Michael
Bill zatrzymuję samochód pod dobrze znajomym mi już blokiem. Przez wczorajszy wybuch dziewczyny w aucie musiałem zmienić swoje plany. Brodacz patrzy na mnie w lusterku i odpala papierosa.
-Myślisz, że chętnie będzie chciała z nami pojechać ?- mężczyzna otwiera okno w aucie i strzepuje popiół za okno
-Zaraz się przekonam- mruczę wychodząc z auta
-Tylko jej nie przestrasz !- krzyczy za mną brodacz, po czym wybucha śmiechem
Czemu ja go nadal nie zwolniłem?
Otwieram drzwi klatki schodowej dorobionym kluczem i idę na górę do mieszkania dziewczyny. Pukam w drewnianą powłokę, chociaż to zbędne, ale chcę zachować jakieś pozory.
Słyszę głośne przekleństwo zza drzwi, po czym otwiera mi brunetka. Na mój widok otwiera zdziwiona usta.
-Czy ty musisz mnie prześladować!? -pisnęła zielonooka, jednak przepuszczając mnie do mieszkania
-Ciebie też miło widzieć Madelyn- mruczę kierując się do kuchni
-Po co tu przyjechałeś ?- kobieta podąża za mną i ze zdziwieniem patrzy na mnie, gdy wyciągam kawę z jej szafki
-Po ciebie- oznajmiam nastawiając czajnik
Czarnowłosa ubrana jest w różową bluzkę z Hello Kitty i czarne dresy. Po jej włosach śmiem twierdzić, że dopiero wstała. Nie zdziwię się, gdyby okazało się, że moje przyjście ją obudziło. Jest 7 rano więc większość ludzi, którzy mają wolne jeszcze śpi.
Kobieta marszczy nosek, jakby próbowała sobie przypomnieć czy aby na pewno na coś takiego się zgadzała. Ja w tym czasie zalewam kawę i upijam pierwszy łyk.
-Ale to ty miałeś ponoć wyjeżdżać, a nie ja- stwierdza po chwili namysłu
-Zmiana planów Madelyn- dziewczyna zakłada ręce pod biust, przez co przez jej bluzkę przebiją się sutki
-Nigdzie nie jadę- oznajmia chłodno, przez co przenoszę wzrok na jej twarz
Upijam kolejny łyk kawy po czym odstawiam kubek . Podchodzę do niej na to miast Madelyn nadal utrzymuję ze mną kontakt wzrokowy . Kładę dłonie na jej biodrach i czuję jak dziewczyna wciąga nagle powietrze .
-Sullivan ja nie pytam się ciebie czy jedziesz, czy nie ja po prostu cię o tym informuję- zielone tęczówki znów patrzą prosto w moje
-Nie masz prawa decydować za mnie- syczy przez zęby
Czyżby kotek pokazywał pazurki ?
-I tu się mylisz- uśmiecham się chytrze
-Nie, nie mylę się Mahone. Nie możesz o mnie decydować ! Nie jesteś moim ojcem, chociaż jego też nie słuchałam -marszczy gniewie brwi, a jej dolna warga drga lekko
-Masz u mnie dług aniołku- przypominam, kobieta jak poparzona odsuwa się ode mnie
Patrzę jak brunetka wychodzi z salono-kuchni i znika w drugiej części kawalerki. Spokojnie dopijam kawę siedząc na kanapie . Sullivan przychodzi z papierową torbą w dłoni i rzuca ją na stolik. Z torby wypada parę banknotów.
Zabawne jest to jak się stara , aż mi trochę jej szkoda.
-Jak chciałaś obrabować bank to mogłaś do mnie zadzwonić - stwierdzam z uśmiechem
-Proszę całe 20 tysięcy tak jak chciałeś- dopiero teraz orientuje się, że faktycznie z salonu zniknęła lampa i parę obrazów
Będę się za to smażyć w piekle, wybacz Jean chyba nie umiem nie być dupkiem
CZYTASZ
MAHONE-Dark Present [ZAKOŃCZONE]
Misterio / SuspensoTeraźniejszością możemy zmienić przyszłość Pierwsza część Mahone Obydwoje mieli w życiu nie raz pod górkę, ale przekonali się, że dzięki ciężkiej pracy można wszystko. Ich rodziny zostawiają wiele do życzenia, jednak zrobią dla nich wszystko. Dla s...