[8]

3.4K 77 16
                                    

Michael

Bill zatrzymuję samochód pod dobrze znajomym mi już blokiem. Przez wczorajszy wybuch dziewczyny w aucie musiałem zmienić swoje plany. Brodacz patrzy na mnie w lusterku i odpala papierosa.

-Myślisz, że chętnie będzie chciała z nami pojechać ?- mężczyzna otwiera okno w aucie i strzepuje popiół za okno

-Zaraz się przekonam- mruczę wychodząc z auta

-Tylko jej nie przestrasz !- krzyczy za mną brodacz, po czym wybucha śmiechem

Czemu ja go nadal nie zwolniłem?

Otwieram drzwi klatki schodowej dorobionym kluczem i idę na górę do mieszkania dziewczyny. Pukam w drewnianą powłokę, chociaż to zbędne, ale chcę zachować jakieś pozory.

Słyszę głośne przekleństwo zza drzwi, po czym otwiera mi brunetka. Na mój widok otwiera zdziwiona usta.

-Czy ty musisz mnie prześladować!? -pisnęła zielonooka, jednak przepuszczając mnie do mieszkania

-Ciebie też miło widzieć Madelyn- mruczę kierując się do kuchni

-Po co tu przyjechałeś ?- kobieta podąża za mną i ze zdziwieniem patrzy na mnie, gdy wyciągam kawę z jej szafki

-Po ciebie- oznajmiam nastawiając czajnik

Czarnowłosa ubrana jest w różową bluzkę z Hello Kitty i czarne dresy. Po jej włosach śmiem twierdzić, że dopiero wstała. Nie zdziwię się, gdyby okazało się, że moje przyjście ją obudziło. Jest 7 rano więc większość ludzi, którzy mają wolne jeszcze śpi.

Kobieta marszczy nosek, jakby próbowała sobie przypomnieć czy aby na pewno na coś takiego się zgadzała. Ja w tym czasie zalewam kawę i upijam pierwszy łyk.

-Ale to ty miałeś ponoć wyjeżdżać, a nie ja- stwierdza po chwili namysłu

-Zmiana planów Madelyn- dziewczyna zakłada ręce pod biust, przez co przez jej bluzkę przebiją się sutki

-Nigdzie nie jadę- oznajmia chłodno, przez co przenoszę wzrok na jej twarz

Upijam kolejny łyk kawy po czym odstawiam kubek . Podchodzę do niej na to miast Madelyn nadal utrzymuję ze mną kontakt wzrokowy . Kładę dłonie na jej biodrach i czuję jak dziewczyna wciąga nagle powietrze .

-Sullivan ja nie pytam się ciebie czy jedziesz, czy nie ja po prostu cię o tym informuję- zielone tęczówki znów patrzą prosto w moje

-Nie masz prawa decydować za mnie- syczy przez zęby

Czyżby kotek pokazywał pazurki ?

-I tu się mylisz- uśmiecham się chytrze

-Nie, nie mylę się Mahone. Nie możesz o mnie decydować ! Nie jesteś moim ojcem, chociaż jego też nie słuchałam -marszczy gniewie brwi, a jej dolna warga drga lekko

-Masz u mnie dług aniołku- przypominam, kobieta jak poparzona odsuwa się ode mnie

Patrzę jak brunetka wychodzi z salono-kuchni i znika w drugiej części kawalerki. Spokojnie dopijam kawę siedząc na kanapie . Sullivan przychodzi z papierową torbą w dłoni i rzuca ją na stolik. Z torby wypada parę banknotów.

Zabawne jest to jak się stara , aż mi trochę jej szkoda.

-Jak chciałaś obrabować bank to mogłaś do mnie zadzwonić - stwierdzam z uśmiechem

-Proszę całe 20 tysięcy tak jak chciałeś- dopiero teraz orientuje się, że faktycznie z salonu zniknęła lampa i parę obrazów

Będę się za to smażyć w piekle, wybacz Jean chyba nie umiem nie być dupkiem

MAHONE-Dark Present [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz