Madelyn
Przekręciłam oczami, słysząc kolejny obrzydliwy komentarz z ust tych seksistów. Nie miałam możliwość nawet im odpowiedzieć, bo skuteczni zostałam zakneblowana taśmą, a przynajmniej oni tak myśleli. Już odkąd wyjechaliśmy z Queens taśma na moich ustach ledwo co mi się trzymała podobnie, jak ta na dłoniach. Byłam szkolona do takich akcji, czego moi porywacze raczej nie wiedzieli.
Porywacze, a raczej amatorzy w czarnych kominiarkach nie byli jakoś specjalnie przejęci mną swoim zakładnikiem. Czwórka napakowanych na pierwszy rzut oka mężczyzn rozmawiała między sobą o swoich ostatnich podbojach łóżkowych. Miałabym świetną okazję do ucieczki, ale na moje nieszczęście miałam nogi związane sznurem oraz siedziałam między dwoma mężczyznami.
W tej chwili marzyłam, aby to wszystko okazało się jakimś głupim żartem Michaela. Niestety dobrze wiedziałam, że mój narzeczony jest za poważny na takie żarty. Pozostało mi jedynie wierzyć w to, że Mahone naprawdę chce spędzić ze mną życie i mnie uratuje. W trakcie tej podróży zdążyłam dogłębnie przeanalizować swoje życie. Doszłam do dwóch wniosków. Po pierwsze byłam, cholernie naiwna łudząc się, że mogę zmienić świat, będąc w policji. Tak naprawdę nic nie mogłam zmienić. Michael miał rację co do tego, że jestem naiwna jak na glinę. Nie zamierzam mu jednak mu tego powiedzieć.
Po drugie chyba zaczęłam coś czuć do Michaela Mahona, chociaż obiecałam sobie, że nie będę się w nim zakochiwać. Nie sądziłam, że tak będzie. Co ja gadam, przecież od początku wiedziałam, że prędzej czy później na niego polecę. Z moich zamyśleń wyrwało mnie agresywne hamowanie auta, przez co prawie wleciałam w szybę.
-Kurwa patrz, jak jedziesz!- warknął mężczyzna na miejscu pasażera i zdzielił kierowcę po głowie
Poczułam dłonie na swoich biodrach, od razu chciałam je z siebie z rzucić. Mężczyzna pociągnął mnie w dół, przez co znów wylądowałam tyłkiem na siedzeniu. Serce biło mi jak oszalałe.
-Oddychaj, bo się udusisz- wyszeptał mi na ucho mężczyzna po mojej prawej stronie
Spojrzałam na niego zdziwiona. Dłoń mężczyzny zleciała na mój policzek i lekko go pogładziła. Na ruch mojego miłego porywacza odsunęłam się jak poparzona od niego. Brązowooki mężczyzna w kominiarce uśmiechnął się szeroko na mój ruch, ale już więcej razy mnie nie dotknął. Byłam tak bardzo zajęta uspokajaniem się i pilnowaniem mężczyzny obok mnie, że nawet nie z orientowałam się, kiedy zjechaliśmy na pobocze.
Cała trójka wyszła z auta, a ja zostałam sama z mężczyzną na miejscu pasażera, który grał sobie jak gdyby nic z Candy crush. Drzwi po mojej prawej stronie były otwarte. Niepewnie pochyliłam się w lewo, aby upewnić się, że mężczyźni nadal palą papierosy. Na moje szczęście banda amatorów miała słabość do tytoniu i byli zajęci sobą.
Jak naj ostrożniej zaczęłam przesuwać się w stronę otwartych drzwi, jednocześnie nie tracąc z oczu jedynego faceta, który został w aucie. Zanim zrozumiałam, że jestem na końcu siedzenia, mój tyłek spadł na twardą ziemię. Ugryzłam się w język, gdy usłyszałam odgłos cichego pękania oraz poczułam ból. W duchu zaczęłam się modlić, aby nie był to mój kręgosłup. Mężczyzna z auta nawet nie zareagował na huk, jaki wywołałam swoim upadkiem.
Sięgnęłam dłońmi do sznura na moich nogach, ale w tej samej chwili przed oczami błysnęło mi coś małego. Szybko pozbyłam się taśmy z nadgarstków i sięgnęłam po małą rzecz. Przedmiot był w kształcie małego walca. Wyglądał jak mała latarka, którą sprzedają na turystycznych straganach. Spojrzałam na miejsce pasażera, a następnie jak najszybciej nacisnęłam czarny przycisk. Urządzenie za wibrowało, po czym kompletnie nic się nie zadziało. Przekręciłam oczami i wrzuciłam bezużyteczny przedmiot do kieszeni płaszcza. Gdy po raz drugi schyliłam się do swoich kostek, zostałam pociągnięta do góry.
-Nie ładnie tak uciekać kochanie- dłonie mężczyzny przejechały po mojej tali
-Spierdalaj!- zrzuciłam taśmę z ust i zaczęłam się szarpań w objęciach brązowookiego. Na moje nieszczęście mężczyzna mnie puścił, przez co straciłam równowagę i spadłam na tyłek.
Dwójka mężczyzn stojąca za plecami mojego oprawcy zaśmiała się, widząc mnie na ziemi z grymasem na twarzy. Brązowooki kucnął przede mną i z uśmiechem mi się przyglądał. Zanim dobrze się zastanowiłam, przywaliłam mężczyźnie w policzek. Głowa chłopaka poleciała w bok, a po okolicy rozniósł się głośny odgłos zderzenia mojej pięści z jego policzkiem.
-Sznur! - mężczyzna splunął krwią na ziemię obok i warknął w kierunku swoich kompanów
Mężczyźni szybko pobiegli w kierunku bagażnika. Gdy brązowooki przeniósł z powrotem swoje spojrzenie na mnie, instynktownie zaczęłam się czołgać jak najdalej od niego. Chciałam, doczołgać się wgłąb niewielkiego lasku obok auta. Mężczyzna jednak miał inne plany niż ja. Zostałam pociągnięta za kostkę w stronę mężczyzny. Szybko zaczęłam się kręcić i spychać brązowookiego, który postanowił usiąść na moich biodrach.
Dłonią złapałam za materiał ciemnej kominiarki i zsunęłam ją z twarzy mężczyzny. Oby dwoje zatrzymaliśmy się na chwilę. Znałam tę twarz. Mężczyzna przede mną był dla mnie kimś ważnym lata temu. Wszędzie bym poznała włosy w odcieniu piachu, które tak często przeczesywałam. Hewie był moim były i aktualnie był też moim porywaczem.
Czemu każdy w kim się zakochuję albo kochałam, jest przestępcą! Zaraz co ?
Nie miałam wiele czasu nad zastanawianiem się, bo trójka mężczyzn związała moje nadgarstki oraz wzmocnili wiązanie na moich nogach. Hewie postanowił jednak nie zaklejać mi tym razem ust. Blondyn złapał mnie, jak pannę młodą, z czego nie byłam zadowolona i zaczął iść ze mną w stronę bagażnika.
-Zostaw mnie!- warknęłam przerażona wizją jechania w ciasnej klitce
-Przykro mi Madelyn- te słowa blondyn wyszeptał prosto do mojego ucha
-Nie możesz mnie tam zamknąć- złapałam za bluzę mężczyzny
Nie miałam klaustrofobii, ale nie chciałam jechać w bagażniku. Przerażała mnie wizja ograniczonego powietrza i przestrzeni. Na jednych z ćwiczeń policyjnych dziewczyna z mojej grupy zemdlała i o mały włos nie udusiła się w bagażniku. Po tym zdarzeniu obiecałam sobie, że nigdy nie wejdę do tej cholernej klatki.
Mężczyzna jednak położył moje skrępowane ciało na tyle auta. Nachylając się do mnie, podłożył mi pod głowę jakiś materiał, po czym posłał mi krzywy uśmiech. Miałam ochotę znów mu przywalić.
-Nie chciałaś po dobroci, to posiedzisz w bagażniku- mężczyzna o włosach w kolorze piachu zamknął klapę od bagażnika
Panicznie zaczęłam walić pięściami w blachę. Dobrze wiem, że powietrza starczy mi na bardzo krótko. Jednak panika przejęła stery nad moim ciałem. Usłyszałam głośne kłapnięcie drzwiami, a następnie cały samochód za wibrował. Poczułam mocne szarpnięcie w tył. Samochód znów jechał dalej, a po moich policzkach zaczęły, płynąc łzy. Opuściłam dłonie, po czym przycisnęłam je do swojej klatki piersiowej. Palcami odszukałam łańcuszek z pierścionkiem od Michaela i złapałam go mocno.
Cholernie się bałam i chciałam, aby Mahone mnie stąd zabrał. Marzyłam w tej chwili o tym, aby ten pieprzony mafiozo złapał mnie za biodra i przytulił do siebie. Nie chciałam teraz umierać. Nie, teraz kiedy zaczęłam rozumieć swoje uczucia.
------------------------------
Mam do was bardzo ważne pytanie. Mianowicie chcielibyście drugą część? Akcja opowiadania nie dotyczyłaby już bezpośrednio Michaela i Madelyn, ale nadal w jakimś stopniu byliby powiązani z opowiadaniem. Oczywiście nie obrażę się, jeśli jednak nie bylibyście chętni na drugą część.
CZYTASZ
MAHONE-Dark Present [ZAKOŃCZONE]
Misterio / SuspensoTeraźniejszością możemy zmienić przyszłość Pierwsza część Mahone Obydwoje mieli w życiu nie raz pod górkę, ale przekonali się, że dzięki ciężkiej pracy można wszystko. Ich rodziny zostawiają wiele do życzenia, jednak zrobią dla nich wszystko. Dla s...