[38]

2.3K 54 6
                                    

Michael

Zaniepokojony po raz trzeci zadzwoniłem do Madelyn, która znów ode mnie nie odebrała. Prawie rzuciłem telefonem, gdy po charakterystycznym pikaniu znów usłyszałem elektroniczną sekretarkę. Moja narzeczona nie była typem osoby, która wpada na idiotyczne pomysł. Nie licząc jej wypadu do baru. Byłem pewien, że stało się coś złego.

-Billy w tej chwili wracamy na Manhattan- warknąłem chłodno na swoją prawą rękę w interesach

Brodacz skręcił nagle, czym wywołał falę oburzenia wśród kierowców. Nie obchodzili mnie ci ludzie, jedynie co mnie teraz obchodziło to moja kobieta. Wybrałem jak najszybciej numer do Jean, podczas gdy Billy łamał wszelkie przepisy drogowe.

-Gdzie jest Madelyn?- zapytałem ostro, gdy tylko szatynka wymamrotała ciche "Halo"

-Co?

-Gdzie do cholery jest moja kobieta Jean!?- brodacz posłał mi zaniepokojone spojrzenie, gdy podniosłem głos na moją przyjaciółkę

-Nie jest z tobą?- zmarszczyłem brwi prawdopodobnie tak jak szatynka po drugiej stronie

-Dlaczego niby miałaby być ze mną?- mężczyzna obok mnie podniósł zdziwiony brwi

-Twój ojciec powiedział, że pojechała z Ulrickiem. Byłam przekonana, że pojechała do ciebie. -zacisnąłem mocniej pięści, a resztką woli powstrzymałem się przed walnięciem dłonią w szybę albo deskę rozdzielczą

-Sprawdź, gdzie ona jest i czekaj, na mnie- rozkazałem, rozglądając się za oknem, aby ocenić gdzie, mniej więcej jesteśmy- Daj nam godzinę i pod żadnym pozorem nie mów nic mojemu ojcu.

-Zrozumiałam szefie- brązowooka rozłączyła się szybko i byłem pewien, że od razu wzięła się do roboty

Jean polubiła mojego anioła, odkąd tylko przywiozłem ją do domu. W sumie nie tylko ona ją polubiła. Madelyn całkiem zawróciła mi w głowie i miałem nadzieję, że czarnowłosa czuje to samo względem mnie. Nie wyobrażałem sobie teraz życia bez niej. W tej chwili miałem ogromną nadzieję, że zielonooka nie wpadła w łapska Erica i jest cała i zdrowa. Jednak część mnie sądziła inaczej.

Nie mogę jej stracić... Nie, teraz gdy zaczynam mieć pewność do swoich uczuć względem niej. Chodźmy bym miał ją wyciągnąć z głębi Tartaru to to zrobię.

Dojechaliśmy do mojego rodzinnego domu dość szybko. Wbiegłem do gabinetu swojej przyjaciółki, która na moje przyjście podskoczyła na fotelu. Zdziwiłem się, widząc swoją matkę siedzącą na łóżku Hugo.

-Już jesteś Michaelu- starsza kobieta podeszła do mnie i przytuliła się do mnie

Ten dzień zdecydowanie stanął na głowie. Moja matka bardzo rzadko okazywała mi uczucia, a teraz tak po prostu mnie przytuliła. Odwzajemniłem zdziwiony przytulenie, po czym odsunąłem się od blondynki. Brązowowłosa siedząca w fotelu, widząc mój wzrok niepewnie, macheła na mnie dłonią.

-Udało mi się ustalić na podstawie logowania jej telefonu, że jechała w kierunku południowego wschodu Nowego Yorku- widząc jej minę, wiedziałem, że było coś jeszcze- Jednak zmieniła swój kurs i zaczęła jechać w kierunku Brooklynu, a potem straciłam sygnał. Zanim o coś zapytasz, muszę ci powiedzieć, o czymś jeszcze Mahone- pokiwałem głową, czekając na dalszą część monologu, ale dziewczyna jedynie kliknęła kilka ikonek i odsunęła się od monitoru

Na ekranie włączyła się mapa oraz plik dźwiękowy. Zielonooka włączyła odtwarzanie i posłała mi jedno z tych smutnych spojrzeń. Oparłem dłoń o blat biurka, próbując się skupić i jak najlepiej wsłuchać się w nagranie.

MAHONE-Dark Present [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz