44

731 33 76
                                        

*w wieży*

Wszyscy zajęli swoje miejsca.

Kelnerzy zaczęli podawać dania.

Rosół, pizza, makarony, salatki, pieczywa, ciasta, lody, warzywa, owoce, kotlety, ziemniaki, sushi i wiele innych.

Wszystko czego tylko dusza zapragnie.

-Najpierw zjedz coś normalnego, potem deserek - powiedział do mnie Stephen - Ja też chciałbym zacząć od brownie, ale najpierw obiad. - mężczyzna zaczął się śmiać

-Dobrze, tato - powiedziałem a Pan Stephen się uśmiechnął.

Zawsze się uśmiechali jak któregoś z nich nazywałem ojcem.

Zacząłem się zastanawiać, czy w ogóle to lubią.  Może to nie są szczere uśmiechy, a uśmiechy z politowania? Może tak naprawdę wolą jak mówię do nich per Pan?

-Peter! - wyrwał mnie z zamyślenia pan Stephen - Dzieciaku, wszystko dobrze? - spojrzałem na niego. Mężczyzna klęczał przy moim wózku i trzymał ręce na moich ramionach. Tuż za nim stał pan Stark

-Coś się stało? Dobrze się czujesz? Chcesz żebyśmy odprowadzili cię do pokoju? - pytał bardzo zmartwiony Tony

Nagle pajęczy zmysł mnie o czymś poinformował.

-Szybko wszyscy na ziemię! - krzyknąłem najgłośniej jak tylko umiałem - Szybko!

-Peter, co się- zaczął pan Stark, lecz nie zdążył dokończył, gdyż przerwał mu wybuch.

Wybuch odrzucił wszystkich w stronę ściany.

Spadłem z wózka i uderzyłem się w głowę.

Pomimo olbrzymiego bólu podniosłem się i stanąłem na nodze która mi została.

Jest dużo rannych. Bardzo dużo.

-Witaj braciszku! - usłyszałem głos.

Od wróciłem się i zamarłem.

Z miejsca wybuchu wyszła Cindy, Catlin, Wilson Fisk i Deadpool.

★★★

Długość jest celowa, bo lubię jak cierpicie i musicie czekać.

Dear diary - IronDadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz