Dedykacja dla Mulczi bo tak hehe
*Stark pov*
Nie mogę dać mu uciec. Szybko wskoczyłem do zbroi i leciałem za chłopcem.
Poleciał on na najwyższy dach Nowego Jorku. Zawsze tam lata.
Wylądowałem obok niego.
Kurwa, on znowu pali.
-Pete...
-Niech pan nawet nie próbuje kazać mi zostawić papierosa - przerwał od razu - to naprawdę ostatni... - do powiedział nieco ciszej
-Dlaczego to robisz? - spytałem siadając obok niego. Nie mogę go przestraszyć - Co w paleniu tak bardzo ci się podoba?
-Palenie wycisza pajęczy zmysł. - rzucił znów zaciągając się dymem
-Peter, to wycisza pajęczy zmysł bo cię zabija. Proszę cię... rzuć w końcu ten nałóg. Nie możesz ciągle palić!
-Yhym... - mruknął pod nosem - U niej nie mogę tego robić. Aktualnie wykorzystuje ostatnie chwile wolności a może i... - urwał
-I? - zapytałem przyglądając mu się. Chłopak wyraźnie się zmieszał
-Wie Pan co, nieważne. Muszę lecieć.
-Nie. Peter... Zostań... Coś wymyślimy. Razem damy radę! Musisz dać sobie pomóc! - nie wiem co zrobić. On musi mnie do siebie dopuścić!
-Panie Stark, naprawdę bym chciał, ale przez ten rok trochę się o niej dowiedziałem...
-O niej czyli o kim!? O Caitlin!? - przerwałem mu - Powiedz to Peter! Powiedz kto to! Proszę!
-Tak... - odpowiedział cicho chłopak zaciągając się trującym dymem
-Myślisz że sobie z nią nie poradzimy? Razem coś wymyślimy... - kończą mi się pomysły. Nie wiem już jak go przekonać.
-Dowiedziałem się, że ma kontakty. Kontakty z wieloma ludźmi, którzy czekają tylko na znak. Ona mnie i pana przy życiu. Jeden pierdolony znak i będziemy martwi. Naprawdę chce uniknąć pana śmierci. - powiedział a na jego policzkach pojawiły się łzy. Czy jemu zależy tylko na mnie? Czy on naprawdę chciał tylko mojego dobra? Dzieciak był więziony 11 pierdolonych miesięcy tylko po to, żebym ja nie został zabity. Ucieczka nie jest dla niego niczym trudnym, a był tam. Był tam dla mnie...
Peter jest zdecydowanie za dobry na ten świat.
Co ja mam zrobić?
Chwila! Wiem!
Schowałem rękę do kieszeni i wyciągnąłem z niej małe urządzenie.
-Muszę lecieć Panie Stark... Niech mnie pan nie szuka. - powiedział ostatni raz zaciągając się papierosem i wstając
-Jasne... - powiedziałem z niepokojem w głosie - Mogę cię ostatni raz przytulić? - zapytałem i nie czekając na odpowiedź przyciągnąłem go do siebie. - Uważaj na siebie, Pete...
Powiedziałem po czym wrzuciłem mu urządzenie za kołnierzyk koszulki.
-Dziękuję Panu... Za wszystko.
Po powiedzeniu tych słów Peter skoczył z dachu i zniknął mi z pola widzenia.
Nagle mój telefon za wibrował.
Udało się!
Nadajnik jest już ulicę dalej!
Jutro z samego rana z wszystkimi. avengers go znajdziemy.
Mój syn będzie bezpieczny i wróci do domu.
★★★
Lubię jak w opowiadaniach umierają główne postacie.

CZYTASZ
Dear diary - IronDad
FanfictionOpowieść o nastolatku który stracił wszystko. Czy uda mu się wrócić do normalnego życia? Opowieść IronDad and SpiderSon