Abel
Uklęknąłem przy Tahoe. Mój przyjaciel wpatrywał się tępo w martwe ciało Lilith. Claude i Theo stali za moimi plecami, gotowi do pomocy. Bez mojego rozkazu nie wykonali jednak żadnego ruchu. Wiedzieli, że Tahoe był impulsywny. Nie dogadywał się z większością ludzi. Tolerował nielicznych, a ja miałem szczęście być w tej grupie.
Lilith umarła. Ta wiecznie uśmiechnięta, kochana i pełna miłości dziewczyna odeszła z tego świata. Wiedziałem, że nie było czego ratować. Kula przeszła na wylot przez jej czaszkę. Śmierć nastąpiła szybko. Przynajmniej Lilith nie cierpiała, jednak było to marne pocieszenie.
Położyłem dłoń na ramieniu Tahoe. Zielonowłosy mężczyzna po raz pierwszy od czasu postrzału odwrócił wzrok od swojej kobiety i skupił go na mnie. Jego spojrzenie było pełne żalu, ale dominowała w nim bezradność. Musiałem teraz w pełni poświęcić się Tahoe, aby się nie zabił. Lilith była dla niego całym życiem. Kochał ją najmocniej na świecie. Był w stanie ściągnąć jej gwiazdkę z nieba. Dla Tahoe nikt nie liczył się tak, jak Lilith. Śliczna królewna, którą los pokarał kalectwem. Mimo tego, z jej twarzy nigdy nie znikał uśmiech. Lilith byłaby cudowną przyjaciółką mojej Goldie.
- Ona była w ciąży, Abel. W drugim miesiącu. Dzisiaj chcieliśmy wam o tym powiedzieć.
- Kurwa mać, Tahoe...
Mężczyzna kręcił głową, nie dowierzając w to. Nikt w to nie wierzył. Dlaczego musiało paść akurat na nią? Dlaczego napastnicy strzelili właśnie do Lilith?
Może byłem chamem, ale w tym momencie podziękowałem Bogu, jeśli gdzieś tam istniał, że nie zabrał mi Goldie. Czułem się potwornie z tym, że dziękowałem za śmierć kobiety, którą znałem od czterech lat w zamian za życie mojej dziewczynki, ale czasami byłem egoistą i nic nie było w stanie tego zmienić. Nie powiedziałbym jednak o tym Tahoe. Aż takim skurwysynem nie byłem, choć do diabła nie było mi wcale tak daleko.
- Co ja mam zrobić? Nie mogę jej pochować. Nie chcę tego robić.
- Wiem, przyjacielu. Pozwolisz, że Theo i Claude zaniosą ciało Lilith na cmentarz? Im szybciej to zrobimy, tym lepiej.
- Abel, ale ci ludzie...
- Musieli się schować - odparłem, zdając sobie sprawę, że Tahoe wspominał o napastnikach. - Na pewno znów nie zaatakują w tak krótkim odstępie czasowym. Mogę posłać przed nami kilku mężczyzn, aby sprawdzili dla nas czystość drogi. Rozumiem, że jest ci ciężko pożegnać się z Lilith, ale musimy działać szybko. Nie mamy tutaj miejsca na ciała zmarłych...
Czułem się jak bydlę, mówiąc o śmierci Lilith tak bezdusznie. Sam nie chciałem jej tak szybko chować. Zdawałem sobie sprawę, że Tahoe potrzebował czasu, aby się na nią napatrzeć. Wolałem jednak, aby przyjaciel zapamiętał ją jako radosną, uśmiechniętą dziewczynę pełną energii. Rozumiałem, że jej śmierć była trudniejsza, jeśli mogłem tak to określić, gdyż Lilith była w ciąży. Tahoe o niczym nie marzył tak, jak o dziecku. Nie spodziewałem się, że Lilith zajdzie w ciążę tak młodo, ale najwyraźniej nie chcieli dłużej czekać.
Kurwa, życie było tak boleśnie niesprawiedliwe. Lilith nie powinna była umierać. Jako król Auctoritatem Populi musiałem jednak kierować się zdrowym rozsądkiem i logicznym myśleniem, dlatego odstawiłem emocje na bok.
- Dobrze, ale to ja zaniosę Lilith na cmentarz.
Skinąłem głową. Asekurowałem przyjaciela, gdy ten wstawał. Lilith wyglądała jak anioł. Nawet po śmierci, gdy jej twarz zdobiła krew, wyglądała ślicznie. Jak księżniczka, którą była dla Tahoe.
CZYTASZ
Legatus Mortis
ActionWysłannicy Śmierci to zamaskowana grupa kierowana przez Abla Luciano. Mężczyzna przeżył w dzieciństwie piekło i wraz ze swoimi przyjaciółmi pragnie naprawić ten pełny obłudy świat. Uważa, że jest kimś w rodzaju Boga. Człowiekiem, który nawróci świat...