekun widząc że się wacham, wepchnął mnie do pomieszczenia. Spadłem ze schodów na sam dół a on zszedł zadowolony widząc jak cierpię.

Podszedł do mnie, podniósł mnie za gardło i przycisnął do ściany. Jedną ręką dociskał mnie do niej, a drugą zaczął dobierać się do mojego rozporka. Kurwa. Tylko nie to.

Rozpiął go z zadowoleniem wymaganym na twarzy. Później... Później zrobił coś strasznego on... Znowu mnie zgwałcił...

***

Całe moje nogi i dolne części ciała były od krwi. Gdy mężczyzna nasapał się już i sprawił sobie przyjemność, zaczął się umierać patrząc na mnie z ulgą. Ten widok ewidentnie sprawiał mu przyjemność. Kucnął obok mnie i przysunął swoją głowę do mojego ucha.

-Spisałeś się śmieciuchu. Brawo. - po wypowiedzeniu tych słów ugryzł mnie w ucho i podniósł się. Niech ona końcu wyjdzie - Pokazywałem ci już moją nową zabawkę? Myślę że ci się spodoba. Ale najpierw jeszce się zabawię.

Zaczął mnie okładać pięściami. Po brzuchu, twarzy, nogach. Starałem się osłaniać głowę. Wszystko mnie bolało. Niech się nabawi i da mi w końcu spokój. Proszę.

Po kilku minutach okładania mnie pięściami mężczyzna wstał.

-Pokazać ci tą zabawkę? - nie czekając na odpowiedź podszedł do regału Zjajdujaceho się pod ścianą i ściągnął z niego pudełko - Będziesz zachwycony - to powiedziawszy wyciągnął z niego... pistolet. Dlaczego znowu ktoś będzie do mnie celował z pistoleciku? Czy ci ludzie nie mają innych broni? No dalej, celuj, zastraszyć i zostaw mnie w spokoju.

Przed moimi oczami zaczęły tańczyć czarne plamki. Straciłeś dużo krwi. Za zacząłem od pływać.

-Jeszcze chwilę musisz wytrzymać, nie będzie bolało. - powiedział mój opiekun a broń wystrzeliła.

Śmiech.

Ból.

Zawroty głowy.

Zamknąłem oczy.

To koniec.

★★★
Polsat

Srogo. Mówiłam że ja nie wiem co to Happy End. No sorry. Jutro dodam jeszce żeby mnie nikt nie zabił. Wstrzymajcie ogień, to nie było moje ostatnie słowo.

Jeszce dużo się odjebie.

Dear diary - IronDadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz