[11]

3.1K 76 12
                                    

Madelyn

Ziewnęłam idąc do kuchni z pokoju w którym aktualnie spałam. Zastygłam nagle, gdy zobaczyłam Michaela krzątającego się po kuchni. Szatyn robiła aktualnie kawę.

Miał na sobie białą koszulę, którą podwiną przez co widać było jego przed ramiona. Na wewnętrzny lewym przed ramieniu był wytatuowany wąż oplatający sztylet, którego ostrze było zwrócone w kierunku nadgarstka. Prawy był natomiast zawinięty w biały materiał opatrunkowy. Na sobie miał czarne spodnie garniturowe.

Szarooki omotał mnie wzrokiem, a jego oczy zmieniły kolor na odcień zbliżony do szarego.

-Dzisiaj też mnie nie będzie do wieczora- oznajmia po chwili upijając łyk kawy

-Mogłabym wyjść na przykład do sklepu?- pytam patrząc mu w oczy , które ciemnieją trochę

-Wykluczone Madelyn

-No, ale to tylko sklep!- zakładam ręce pod biust, wzrok mężczyzny spada na moje piersi

Co za zboczeniec

-Nie puszczę cię samej- znów patrzy mi w oczy, a jego głos zabrzmiał, jak rozkaz którego nie można złamać

-Jak mnie nie wypuścisz na zewnątrz to obiecuję , że zniszczę to mieszkanie- podchodzę do niego bliżej, ale nie za blisko

-To doliczę ci szkody na dług- odparowuje odstawiając kubek do zlewu

-To będę się tak głośno darła, dopóki, ktoś nie wezwie policji- oświadczam pewnie, mężczyzna wzdycha głęboko zapewne przeklinając w myślach

- Masz 10 minut, potem wychodzę i cię tu zostawię- na słowa szatyna biegnę w kierunku sypialni

Jak najszybciej przebieram się w świeże ubrania. Tym razem biały golf z długim rękawem i beżowe materiałowe spodnie. Jak najszybciej wiąże włosy w kucyka i staram się umyć swoje zęby jak najszybciej. Z pokoju zgarniam jeszcze telefon.

Na korytarzu stoi już gotowy do wyjścia Michael. Szybko pomaga mi nałożyć mój płaszcz, na który patrzy dosyć sceptycznie. Nie komentuje jego zachowania i wychodzę z mieszkania. Mężczyzna przywołuje windę, do której wchodzimy.

W holu tak jak wczoraj siedzi staruszka, która na nasz widok uśmiecha się wścibsko.

-Gdzie się Pan wybiera panie Mahone ?- pyta, uśmiechając się fałszywie

-Mam ochotę pozbawić twojego synalka palców, a może lepiej życia?- twarz kobiety blednie na słowa Mahona

Mam nadzieję, że on teraz tylko żartuje

-Chodź Madelyn- szatyn kładzie dłoń na mojej tali i przyciąga mnie bliżej siebie

Przed wieżowcem czeka na nas czarny samochód. Pierwsze co rzuca mi się w oczy to wielka srebrna litera M na drzwiach auta. Mahone otwiera mi drzwi z tyłu po czym sam wchodzi do pojazdu. Za kierownica siedzi Billy, który uśmiecha się lekko na nasz widok.

-Miło cię znów widzieć Madie- mruczy brodacz a na wzrok Michaela zaraz dodaje - Ciebie nie koniecznie szefie

-Jedz do firmy i nie wymyślaj- nakazuje niebieskooki, na co jego podwładny przekręca oczami, ale wykonuje polecenie szefa

-Więc co mam robić niby w firmie?- pytam zerkając w stronę szatyna

-Posiedzisz sobie, a potem wrócimy do mieszkania- oznajmia chłodno

W aucie panuje chwilowa cisza, dopóki Billy nie klnie głośno zirytowany postawą jednego z kierowców. Zatrzymuje się nagle w korku.

-No co za sukinsyn! Po pierdolony skurwiel, na ostatnim lakierowaniu zapłaciłem ponad cztery koła!- wrzeszczy uderzając w klakson , dając tym samym upust swoim emocjom

-Przecież stać cię zapewne na nowy lakier, nie ma co się tak denerwować- przekręcam oczami na jego zachowanie, Mahone uśmiecha się lekko

-I co z tego? Nie zamierzam czekać cały dzień aż oddadzą mi moje autko- mruczy sięgając po paczkę papierosów

-Ile zarabia się w mafii?- pytam z ciekawości, przez co oby dwaj wlepiają we mnie zdziwione spojrzenia- No co? To, że byłam w policji nie oznacza że znam wasze zarobki- tłumaczę

-Jedna noc wystarczy aby spłacić każdy dług- mruczy jedynie Michael, a jego wzrok leci w stronę okna

-W jedną noc można wszystko- dodaje Billy, po czym nareszcie ruszamy w dalszą drogę

Po pewnym czasie zatrzymujemy się pod olbrzymim budynkiem. Drzwi z mojej strony otwierają się, a Michael podaje mi dłoń, która przyjmuje. Na dworze jest znacznie zimniej. Staram się okryć płaszczem szczelniej. Szatyn widząc moje próby przyciąga mnie bliżej siebie i prowadzi mnie do wejścia budynku.

Firma nie wygląda jakoś bardzo zjawiskowe tak jak te na Manhattanie, ale jest również zadziwiająca. Wysoki budynek wyróżnia się spośród niskich budynków z czerwonej cegły. Szary beton i duża ilość przyciemnianych szyb jest nienaturalna w tym miejscu.

W środku ściany mają kolor jasnej szarości. Panował istny industrial. Czułam się jakbym weszła do całkiem innego świata. Po prawej stronie stały dwa samochody. Jeden był w stylu Porsche w kolorze czerwieni z wielkimi złotym M na dole maski. Natomiast drugi był cały czarny ze srebrnymi elementami, był raczej z tych oldskulowych modeli.

-Dzień dobry Panie Mahone- przywitały się jednocześnie recepcjonistki

Obie kobiety mają związane włosy w koka. Ubrane w białe koszule z plakietką. Michael całkowicie olał te dwie dziewczyny, tylko posłał w moim kierunku zirytowane spojrzenie.

-Masz kupić sobie normalny płaszcz, a ten wyrzucić- warknął w moim kierunku, kiedy poszedł wezwać windę

Dwie dziewczyny spojrzały na nas zaciekawione. Ja jedynie przekręciłam oczami.

-Martwi się Pan o mnie, panie Mahone?- uśmiechnęłam się lekko

Najlepiej trafić wroga jego własną bronią- przypomniałam sobie słowa Florenc

-Ktoś musi Sullivan- stwierdził, po czym wszedł do windy

-W takim razie co ci się stało w rękę?

-To akurat sprawa nie dla ciebie.

-Czemu?- zapytałam, drzwi windy otworzyły się a Mahone wyszedł z metalowego pudełka

Czyli nie dostanę odpowiedzi, świetnie

Szybko podchodzę do niego i staram się iść w miarę szybko, aby za nim nadążyć. Na tym piętrze jest bardzo mało osób, w zasadzie tylko ja, Mahone i czterech ochroniarzy. Szatyn zatrzymuje się przed czarnymi drzwiami ze srebrną tabliczką "Biuro M.Mahone".

-Nie zamierzasz mi odpowiedzieć prawda ?- pytam, kiedy mężczyzna przekręca klucz w drzwiach

-Bystra jesteś Madelyn- otwiera drzwi szerzej i przepuszcza mnie w nich

Gabinet ma betonowe ściany tak jak i podłogę. Na ścianie za biurkiem jest olbrzymie okno. Prawa ściana cała jest zajęta przez czarne regały z różnymi pudełkami z papierami i innymi książkami. Przed czarnym metalowym biurkiem stoją dwa czarne fotele, przy drzwiach stoi kanapa w tym samym kolorze i stylu co fotele.

-Papier toaletowy też macie czarny?- pytam siadając w fotelu , mężczyzna uśmiecha się lekko, po czym siada na fotelu przede mną

-Jak chcesz, możesz zrobić sobie herbatę- mruczy wyciągają laptopa z szuflady biurka- Musisz zjechać dwa piętra niżej do pokoju dla pracowników- przytakuję

-Dlaczego jest tu tak dużo pięter skoro zajmujecie się samochodami ?- na moje pytanie mężczyzna marszczy brwi i wychyla się trochę zza laptopa

-Nie zajmujemy się tylko samochodami, handlujemy głównie nieruchomościami i częściami do pojazdów- oznajmia- Aniołku zdecydowanie powinnaś się podszkolić w sprawdzaniu ludzi- kręci głową, po czym znów wraca do laptopa

-Mówiłam ci coś na temat "aniołka" - prycham wściekła i zażenowana- Idę zrobić sobie herbatę- szybko wstaję z fotelu i wychodzę z biura, zanim Mahone zdąży cokolwiek powiedzieć

——————————————————

Nie ma mocnych na Mariole ... chociaż tu raczej powinno być Madelyn

MAHONE-Dark Present [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz