Zamurowało mnie. Wiedziałem że prędzej czy później będę musiał wszystko powiedzieć, ale nie teraz. Nie jestem gotowy. To za wcześnie. Nie zaplanowałem rozmowy. Nie wiem co powiedzieć i od czego zacząć.
-Więc... - zacząłem, jednak Jarvis mi przerwał
-Sir, Pan Parker zaczął się wybudzać. Środek nasenny jeszcze działa. Jest nieco oszołomiony i zamulony, jednak odzyskał świadomość. Jest w połowie przytomny. Za chwilę pewnie będzie mógł Pan z nim porozmawiać. - powiedziała sztuczna inteligencja
Dziękuję! Jarvis, ratujesz mi tyłek! To teraz zbawienie. Idealne wyczucie czasu!
-Wybaczcie, idę do młodego - powiedziałem i chwyciłem kubek z kawą i ruszyłem w stronę drzwi.
-Tony, wiesz że to nie ucieknie? - zapytała Natasha z troską w głosie - Im dłużej będziesz zwlekać, tym ciężej później będzie.
-Muszę iść do mojego dziecka - powiedziałem i wyszedłem
*Peter pov*
Wszystko pamiętam. Teraz mógłbym z łatwością stąd uciec, ale nie mam siły. Gdybym spróbował wstać, pewnie bym się wywalił. Pan Stark coś mi wstrzyknął. Mój pajęczy zmysł wariuje. Wszędzie wyczuwa zagrożenie. Za dużo tu zapachów. Głowa mi pęka. Strasznie tu głośno. Wszystko mnie boli. Niech to się w końcu skończy. Otworzył bym na chwilę oczy, ale nie mam na to siły. Na nic nie mam siły. Na nic.
Kroki.
Głośne kroki.
Ktoś wszedł do sali na której leżę i usiadł na krześle obok mnie.
Poznaję ten zapach.
To Pan Stark.
-Petey, spokojnie. Jesteś tu bezpieczny. Nic się nie dzieje - wyszeptał Tony. Od razu zmarszczyłem brwi. Przez ten cholerny pajęczy zmysł szept brzmiał jakby krzyczał mi do ucha. Jego głos głośno dudni mi w uszach. Mam wrażenie że tracę zmysły. Oszaleję. Przycisnąłem dłonie do uszu. To straszne. Dlaczego on ciągle gada?! Coraz głośniej! Zamilcz Stark!
Chwycił mnie za ręce i odciągnął od głowy. Otworzyłeś lekko oczy i zobaczyłem zmartwioną twarz milionera. Ciągle gadał. Głowa mi wybucha. Jeszcze te maszyny. Piszczą coraz głośniej. Wyłączcie to, proszę! Dlaczego ciągle gada? Nawet nie rozumiem co on do mnie mówi. Chcę tylko ciszy! Skończcie!
-Pomocy, on ma jakiś atak! - krzyczał Stark. To jedyne co udało mi się wyłapać
-Cisza, proszę! - wyjąkałem po czym wyrwałem się z uścisku mentora i zacząłem ciągnąć się za włosy.
Niech to się już skończy.
Niech to się już skończy.
Niech to się nareszcie skończy!
Pan Stark wyciągnął wtyczkę z kontaktu i przyciągnął mnie do siebie przytulając mocno. Nareszcie cisza. Nareszcie.
-Spokojnie dzieciaku... - powiedział najciszej jak tylko umiał.
-D-dziękuję - wymamrotałem i opałem głowę na jego ramieniu. Wiem że nie powinienem, ale byłem zmęczony. Fizycznie i psychicznie zmęczony. Musiałem odpocząć. Powoli przymknąłem powieki.
*Stark pov*
Dzieciak wariował. Może to przez hałas? Było głośno nawet jak dla mnie, a dzieciak przecież miał chyba wyostrzone zmysły. Odłączyłem te wszystkie hałasujące maszyny i go przytuliłem. Miałem nadzieję że to mu pomoże. Widziałem jak cierpiał i bardzo mi to się nie podobało. Chłopiec oparł głowę na moim ramieniu i usnął. Położyłem go delikatnie i pogładziłem po policzku.
-Jak mam ci pomóc dzieciaku? - zapytałem sam siebie - Co mogę zrobić żebyś poczuł się lepiej?
Naprawdę chcę mu pomóc. Lekarz mówił... Mówił że ktoś go krzywdzi, a May nie odbiera. Może coś się stało?
-Jarvis, sprawdź mi wszystko na temat May Parker- poleciłem
-May Parker. Urodzona 12. 11.1981 roku na Brooklynie. Owdowiała w 2012 roku. Do 2011 roku prawna opiekunka Catlin Emmy Parker. Do 2013 roku prawna opiekunka Petera Beniamina Parkera. Zmarła 30. 03. 2013 roku. Ostatnie zameldowanie ulica Six Stone 20/14 Queens.
-Chwila, co? May... - niemożliwe. May nie żyje od 8 lat? Ale... Jak to w ogóle możliwe? Przecież... Ja... Ja nie wiedziałem. Jak mogłem się nie zorientować że... Przecież jej śmierć... Kurwa. Jak ja mogłem być takim egoistą? Jak mogłem się nie zorientować?
Ten dzieciak tyle przeszedł. Co się z nim teraz dzieje? Gdzie i z kim on mieszka? Poza tym... Słowa lekarza... Ktoś go krzywdzi. Bije i... Nie, to już za dużo. Powiedział że ktoś go bije i g-gwałci... Ktoś krzywdzi moje dziecko. Znajdę tą osobę i zniszczę. Zniszczę za to co mu robi. Dowiem się kto to robi, i go skrzywdzę. Chcę żeby cierpiał.
Niegdy więcej nie pozwolę skrzywdzić tego dziecka. Nigdy.
Z zamyślenia wyrwał mnie cichy i słaby głos.
-P-panie S-stark? - powiedział słabo chłopiec
-Tak Pete? - spytałem a do moich oczu znów napłynęły łzy. Wyglądał tak... Spokojnie. Jeszcze dwie godziny temu wyrywał sobie wenflon i rurkę z tlenem, a teraz leży i chyba nie ma zamiaru wstawać. Gdybym dopiero go poznał, pewnie nie przyszło by mi do głowy że ten chłopak mógł tyle przejść. Było mi go po prostu... Żal. Znowu się zamyśliłem. Powinienem go wysłuchać - Coś się stało mały?
-M-muszę w-wracać do d-domu... - powiedział cicho - Dziękuję z-za wszystko, a-ale n-nie mogę zostać d-dłużej... P-przepraszam...
-Petey, posłuchaj. Jesteś w fatalnym stanie. Spójrz na siebie. Gdyby Natasha cię nie znalazła... Ja się po prostu o ciebie martwię dzieciaku. To dla twojego dobra, rozumiesz? - starałem się powiedzieć najspokojniej jak tylko umiałem
-P-przepraszam p-panie S-stark, ale nie mogę... B-bardzo bym chciał, ale nie mogę z-zostać d-dłużej... - powiedział coraz bardziej osłabionym głosem
Siedziałem chwilę cicho. Nie mogę go tu trzymać siłą. Może... Nie, to okrutne... Ale... Nie dowiem się inaczej... Wybacz mały.
-Dzwoniła May, bardzo się o ciebie martwi. - powiedziałem na co chłopiec wytrzeszczył oczy - Powiedziała że lepiej żebyś tu został i doszedł do siebie... - po policzku chłopca spłynęło kilka pojedynczych łez. Przyzna się? Może nareszcie powie mi co dzieje się w jego życiu. Może nareszcie dowiem się kto go tak krzywdzi.
-P-panie Stark... - tak! Mów młody! Powiedz mi! - ciocia... Ona jest obecnie w d-delegacji... - powiedział drżącym głosem. Do moich policzków napłynęły łzy, których nie mogłem już powstrzymać.
Strata.
Śmierć.
Sekret.
Ta sama wymówka.
Dwójka ludzi.
Dwie śmierci.
Dwie samotne osoby.
Jedna osierocona, druga owdowiała.
★★★
W następnym rozdziale ostro się zjebie.
Myślicie że będzie dobrze i że już idziemy w stronę happy story? Muszę was zawieść :)
Nie będzie happy story.
Nie będzie happy endu.

CZYTASZ
Dear diary - IronDad
FanfictionOpowieść o nastolatku który stracił wszystko. Czy uda mu się wrócić do normalnego życia? Opowieść IronDad and SpiderSon