54

1.5K 59 6
                                    

Goldie

Po południu wróciliśmy do domu. Do Extremum opus.

Od rana nie opuszczało mnie poczucie straty. Kiedy na pogrzebie wpatrywałam się w grób Lilith i spoczywającego obok niej Dasha, dotarło do mnie, że życie było cholernie krótkie i człowiek nigdy nie wiedział, kiedy się skończy jego żywot.

Dlatego w restauracji usiadłam na kolanach Abla, chcąc go uświadomić w tym, że mimo trudnej przeszłości, był pięknym mężczyzną. Może nie uważał, że mówiłam poważnie, kiedy wyznałam mu miłość, lecz była to najprawdziwsza prawda. Byłam pewna swoich uczuć do mojego męża i obiecałam sobie nad grobem ludzi, których poznałam w ciągu kilku ostatnich dni, że zrobię wszystko, abyś być szczęśliwa z Ablem. Pierwszym krokiem do uczynienia naszego związku dobrym, było uświadomienie Abla w tym, że nie był potworem.

W domu powitała nas cisza. Na blacie w kuchni Abel zauważył karteczkę, na której była informacja od Claude'a. Według niej, Claude zabrał chłopaków do klubu w mieście, w którym mogli spędzić czas w towarzystwie kobiet. Nie były to kobiety bez defektów fizycznych, gdyż każdy mieszkaniec Auctoritatem Populi odznaczał się niecodziennym wyglądem, lecz zrozumiałam, że wygląd był tylko opakowaniem. To, co najważniejsze, człowiek miał w sercu.

- Wygląda na to, że mamy cały dom dla siebie, żono.

Uśmiechnęłam się prowokacyjnie do Abla. Wiedziałam, że zabawa z nim kilka godzin po tym, jak pochowaliśmy jego wieloletniego przyjaciela będzie okrutnym nietaktem z mojej strony, lecz wiedziałam również, że zarówno Abel jak i ja tego potrzebowaliśmy. Musieliśmy rozładować napięcie, a ja miałam w dodatku misję do wykonania.

Wiedziałam, że nic nie rozluźni Abla tak, jak przejęcie kontroli nad nim.

Zarzuciłam ręce na szyję mojego męża. Pocałowałam go w usta i chwyciłam go za krawat.

- Goldie, ja...

- Powiedz słowo, a przerwę to, Abel. Władza jest w twoich rękach.

Mój mąż spojrzał na mnie z ogromem miłości. Chciał dotknąć mojego ramienia, ale w porę opuścił dłoń. Nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu na myśl, jak wspaniale wszedł w rolę. Nie ukrywałam, że fantazje Theo udzieliły się mnie. Chciałam zdominować Abla, uważając to nie tylko za dobrą zabawę, ale również za pole do popisu do tego, aby pokazać mu, że był cudownym człowiekiem.

- Prowadź, moja żono.

Zaciągnęłam go do naszej sypialni. Na widok kajdanek, pejczy i innych zabawek poczułam ucisk w brzuchu. Bałam się, że Dash zniszczył tę część mnie, w której lubiłam zabawiać się gadżetami erotycznymi. Myślałam, że nigdy nie pozwolę nikomu się związać, lecz na samą myśl, że Abel mógłby dziś przykuć mnie do łóżka i zabawić ze mną, musiałam zacisnąć nogi z podniecenia.

Dzisiaj jednak chodziło o niego. To nim miałam się zaopiekować. To jego chciałam uszczęśliwić.

- Rozbierz się, Abel.

Uśmiech przemknął po jego twarzy. Patrzyłam, jak mój seksowny, ale pobliźniony małżonek pozbywa się garnituru. Wyglądał w nim smakowicie, ale nie mogłabym wykonać na nim swojego planu, gdyby był ubrany.

Kiedy Abel był nagi, pstryknęłam palcami. Wskazałam mu miejsce u swoich stóp, a on momentalnie padł na kolana i przyczołgał się do mnie. Uklęknął przede mną i uniósł wzrok.

Nie miałam pojęcia, że odnajdę się w tej roli. To było niesamowite, móc patrzeć na silnego, ale skrzywdzonego mężczyznę, który klęczał u moich stóp. Był gotów spełnić moje rozkazy. Patrzył na mnie z całkowitym zaufaniem. Byłam tak szczęśliwa, że aż po moim policzku spłynęła łza, którą starłam tak szybko, jak się tam pojawiła.

Legatus MortisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz