[43]

2.4K 64 2
                                    

Michael 

Mocniej zacisnąłem pięści na kierownicy auta, gdy nawigacja oznajmiła, że do celu naszej podróży zostało parę kilometrów. Cholernie się denerwowałem, w końcu chodziło tu o moją Madelyn. Brunet siedzący na miejscu pasażera obok mnie nie wyglądał na zdenerwowanego. Campbella wręczy, był podekscytowany, tym co miało się stać. Chciał się zemścić na Gessingerze za klub. Ja po prostu chciałem odzyskać swoją anielicę i zajebać Ericka przy okazji. Ciągle miałem jednak wrażenie, że coś jest nie tak.

Z myśli wyrwał mnie żółtooki, który wystawił w moją stronę paczkę po papierosach. Uniosłem brwi w jego stronę. To na bank nie były tylko papierosy. On przekręcił jedynie oczami i sam wyjął z paczki papierosa. Czarnowłosy miał na sobie karminowy garnitur z naszytymi czerwonymi wężami. James zawsze się wyróżniał, ale tym razem nawet za bardzo się wyróżniał. Zanim jednak zdołałem jakoś skomentować strój Campbella, w samochodzie rozbrzmiał dzwonek jego telefonu. Zmarszczyłem brwi podobnie jak James, gdy spojrzał na ekran swojego telefonu.

-Już szybciej bym się do papieża dodzwoniła niż do Mahona- wściekły głos Jean podziałał na mnie jak kubeł zimnej wody.

Sięgnąłem po swój telefon, aby sprawdzić ile razy dobijała się do mnie szatynka. Na ekranie blokady wyświetliło się 13 powiadomień od Jean, tym samym biały pasek zakrył część Madelyn, która widniała na mojej tapecie. To było jedyne zdjęcie brunetki, jakie miałem na telefonie, ponieważ moja kobiet nie przepadała za zdjęciami, a to było zrobione, zanim ją poznałem. Jeden z moich ludzi, który pilnował Madelyn i Thomasa zrobił jej to zdjęcie, gdy brunetka wychodziła do pracy.

-O co chodzi Jean?- zapytałem przerywając tym samym wywód brązowookiej na temat mojego nieodpowiedzialnego zachowania

-Pojawił się pewien problem Michaelu- zaczęła powoli brązowooka

-Jaki kochanie?- na pytanie czarnowłosego prawie zachłysnąłem się powietrzem

Że co kurwa? Kiedy oni stali się parę?

-Nie mów tak do mnie podła gadzino!- oburzyła się- Chodzi o to, że...

Zatrzymałem samochód nie daleko magazynu, a teraz raczej domu Gessingera, w którym miała być moja anielica. Przed budynkiem stały już trzy czerwone samochody, a z wnętrza wydobywały się krzyki. Spojrzałem na Jamesa, który szybko rozłączył się z Hugo. Ewidentnie nie tylko nam Gessinger zalazł za skórę.

-Czy mi się wydaję, czy te tablice przypadkiem nie są jakieś znajome?- zapytał brunet, odpalając tym samym papierosa

-W takim razie co on tu robi do cholery? -warknąłem zimno, moje dłonie mocniej zacisnęły się na kierownicy prawie tworząc nowe wgniecenie

*

Wystawiłem pistolet przed siebie, aby przygotować się na wypadek, gdyby ktoś chciałby mnie zaatakować. Campbella szedł zaraz za mną plecami do mnie, aby nikt nie zaatakował nas od tyłu. Nie było łatwo wejść do domu niepostrzeżenie, ale jakimś cudem nam się udało. Billy i paru innych podległych mu, a raczej podległych mi ludzi weszło frontowymi drzwiami i mieli przeszukać parter. Ja i James mieliśmy zająć się piwnicą, ale nie mogliśmy znaleźć schodów. Gessinger postarał się budując ten dom. Znałem ten magazyn na pamięć, bo tu właśnie odbywały się największe przemyty, jednak teraz się tu gubiłem. Sprawy nie ułatwiał fakt, że oprócz nas byli tu inni, którzy chcieli zabić Erica. Mafia rzadko kiedy zostawiała żywych jeńców, musiałem znaleźć Madelyn przed tym, jak znajdą ją ludzie z czerwonych aut.

Przeładowałem broń, słysząc szmery niedaleko nas. Nie musiałem długo czekać na to, aby intruz wyszedł z pokoju obok. Chłopak był mniej więcej w moim wieku i wzroście. Blondyn o zielonych oczach spojrzał na nas zdziwiony, po czym podniósł swój pistolet wyżej. Mężczyzna nie wyglądał, jakby planował sprzątnąć Erica, raczej przyjechał tu załatwić jakieś interesy. Miał na sobie prosty garnitur, który był pobrudzony krwią. Zielonooki jednak nie zdążył strzelić w moim kierunku, bo zaraz obok nas przeleciała kula, która trafiła w ścianę nad głową blondyna.

MAHONE-Dark Present [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz