4

3.8K 97 11
                                    

Goldie

Ciemność. Mrok. Beznadzieja. 

To wszystko towarzyszyło mi w chwili, w której się przebudziłam. 

Leżałam na czymś w rodzaju stołu. Na pewno nie jadano przy nim żadnych posiłków, dlatego nazwałam ten mebel czymś w rodzaju stołu. Dlaczego uważałam, że nikt nigdy przy nim nie zasiadał do jedzenia?

Z każdego rogu stołu wychodziły haki na kajdanki. Moje ręce zostały uniesione nad głowę i przypięte do dwóch haków znajdujących się w odległości jakiegoś metra od siebie. Nogi miałam rozszerzone i podobnie jak ręce, przykute skórzanymi kajdanami do haków. Byłam naga i było mi zimno.

Szczękałam zębami, rozglądając się wokół. Myślałam, że znajdę się w jakimś pokoju bez okien, w którym nie będzie nic oprócz stołu, ale to byłyby tylko pobożne życzenia.

Na suficie znajdowało się lustro, w którym widziałam siebie leżącą w rozkroku jak jakaś seksualna niewolnica. Lustro było długie i szerokie na cały sufit, dlatego nie musiałam nawet manewrować przesadnie głową, aby zobaczyć, co jeszcze tu się znajdowało.

Pokój nie był duży, ale nie należał też do małych. Wystarczył, aby pomieścić tu wszystko, czego mogli potrzebować moi oprawcy to tortur nade mną. 

Jako pierwszy zobaczyłam stolik, na którym znajdowało się kilka zabawek erotycznych. Dostrzegłam wibrator, szklany korek analny, kolejne pary kajdanek, zaciski na sutki i knebel. Oprócz tych w miarę standardowych gadżetów, zobaczyłam jednak coś więcej.

Znajdowały się tu obcęgi, czajnik, garnek, szczypce, piła oraz pejcz. Serce podeszło mi do gardła na myśl, że te przyrządy zostały przygotowane po to, aby się nade mną znęcać. Zaczęłam przeraźliwie drżeć, gdy zrozumiałam, że nie umrę tak szybko. Nie będzie bezboleśnie. Zostanę ukarana i dopiero potem zabita. 

W pomieszczeniu nie było okna. Znajdowały się tutaj cztery krzesła i kolejny stół. Ten był elegancki i nakryty obrusem, jakby miało przy nim zasiąść kilku dżentelmenów, którzy mieli skupić się na wykwintnym posiłku, mając za atrakcję obserwowanie nagiej i przerażonej dziewczyny czekającej na gwałt, tortury, a na koniec na śmierć. 

Panika wdarła się do mojego umysłu, wysyłając sygnał wszystkim działającym w moim ciele narządom. Zaczęłam krzyczeć, wić się i szarpać z zaciśniętymi mocno kajdanami. Byłam zdesperowana i za wszelką cenę musiałam się uwolnić. Nie mogłam się poddać. Nigdy nie poddawałam się w dążeniu do celu, dlatego ten raz nie mógł się różnić od poprzednich.

Kiedy stalowe drzwi otworzyły się ze skrzypnięciem, zamarłam. 

Mogłam spodziewać się wielu rzeczy, ale nie tego.

Mężczyzna, który wszedł do pomieszczenia, miał na głowie maskę kostuchy. Czarne oczy i otwarte do krzyku usta były przerażające. Maska chroniła nie tylko twarz faceta, ale całą jego głowę. Nie widziałam więc nic od jego szyi powyżej.

Ciało mężczyzny było nagie. Nagie i pełne blizn. 

Nie wiedziałam, co musiało spotkać tego człowieka, skoro jego ciało wyglądało tak, jakby ktoś wsadził je do maszynki służącej do mielenia mięsa. Jego skóra wyglądała okropnie i odpychająco. Była poraniona, pobliźniona, a w niektórych miejscach wyglądała wręcz tak, jakby nie była skórą istoty ludzkiej.

Oprócz licznych blizn i przebarwień, dostrzegłam wiele tatuaży. Większości nie potrafiłam zidentyfikować, gdyż malunki były rozmazane i rozciągnięte na skórze, zupełnie jakby mój oprawca trafił w ręce nieudolnego tatuatora.

Legatus MortisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz