Abel
Wbiegłem do pokoju Goldie, a za mną do środka wbiegli Claude, Phoenix i Theo.
Naga dziewczyna klęczała na podłodze. Ręce miała we krwi. W pierwszej chwili chciałem do niej podejść i powstrzymać jej obłęd, ale nie potrafiłem nie ogarnąć wpierw wzrokiem tego, co zostało z pokoju.
Wazon z żółtymi różami leżał potłuczony na dywanie. Kolce róż pokryte były delikatnie krwią z rąk Goldie. Dywan również się pobrudził. Oprócz tego, dziewczyna zdarła z łóżka kołdrę i zaczęła ją rozszarpywać jak dzikie zwierzę. Na pościeli zauważyłem kolejne ślady krwi. Goldie musiała również grzebać w mojej szafie z zabawkami erotycznymi, gdyż rozrzuciła po całym pomieszczeniu wibratory, korki analne, zaciski do sutków, sznury, kajdanki i inne gadżety. Wpadła w obłęd. W jej oczach widziałem przerażenie. Niewyobrażalnie się nas bała, a jej organizm starał się bronić przed tym niechcianym stanem rzeczy, wprowadzając Goldie w szał.
Podszedłem powoli do dziewczyny. Ręce uniosłem nad głowę, aby wiedziała, że nie miałem zamiaru jej skrzywdzić. Uklęknąłem na przeciwko niej i łagodnie opuściłem ręce. Chwyciłem w nie nadgarstki Goldie i mocno zacisnąłem na nich palce, powstrzymując dziewczynę przed kolejnym atakiem szału.
- Dlaczego demolujesz pokój, złotko?
Goldie płakała okrutnie. Jej ciałem wstrząsały spazmy szlochu. Przestraszona wpatrywała się w moich przyjaciół stojących za moimi plecami. Gestem głowy kazałem im odejść. Gdy ostatni z nich zamknął za sobą drzwi, znów próbowałem przemówić do mojej zakładniczki.
Do mojego pięknego dzieła ostatecznego.
- Goldie, czy Theo coś ci zrobił?
Pokręciła przecząco głową. Musiałem pomówić z moim przyjacielem, gdyż znając jego zapędy seksualne, na pewno dotknął Goldie, ale nie mógł posunąć się do czegoś więcej bez mojej wiedzy.
- W takim razie dlaczego zdemolowałaś swój pokój? Nie podobał ci się?
Kiedy jej wzrok skrzyżował się z moim, dotarło do mnie, że nie mogłem traktować jej jak dziecko. Goldie była mądrą młodą kobietą. Była w pełni świadoma tego, co się wokół niej działo. Po prostu potrzebowała odrobiny pomocy z mojej strony. Jeśli ja nie udzielę jej potrzebnego wsparcia, nikt tego nie zrobi.
- Abel, wypuść mnie. Błagam cię z całego serca.
Pokręciłem przecząco głową. Myślałem, że mieliśmy tą rozmowę już za sobą. Nie chciałem znów udawać grzecznego, ułożonego chłopaka, który miałby zapewniać ją o tym, że wszystko się ułoży. Ze mną nic nie miało jej się ułożyć. Byłem jej największym koszmarem, a na dobrą sprawę nie pokazałem jej jeszcze w ogóle, do czego jestem zdolny.
- Jutro rano zabiorę cię do stolicy Auctoritatem Populi.
- Do stolicy czego?
Westchnąłem. Nie spodziewałem się, że zrozumie.
- Najpierw zajmę się twoimi ranami, a potem, gdy położymy się do łóżka, opowiem ci o tym miejscu. Zgoda?
Po chwili pokiwała głową. Chyba zrozumiała, że szał, w który wpadła, był zupełnie niepotrzebny. Nie dość, że zraniła sobie stopy podczas próby ucieczki, to teraz w dodatku miała poranione ręce. Jeśli chodziło o moje egoistyczne potrzeby, podobało mi się to, że poraniła sobie nogi, gdyż byłem pewien, że gdy dojedziemy do miasteczka, nie spróbuje uciec. Na pewno nie spróbowałaby ucieczki nawet, gdyby nie miała zranionych stóp. Wiedziałem, że miejsce, które kreowałem przez lata, ją zaskoczy. Podobnie, jak jego mieszkańcy.
CZYTASZ
Legatus Mortis
ActionWysłannicy Śmierci to zamaskowana grupa kierowana przez Abla Luciano. Mężczyzna przeżył w dzieciństwie piekło i wraz ze swoimi przyjaciółmi pragnie naprawić ten pełny obłudy świat. Uważa, że jest kimś w rodzaju Boga. Człowiekiem, który nawróci świat...