Goldie
Objęłam się rękami, trzęsąc się niemiłosiernie.
Od wyjścia Abla minęły dwie godziny. Wiem o tym, bo przez cały czas patrzyłam na zegar wiszący obok obrazu z Kostuchą i dziewczyną w bieli. Obie postacie wydawały się ze mnie szydzić. Nie patrzyły na mnie, ale czułam ich obecność. Wiedziałam, że mieli ze mnie ubaw. Być może ich historia potoczyła się inaczej niż moja. Może dziewczyna z obrazu poszła z Kostuchą, poddając mu się. Być może nawet się w nim zakochała. Mogłam wymyślać ich historię, aby nie oszaleć. Przynajmniej miałam czym zająć czas.
Wpatrywałam się w leżący na szafce nocnej pejcz. Strąciłam go na podłogę. Nie mogłam dłużej mu się przyglądać. On również szydził ze mnie. Zupełnie tak, jak postacie z obrazu.
Po dwóch i pół godzinie podniosłam się do pozycji siedzącej. W głowie mi huczało. Burczało mi w brzuchu, ale nie byłabym w stanie nic przełknąć. Miałam za to ochotę się napić, dlatego powoli podeszłam do lodówki znajdującej się kilka metrów ode mnie. Nie chodziło mi się łatwo. Moje nogi wciąż bardzo bolały. O ucieczce mogłam zapomnieć.
Odkręciłam korek i wypiłam całą zawartość butelki naraz. Kiedy była już pusta, odłożyłam ją drżącą dłonią na blat biurka. Sama oparłam się plecami o ścianę i zsunęłam się po niej w dół, aby usiąść na podłodze. Skuliłam się na niej, przyciągając nogi do piersi. Objęłam je rękami i zapłakałam cicho, nie mając sił na więcej.
Czułam się brudna. Kiedy zamykałam oczy, widziałam obraz Abla, Theo, Claude'a i Phoenixa którzy po kolei we mnie wchodzili. Phoenix odebrał mi dziewictwo, a pozostali zabawili się tym, co dla nich pozostało. Abel, który zgwałcił mnie jako ostatni, robił to nadzwyczaj powoli, jakby napawał się każdym pchnięciem.
Wczepiłam się palcami we włosy, chcąc wymazać sobie z pamięci wczorajszy dzień. Oddałabym wiele, aby móc o tym zapomnieć. Mogłam żyć z Ablem i jego chorą rodzinką, ale gdybym mogła zapłacić za wymazanie wspomnień, zrobiłabym to bez wahania. Wiedziałam, że już nigdy z własnej woli nie będę uprawiać seksu z jakimkolwiek mężczyzną. Byłam zbrukana. Nikt nie chciałby takiej kobiety. Ja sama nie mogłam na siebie patrzeć, więc nie zdziwiłabym się, gdyby inni faceci również widzieli we mnie dziwkę.
Wkrótce do drzwi ktoś zapukał. Nic nie odpowiedziałam. Czekałam, aż Abel wejdzie do środka, ale ku mojemu zdziwieniu, to nie był on.
Phoenix zdjął maskę z trupią czaszką i zbliżył się do mnie powoli. Szedł pewnie, ale wolno, jakby zbliżał się do swojej ofiary. Już nawet się go nie bałam. Pogodziłam się z tym, że stałam się własnością tych czterech chorych psychicznie mężczyzn. Jeśli chciałam chronić rodzinę, musiałam być im posłuszna, choć tak bardzo tego nie chciałam.
Blondyn usiadł na przeciwko mnie. Oparł się plecami o łóżko. Skrzyżował nogi tak, żeby siedzieć po turecku. Nie spuszczałam z niego wzroku. Przyszedł tu na pewno w jakimś konkretnym celu, a ja musiałam się dowiedzieć, o co mu chodziło.
- Jak się czujesz, Goldie? Trochę ci lepiej?
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie spytasz, czy boli mnie pizda? W samochodzie się nie powstrzymywałeś.
- Wiem, że przeholowałem - odrzekł, przeczesując palcami jasne włosy. - Nie powinienem odzywać się do ciebie w ten sposób. Niczym mi nie zawiniłaś, maleńka. Po prostu nie spodobało mi się to, że Abel jednak postanowił cię porwać. Myślałem, że pójdzie po rozum do głowy, ale uparł się, aby zrobić z ciebie pieprzone dzieło ostateczne. Co za dupek.
Nazywał dupkiem swojego przyjaciela, a on wcale nie był lepszy.
- Goldie, jeśli mogę coś dla ciebie zrobić...
CZYTASZ
Legatus Mortis
ActionWysłannicy Śmierci to zamaskowana grupa kierowana przez Abla Luciano. Mężczyzna przeżył w dzieciństwie piekło i wraz ze swoimi przyjaciółmi pragnie naprawić ten pełny obłudy świat. Uważa, że jest kimś w rodzaju Boga. Człowiekiem, który nawróci świat...