Goldie
Abel wyniósł mnie na zewnątrz. Wsadził mnie na tylne siedzenie czarnego matowego SUV-a. Samochód był przepiękny, zarówno na zewnątrz, jak i w środku. Odkąd byłam małą dziewczynką, marzył mi się sportowy wóz, ale nigdy nie było mnie na niego stać. Nie miałam jednak nawet ochoty zachwycać się SUV-em. Po prostu pozwoliłam, aby Abel zapiął mi pasy, a następnie wszedł jeszcze na chwilę do domu. Zostałam więc w pojeździe z Phoenixem.
Mężczyzna siedział za kierownicą. Patrzył na mnie w lusterku wstecznym, szczerząc się wesoło. Miałam ochotę zetrzeć mu ten uśmieszek z twarzy. Kiedy patrzyłam w jego oczy, przypominała mi się chwila z Trupią Czaszką z wczorajszego dnia. Zacisnęłam odruchowo nogi, wspominając moment, w którym Phoenix wszedł między moje uda i zaczął mnie bezlitośnie pieprzyć.
Odwróciłam głowę w bok, przypatrując się otwartej bramie. Theo i Claude stali przy niej, gotowi w każdej chwili opuścić ten dom. Mieliśmy jechać do jakiegoś tajemniczego miejsca o łacińskiej nazwie. Czułam, że mogły być to moje ostatnie chwile w tym miejscu. Być może Abel wywiezie mnie gdzieś, gdzie będę służyć jego znajomym jako dziwka. Może też mnie zabije. Był przecież zdolny do wszystkiego, a ja musiałam mu się podporządkować, jeśli nie chciałam zginąć.
- Boli cię pizda?
Fuknęłam na Phoenixa. Spojrzałam na niego z wrogością. Odwrócił się do mnie i uśmiechnął się, ukazując wszystkie zęby.
- Jesteś potworem. Wszyscy jesteście chorzy.
- Każdy z nas jest na swój sposób chory, cukiereczku. Pytałem z grzeczności. Twoja pizdeczka zaciskała się wczoraj na mnie jak imadło. Kurwa, jesteś wspaniała. Abel ma szczęście, że cię ma.
- On wcale mnie nie ma. Nie mów o mnie jak o przedmiocie. Będę z wami walczyć. Nie poddam się.
Phoenix odchylił głowę w tył. Zaśmiał się dźwięcznie. Zabolało mnie, że tak dobrze bawił się moim kosztem. Było mi po ludzku przykro, że żaden z nich nie wykazał w stosunku do mnie choć odrobiny empatii. Może oprócz Claude'a, ale on był cichy i tajemniczy.
- Jesteś żałosna, Goldie. Pozwól, że ci to powiem.
- Pierdol się.
Uniósł wysoko brwi. Na jego ustach tańczył rozbawiony uśmieszek.
- Będę pierdolił się tak często, jak będę tego chciał. Dziś może zrobię to nawet częściej, niż zazwyczaj. Nie ukrywajmy tego, skarbie. Jestem mężczyzną, który ma swoje potrzeby. Kiedy przebywamy tutaj, w Extremum Opus, Abel nie pozwala nam sprowadzać sobie kochanek. Musimy zaspokajać się swoimi rękami, co po pewnym czasie się nudzi. Dopiero gdy wyjeżdżamy do Auctoritatem Populi, mamy szansę się zabawić. Abel nigdy nie pieprzy się z kobietami mieszkającymi w tym miejscu, ale my z nich chętnie korzystamy. Nawet Claude, który jest grzecznym chłopcem. Lubi się zabawić, choć może się wydawać, że on jako jedyny z naszej czwórki jest normalny. Tu nikt nie jest normalny, kochanie. Jesteśmy popierdoleni.
Oczy zaszły mi łzami. Nie chciałam płakać, ale nie miałam już sił, aby walczyć. Wszystko okropnie mnie bolało. Nie mogłam nawet próbować uciec, gdyż moje stopy płonęły prawdziwym ogniem.
- Powtórzę więc pytanie i oczekuję, że odpowiesz na nie zgodnie z prawdą. Boli cię pizda?
Żaden mężczyzna nigdy nie zwracał się do mnie tak lekceważąco. Odnosiłam wrażenie, że Phoenix celowo mnie podjudzał, abym wybuchła. Być może podniecały go kobiece łzy. Nie znałam go, ale biorąc pod uwagę to, jak wczoraj mnie potraktował, musiał lubić brutalny seks bez zahamowań.
CZYTASZ
Legatus Mortis
ActionWysłannicy Śmierci to zamaskowana grupa kierowana przez Abla Luciano. Mężczyzna przeżył w dzieciństwie piekło i wraz ze swoimi przyjaciółmi pragnie naprawić ten pełny obłudy świat. Uważa, że jest kimś w rodzaju Boga. Człowiekiem, który nawróci świat...