31

1.2K 62 83
                                        

CIESZĘ SIĘ ŻE ZROZUMIELIŚCIE BATMANA HSHSGSHSHSH ZAŁĄCZAM WAM FILMIK Z BAT TOMASZEM

ZAPRASZAM DO CZYTANIA TEGO GÓWNA

Po kilku minutach podróży z Deadpoolem, wylądowaliśmy przed barem.

-Nie ściągaj maski Batmanku, musimy dostać się do mojego mieszkania - powiedział pool i popchnął drzwi.

-Siema Wino! - krzyknął barman od razu po naszym wejściu

-Hej gorzała - przywitał się najemnik ciągnąc mnie w głąb baru

-Co to za małolat? - zapytał przyglądając mi się uważnie

-Nie twoja sprawa. - rzucił od niechcenia i pociągnął mnie na schody

-To narazie! - krzyknął "gorzała"

Po wejściu na piętro Wade poszedł w głąb korytarza i na samym jego końcu wspiął się na drabinę prowadzącą na kolejne piętro.

-Witam w moich skromnych progach. - powiedział najemnik podając mi rękę żebym wszedł na górę za nim.

Gdy byłem już z nim, za kluczył on wejście i chwycił mnie za ramię.

-Nie wiedziałem że jesteś taki mały. Miałem cię torturować kilka godzin a potem zabić, ale jak już mówiłem nie krzywdzę dzieci... Gdybym cię zostawił, Wilson znalazłby kogoś innego albo sam cię skrzywdził. - powiedział - Więc... Nie miałem w planach cię tu zabierać, dlatego nie mam dla ciebie żadnego kącika. Na razie będziesz spał na kanapie, potem coś wykombinujemy.

-D-dziękuję - wymamrotałem

-Spoko... Jesteś głodny albo chce ci się pić? - spytał z troską w głosie

-Jeżeli mógłbym szklankę wody...

-Jasne - poszedł po szklankę - Może być z kranu? Jeżeli nie, to mogę dać ci wódkę bo u mnie raczej tylko alkochol- powiedział po czym zaśmiał się pod nosem

-Może być z kranu - powiedziałem

-Nie będzie to dla ciebie problem jeśli zdejmę maskę? -zapytał

-Nie, proszę pana

-Nie mów do mnie pan - powiedział ściągając maskę.

Cała jego twarz była w bliznach. Gapiłem się na nie przez chwilę, co mężczyzna wyraźnie zauważył.

-To nic młody - powiedział podając mi szklankę

-J-jasne, przepraszam...

-Nie musisz mnie przepraszać, spokojnie -powiedział klepiąc mnie po ramieniu - Zapalisz? - mężczyzna wyciągnął z kieszeni paczkę fajek i zapalniczkę

-Zawsze - uśmiechnąłem się lekko

Mężczyzna wsadził mi papierosa do ust i go zapalił. Wyciągnął drugiego i również go zapalił.

-Będziesz ze mną pracował - powiedział zaciągając się dymem

-Słucham?

-Będziesz ze mną pracował. Znajdę ci jakiś fajny kostium i broń. Jesteś dobrze wysportowany, silny i właściwie żyjesz dzięki mnie.

-Racja... - zaciągnąłem się dymem - Pomogę panu... - naprawdę nie chcę z nim pracować.

-Skończ z tym panem! - znów polecił Wade

-To jak mam pana nazywać?

-A ja wiem? Możesz mówić na mnie po imieniu, Pool, tato, gościu... Jak chcesz, byle nie pan!

-Tato? - powtórzyłem z ironią w głosie

-A ja wiem? Będziesz pewnie ze mną do końca swoich dni, więc wiesz.

-Do końca moich dni!?

-Powiedz coś od siebie czy będziesz tylko za mną powtarzał? - zapytał żartobliwie

-Jak to do końca moich dni!?

-No wiesz, albo będziesz ze mną, albo będziesz martwy. Ja cię tylko chronię przed Fiskiem. Nawet jeśli on umrze to nigdy nie będziesz bezpieczny. On ma wielu znajomych i nie każdy ma takie zasady jak ja. - powiedział po czym usiadł na kanapie

-Myślisz że sobię nie poradzę?

-Ja nie myślę, ja to wiem. A teraz siadaj - polecił wskazując miejsce obok siebie

Usiadłem obok Wade'a i zaciągnąłem się papierosem.

- Słuchaj mały, mi też się to nie podoba, ale jeżeli chcesz żyć, musisz zdać się na mnie.

-Yhym...

-Kurwa dlaczego ja się bawię w opiekunkę? Zrobimy tak. Ja będę dawał ci jakaś ochronę i miejsce zamieszania, ale o jedzenie, wydalanie, zdrowie, edukacja i wszystkie takie rzeczy dbasz sam. Za dach nad głową i życie odwdzięczasz mi się tym, że tu sprzątasz i czasem pomagasz mi w pracy, pasuje?

-Oczywiście... - odpowiedziałem trochę od niechcenia

-Dobrze, to ty się tu rozgość. Pod oknem stoi pusta komoda więc jak będziesz chciał gdzieś coś położyć czy schować to tam. W szafie przy wejściu masz koc i jakieś poduszki. Salon połączony z kuchnią a toaleta tu obok kanapy. Obok kuchni są czarne drzwi, masz zakaz zbliżania się tam. Jeżeli chociaż raz cię tam przyłapie, to jesteś trup. Wtedy moje zasady nie będą ważne. - powiedział - Ja będziesz chciał palić to śmiało, tylko nie spal mi chaty. Teraz spadam do roboty u do sklepu. Kupie jakąś farbę do włosów, wosk i takie tam żeby ci zmienić chociaż trochę wygląd. Nigdzie wie wychodź bez mojej zgody. Jasne?

-Tak.

-To ja lecę, cześć młody.

-Dowidzenia

Wade wyszedł a ja zostałem sam.

★★★

Drugi rozdział dzisiaj! Jupi!

Napisałam go niechętnie ale jest lolz

Dear diary - IronDadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz