Abel
- Phoenix, muszę cię o to poprosić. Nie dam rady zrobić tego inaczej.
- Abel, nie pozwolę ci na to! To jakiś zgłupiały pomysł! Jak mogłeś wpaść na coś takiego? Goldie nigdy ci tego nie wybaczy!
Byliśmy coraz bliżej brzegu, a ja musiałem wtajemniczyć Phoenixa w swój plan. Później miałem zamiar podzielić się nim z pozostałymi przyjaciółmi, ale jako, że to Phoenix wiedział najwięcej o Goldie, czułem się w obowiązku, aby z nim pomówić o tym najpierw.
- Nie zgodzę się na to. Nie ma mowy.
- Błagam cię. Proszę, pomóż mi.
- Naprawdę uważasz to za pomoc? To jakaś idiotyczna ucieczka! Wziąłeś ją za żonę! Miałeś się nią zaopiekować, a teraz chcesz, żebym...
- Tak - wyszeptałem, zaciskając dłonie w pięści.
Wbiłem wzrok w horyzont. Zapiekło mnie w oczach, ale nie było czasu na łzy. Niebawem miałem dostać w swoje ręce Dasha Maddena i nic nie było w stanie powstrzymać mnie przed tym, aby brutalnie go zamordować. Już nigdy nie wybaczę sobie, że zamiast spróbować mu pomóc, odrzuciłem go, ale nie miałem wyboru. Dash stanowił dla nas zagrożenie, które należało wyeliminować. Gdy już to zrobię, Phoenix zrobi to, o co go poproszę. Wiedziałem, że prędzej czy później i tak się zgodzi. Rozumiałem, że mój pomysł wydawał mu się niemożliwy do spełnienia, ale dla dobra Goldie musiałem tak postąpić.
Czasami, gdy kogoś kochasz, robisz dla niego coś, co cię bardzo zaboli. Myślałem, że nie zniosę już więcej cierpienia w swoim życiu, ale dla mojej żony byłem w stanie posunąć się do czegoś tak bolesnego.
Bolesnego dla mnie. Ona niebawem o mnie zapomni i wróci do dawnego życia, w którym nikt nie będzie czyhał na jej bezpieczeństwo. Dam jej wolność, której tak bardzo pragnęła i choć nie byłem pewien, czy przeżyję jej brak u mojego boku, to była jedyna właściwa decyzja.
- Kurwa, Abel. Nie wierzę, że chcesz to zrobić.
Uśmiechnąłem się do Phoenixa. Samotna łza spłynęła po moim pobliźnionym, ohydnym policzku.
To miał być mój ostateczny koniec. Miałem nadzieję, że uda mi się osiągnąć życiowe spełnienie, porywając Goldie i czyniąc z niej swoją żonę, lecz byłem w błędzie. Zamiast skupić się na jej dobru, byłem egoistycznym dupkiem, który potraktował ją karygodnie. Zgwałciłem ją wraz z moimi najlepszymi przyjaciółmi, uważając to za jej oficjalne wejście do sekty. Sądziłem, że to będzie odpowiednia forma jej oddania naszej grupie, ale byłem jebanym skurwielem, myśląc w ten sposób. Powinienem był pójść po rozum do głowy, ale wówczas myślałem fiutem, a nie mózgiem.
Moi rodzice wpoili mi, że jeśli czegoś chciałem, musiałem sam sobie to wziąć, bo świat nigdy nie będzie dobry dla takich ludzi, jak my. Nauczyłem się kraść, oszukiwać i nienawidzić. Gdybym miał inną relacją z rodzicami, gdyby byli oni zwyczajni, może byłbym dziś innym człowiekiem, ale niestety nie mogłem cofnąć czasu. Moja egzystencja została spisana na straty. Nie mogłem pozwolić, aby Goldie zmarnowała swoje życie przy mnie. Dlatego musiałem zrobić coś bolesnego.
- Przepraszam, Phoenix.
- Nie przepraszaj mnie, skurwielu.
Zmarszczyłem brwi. Pochyliłem głowę. Nie zbeształem go za to, jak mnie nazwał. Zasługiwałem na to, a nawet na jeszcze więcej.
- Przecież wiesz, że to jedyna mądra decyzja.
Phoenix objął dłonią mój kark. Spojrzał mi w oczy, a ja poczułem się bezbronny pod jego dominującym spojrzeniem. Pozwoliłem mu jednak na traktowanie mnie w ten sposób.
CZYTASZ
Legatus Mortis
ActionWysłannicy Śmierci to zamaskowana grupa kierowana przez Abla Luciano. Mężczyzna przeżył w dzieciństwie piekło i wraz ze swoimi przyjaciółmi pragnie naprawić ten pełny obłudy świat. Uważa, że jest kimś w rodzaju Boga. Człowiekiem, który nawróci świat...