[5]

3.7K 84 9
                                    

Madelyn

Nikt nie chciałby dostać w piątkowy poranek wiadomości od jakiegoś mafioza. A zwłaszcza, kiedy tym mafiozem jest Michael Mahone, a treść wiadomości brzmi "Będę dzisiaj". To może znaczyć wszystko !

Zirytowana postawą szatyna cisnęłam telefon do swojej służbowej szafki. Mój mundur nie miłosiernie mnie dzisiaj uwierał. Autobus, którym miałam przyjechać do pracy spóźnił się kwadrans. Podsumowując od początku to nie był mój dzień. Jeszcze brakowało jakiegoś wypadku. Praca jako młodsza aspirant *pierwszy raz dała mi tak w kość.

Z radością wyszłam z posterunku. Rozmawiałam z Alex'em odnośnie dzisiejszej interwencji w barze, na szczęście nie byliśmy w Meduzie.

-Masz palny na dzisiejszy wieczór? - rudowłosy spojrzał na mnie tymi niebieskimi oczami.

Ten kolor mnie ostatnio prześladuje. W sumie to na moje własne życzenie

-Nie mam jeszcze jakiś konkretnych planów- uśmiechnęłam się w jego kierunku, był miły i nawet dobrze nam się razem pracowało

-Co powierz na kolację z okazji walentynek ? Oczywiście ja stawiam- gdy miałam się odezwać ubiegł mnie głos za mną

-Wybacz, ale Madelyn ma już inne plany- odparł oschle Michael, spojrzałam w jego kierunku

Dzisiaj wyjątkowo miał na sobie czarną kurtkę. Czarne spodnie i o zgrozą trapery zamiast trampek. Szczerze zdziwił mnie jego widok. Spojrzałam na niego z otwartą buzią. On jednak podszedł do mnie i objął ramieniem w tali.

- Powinieneś bardziej skupić się na pracy dla Campbella niż na pannach poza twoim zasięgiem- spojrzałam na Alexa zdziwiona

-Madie ja ci to wytłumaczę- mruknął rudowłosy i chciał mnie złapać za rękę, ale ją zabrałam

-Serio? Co chcesz mi tłumaczyć ? Że pracujesz dla gościa, którego próbujemy złapać od jakiś co najmniej czterech lat ? Zabawny jesteś- odchodzę od ich dwójki bardziej wkurzona niż z samego rana

Stojąc na przystanku owijam się szczelniej płaszczem . Niestety swoją kurtkę z piórami musiałam sprzedać. Im szybciej uzbieram kasę na Mahone tym szybciej się go pozbędę. Okazuję się, że autobus będzie dopiero za jakieś półgodziny. Gdy mam zacząć swoją podróż z buta na piechotę odzywa się mój telefon.

-Halo?- odpieram zirytowana, nie patrząc na to kto dzwoni

-Madelyn gdzie jesteś ? - głos po drugiej słuchawce jest wściekły

To ja mam prawo być wściekła na niego, a nie on ma mnie ! Jednak zaraz po tej myśli przypomina mi się nasza rozmowa z wczoraj.

-Na przystanku obok kawiarni- mruczę pod nosem, ale szatyn słyszy co mówię

Bez żadnego słowa mężczyzna rozłącza się ze mną. Prycham wściekła. Dlaczego Thomas zadłużył się akurat u takiego dupka jak on ? Nie było kogoś mniej dudkowatego od niego ?

Po nie spełnia minucie przed przystankiem parkuj ciemnofioletowy samochód z przyciemnanymi szybami . Szyba od strony pasażera opuszcza się w dół, a tym razem bardziej szarawe oczy wpatrują się we mnie.

-Wsiadaj- rzuca jedynie, przekręcam szybko oczami i wsiadam do auta

Zatrzaskuje za sobą drzwi i zapinam pasy. Nie patrzę na Michaela oraz nie zadaje żadnych pytań, bo obawiam się, że zostałyby zignorowane. Mężczyzna jednak sam mówi mi co i jak.

-Musimy porozmawiać z twoim bratem. Mam pewne podejrzenia co do tego, kto mógłby go pobić, ale potrzebuję jego potwierdzenia - oznajmia nie patrząc na mnie , ja jedynie kiwam głową

MAHONE-Dark Present [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz