[23]

2.9K 66 8
                                    

Michaela

Powoli i ostrożnie wyswobodziłem się z objęcia brunetki i wyszedłem z łóżka. Zielonooka przekręciła się na brzuch, wtulając policzek w moją poduszkę. Pokręciłem głową, widząc jej zachowanie.

Ten aniołek jest aniołkiem tylko wtedy kiedy śpi

Zaraz po naszej rozmowie Madelyn znów zasnęła na mnie. Szatynka coraz bardziej otwierała się na mnie, z czego się cieszyłem. Obiecałem jej powrót do domu, po tym, jak to się skończy i będzie bezpieczna problem w tym, że ona nigdy nie będzie bezpieczna. A już na pewno, gdy będzie z dala ode mnie. W świecie mafii, jak i w świecie normalnych obywateli była uznana za moją kobietę. Będą moją kobietą zyskała wielu wrogów. Nasze "zerwanie" skończyłoby się dla niej śmiercią. Na szczęście miałem plan jak ją przytrzymać przy sobie.

Z sypialni przeszedłem do łazienki. Westchnąłem głęboko widząc swoją brodę. Przeczesałem włosy palcami, po czym sięgnąłem po piankę do golenia.

-Co robisz?- w lustrze odbijała się zaspana Madelyn, którą oparła się o framugę

-Muszę się ogolić- odparłem, nakładając pianę na swój ponad tygodniowy zarost- Chcesz mi pomóc?- zapytałem uważnie przyglądając się czarnowłosej

-Nigdy tego nie robiłam- mruknęła bawiąc się palcami

-To ci pokażę- od sunąłem się od blatu

Zielonooka zmarszczyła swój nosek, analizując czy na pewno chce to zrobić. Powolnym krokiem podeszła do mnie, na co uśmiechnąłem się lekko. Złapałem brunetkę za biodra i posadziłem na blacie. Madelyn zarumieniła się lekko, gdy rozchyliłem jej uda i wszedłem między nie.

Podałem dziewczynie maszynkę, która przyjęła nie pewnie. Złapałem za jej dłoń i zbliżyłem nasze dłonie do mojego policzka. Powoli przejechałem w dół maszynką.

-W ten sposób- puściłem dłoń brunetki, na co ona pokiwała głową

Madelyn z wielką precyzją goliła moją twarz dzięki, czemu mogłem swobodnie przyglądać się jej twarzy. Powoli położyłem dłoń na jej udzie i gładziłem jej skórę. Była strasznie ciepła, wręcz rozpalona. Przesunąłem dłoń wyżej, na co brunetka podskoczyła lekko tym samym raniąc mój policzek. Syknąłem, gdy na ranę spadła odrobina pianki do golenia.

-Mahone patrz co robisz- skarciła mnie, po czym namoczonym wodą wacikiem przetarła ranę

-Przypominam ci, że to ty miałaś maszynkę w ręce Sullivan- posyłam jej spojrzenie z góry. Po mimo że siedziała na blacie to i tak sięgała mi za ledwie do brody

-Było mnie nie napastować- warknęła, zakładając ręce pod biust, ścinałem lekko jej udo, na co dziewczyna zarumieniła się jeszcze bardziej

-Nie napastowałem cię Madelyn- przekręcam oczami, starając się nie patrzeć na wyeksponowany biust zielonolokiej

Idę o zakład, że robi to specialnie

-Jeszcze raz mnie dotknij, a skuje cię kajdankami- mój aniołek wygląda zabawnie grożąc mi maszynką

Wizja bycia skutym przez Madelyn nie wydaję się mi taka zła. Przysuwam dziewczynę bliżej siebie, na co posyła mi kręcące spojrzenie. Zielonooka znów przejeżdża maszynką po mojej skórze. Powolnym ruchem gładziłem udo dziewczyny, która co jakiś czas zerkała na moją dłoń i rumieniła się.

-Gotowe- mruknęła, odkładając maszynkę, odchyliłem się na bok, aby lepiej przyjrzeć się dziełu Madelyn

-Dziękuje aniołku- zanim brunetka zdołała coś powiedzieć, przyległem do niej swoimi wargami, moja partnerka zdziwiona położyła dłoń na moim policzku

Ścinałem udo dziewczyn, na co przybliżyła się jeszcze bliżej mnie. Palce brunetki wplątały się w moje włosy, natomiast moje ręce przeniosłem na jej talię. Zielonooka mruknęła z przyjemności w moje usta, po czym zamarła.

Mam cię aniołku- uśmiechnąłem się w jej usta, na co dziewczyna od razu się oddaliła ode mnie i próbowała zeskoczyć z blayu

Madelyn od naszego pocałunku całkiem zamilkła, jedynie rzucała mi pojedyncze spojrzenia. Gdy zapiąłem ostatni guzik swojej koszuli, wystawiłem dłoń w kierunku kobiety. Ona spojrzała na nią sceptycznie, ale przyjęła ją i posłusznie wstała z kanapy.

-Zamieniłaś się w kamienny posąg aniołku?- objąłem brunetkę w tali

-Ty ewidentnie przestałeś być niedźwiedziem Mahone- odgryzła się sprawnie, uśmiechając się szeroko, chyba po raz drugi odkąd ją tutaj zabrałem

-Ty natomiast nadal będziesz niedźwiedzicą Madelyn, mała zazdrosną niedźwiedzicą- zaśmiałem się, widząc zdziwioną minę brunetki. Znów zmarszczyła swój nosek i brwi

-O czym ty mówisz? Nie byłam zazdrosna- uciekła wzrokiem od mojej twarzy- A już na pewno nie o ciebie! -Jean, która wyszła właśnie ze swojego pokoju posłała mi zdziwione spojrzenie

-Czy ja na pewno chcę wiedzieć, co tu się działo?- szatynka podrapała się po nosie, to był jej odruch bezwarunkowy

Odkąd poznałem Jean, wiedziałem, że jest inna i bardziej skomplikowana niż reszta ludzi na tej planecie. Szatynka często miała swoje wydziwienia, na przykład piła tylko ze swojego jednego kubka. Prawie nikomu nie pozwalała dotykać swoich rzeczy, a zwłaszcza szczotki do włosów. Była tajemnicza, ale też lojalna względem mnie i mafii. Wiedziała, o rzeczach, o których nie wiedział Campbella, czy Setterfield po mimo że to oni pomagali mi ogarniać cały Nowy York.

-Nie chcesz Jean- odparłem chłodno, na co szatynka pokręciła głową ze śmiechu

-Jak się będziecie pieprzyć to, przynajmniej kupcie mi stopery do uszu- mruknęła, po czym razem z nami zeszła do jadalni. Ja i Madelyn przespaliśmy śniadanie więc postanowiłem przynajmniej zjeść z nią obiad

W drzwiach jadalni stała moja matka, wyglądała okropnie. Cały mój dobry humor uleciał ze mnie w jednej chwili. Dziewczyny spojrzał na mnie zdziwione, gdy wypuściłem Madelyn z objęcia i podszedłem do swojej matki. Blondynka miała duże cienie pod oczami, a jej skóra przypominała kolorem kartkę papieru. Gdy niebieskooka zauważyła mnie, od razu chciała się wyprostować, ale zamiast to zrobić zgięła się w pół i złapała za swój brzuch.

-Mamo?- złapałem kobietę za ramię

-Michaelu nic mi nie jest to tylko chwilowe- po wypowiedzeniu tych słów blondynka zsunęła się powoli po ścianie. W porę złapałem ja na ręce

Madelyn podbiegła do mnie zmartwiona, natomiast Jean wyjęła telefon i wybrała numer do naszego lekarza. Brunetka złapała mnie za dłoń, ściskając ją lekko. Wpatrywałem się ciało swojej matki to pierwszy raz, gdy zemdlała z bólu. Obok mnie po chwili pojawił się Will w białym kitlu lekarskim oraz paru chłopaków z ochrony. Podałem im blond włosą kobietę, przy okazji posyłając im zimne spojrzenie. Przeczesałem włosy palcami, gdy Madelyn przytuliła się do mojego boku.

-Szefie- kiwnąłem głową w kierunku rudowłosego mężczyzny- Ojciec szefa czeka przed bramą

Kurwa

———————————————————

Co uważanie o Michaelu ? Jak myślicie co wymyśli ,aby zatrzymać przy sobie Madelyn?

MAHONE-Dark Present [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz