[33]

2.6K 65 3
                                    

Madelyn

Drugi raz dałam się ponieść chwili i wylądowałam z Michaelem w łóżku. Tego razu jednak nie zamierzałam żałować. Tym razem miałam już jakaś pewność, że mogę liczyć na niego i na to, że mnie nie zostawi. Nie miałam innego wyboru i musiałam mu zaufać. Po mimo że dogadywałam się już z jakąś częścią ludzi w tym domu, to jednak nadal byli to ludzie Mahona. Mogli się do mnie uśmiechać i mi pomagać, ale to Michael miał nad nimi władzę.

Minęły dwa dni od naszej kolacji i ... a ja ledwo co widywałam Mahona. Na moje nieszczęście śmierć ciągle pchała mnie w kierunku rodziców mojego narzeczonego. Przynajmniej dwa razy w ciągu godziny natrafiałam na swoich przyszłych i raczej niedoszłych teściów.

Jean natomiast zaszyła się w jaskini nerdów razem z Jamesem, który co jakiś czas wychodził i zanosił jej coś do jedzenia. Campbella jednak nie mógł tu siedzieć wiecznie. Kluby, dragi i kasyna same się nie przypilnują. Szaleniec miał wyjechać za jakiś czas na Manhattan załatwić parę spraw i przywieźć mi parę drobiazgów.

Nie zapowiadało się na mój powrót do domu i szczerze mi to nie przeszkadzało. Chociaż nie ukrywam, że brakuje mi mojej szalonej ciotki i brata.

Moje przemyślenia zostały przerwane przez starszą blondynkę, która postanowiła dosiąść się do mnie na ławce. Była jeszcze bledsza niż wcześniej. Nie byłam pewna, na co jest chora, bo nikt o tym nie mówił, ale obstawiałam raka.

Matka mojego narzeczonego dzisiaj ubrała się w żywe kolory. Wyglądała jak kolorowa papuga. Na głowie miała kolorową chustę, która kontrastowała z jej kombinezonem. Na dworze było już coraz cieplej, dzięki czemu mogłam wychodzić do altanki nie daleko domu. Tylko do altanki.

-Dobrze, że cię tu znalazłam Madelyn- zmarszczyłam brwi na słowa kobiety- Widzę, że masz się dobrze to bardzo dobrze- wzrok blondyny spadł na moje fioletowe ślady na szyi, które zrobił mi Michael

Niczym nie dało się zakryć tych pieprzonych malinek

-Jak widać- uśmiechnęłam się lekko- Chciała Pani ze mną o czymś porozmawiać?

-Jaka Pani? Dziecko jestem stara, ale bez przesady- niebieskooka macha dłonią i uśmiecha się rozbawiona

Nawdychała się zioła Campbella czy co ?

-Mamy być rodziną więc przejdźmy na ty albo mów mi mamo- w oczach kobiety błysnęła iskra smutku

No tak przecież straciła córkę...a ja matkę, chociaż ona pewnie o tym nie wie

-Wystarczy, abyśmy mówiły sobie po imieniu, jeśli to nie problem- blondynka kręci głową i patrzy na mnie nie pewnie

-Chciałam cię przeprosić za moje wcześniejsze zachowanie. Mój syn nigdy nie przyprowadzał do tego domu żadnych dobrych kobiet. Żadnej nie traktował poważnie i szybko się ich pozbywałam. Jednak gdy oznajmił mi, że jesteś jego kobietą, prawię padłam na zawał- kobieta parska cichym śmiechem- Na początku myślałam, że go zmanipulowałaś albo zaliczyliście wpadkę.

-Nie spałam z Michaelem- odwracam za żenowana wzrok od starszej kobiety, na co ona parska głośniejszym śmiechem

-Właśnie widzę moja droga... Wybacz mi te napady śmiechu, na co dzień jestem opanowana jednak leki mają różne skutki. Musiałam jednak z tobą porozmawiać puki mam czas i pewność, że mój zdradliwy mąż nas nie przyłapie- marszczę zdziwiona brwi na jej słowa

Jest śmiertelnie chora? Zdradliwy mąż?

Między rodzicami mojego narzeczonego panowały ochłodzone stosunki. Po pochowaniu Stelli jego rodzice przestali żyć razem. Matka Michaela ponoć się załamała, a jego ojciec wyjechał z miasta i przez długi czas nie wracał. Michael był zdany tylko na siebie, bo nie znał wtedy nikogo z jego paczki znajomych.

-Wiem o tym, w jaki sposób się tu znalazłaś Madelyn- otwieram usta, aby zaprotestować, ale Dabria mnie ubiega- Uwierz mi, że trafiłaś na jednego z lepszych mężczyzn w mafii. Michael nie jest jak jego ojciec. On nigdy cię nie zdradzi z inną wywłoką czy sukinsynem.

-Skąd masz pewność, że zamierzam z nim zostać?- niebieskooka uśmiecha się i łapie mnie za rękę

-Mój syn za tobą szaleje i zrobi wszystko, abyś została. Pod tym jedynym względem jest podobny do swojego ojca. Nawet jeśli by cię puścił, to długo byś nie przeżyła. Gdy raz się tu wejdzie już nigdy się stąd nie wyjdzie. Masz ogromne szczęście Madelyn.

-Mogłabyś mówić jaśniej, nie za bardzo rozumiem o co ci chodzi?- staram się zignorować jej wcześniejsze słowa

Jeszcze raz ktoś mi wmówi, że Mahone za mną szaleje to zwariuje

Blondynka wzdycha głośno, po czym podwija rękaw. Na jej przedramieniu widnieje dosyć duży tatuaż z imieniem ojca Mahona. Przenoszę na nią przerażone spojrzenie.

-Istnieją dwa rodzaje małżeństw w mafii. To, gdzie jest szansa na miłość- tu wskazuje na mój wisiorek z sygnetem- Albo to gdzie kobieta jest przedmiotem. Gdy moja matka zmarła mój ojciec musiał mnie bogato ożenić. Nieszczęście chciało, że trafiłam do Adriana i jego rodziny. Na początku było cudownie, ale zaznaczał granice między naszymi rodzinami. Ja byłam córką pracownika a on synem szefa. Po rodzeniu Michaela nie pytał mnie o zgodę, tylko kazał mi to wytatuować. To miał być symbol, że jestem jego. Jednak gdy straciliśmy Stelle, przestał się mną interesować i wyjechał pieprzyć tych swoich fagasów i inne dziwki do Los Angeles.

-Skąd masz pewność, że twój syn akurat nie zrobi mi tego samego? Nie mam nikogo, kto mógłby mi pomóc, gdyby pojawiła się taka potrzeba. Jestem uwieziona w Queens i nikt mi nie pomoże. Wszyscy tu słuchają Michaela, a nie mnie- przekręcam oczami starając się opanować drżenie swoich rąk

Pierwszy raz odkąd tu trafiłam, zaczęłam się naprawdę bać. Historia Dabrii nie pomogła mi w żaden sposób, tylko jeszcze bardziej dobiła. Zaczęłam się coraz bardziej bać o to, co planuje mi zrobić Michael. Może, zamiast wytatuować mi swoje imię, po prostu zamknie mnie w piwnicy i będzie traktować jak ostatnią szmatę?

-Madelyn uspokój się- starsza kobieta złapała mnie za dłonie i warknęła ostro- Mój syn bywa okropnym egoistą, ale nigdy w życiu nie skrzywdziłby cię. Znam swoje dzieci

-Ale...- zostałam szybko uciszona

-Nie martw się o Michaela, na razie musisz martwić się jedynie o to, aby nie wpaść w łapy Gessingera. Ten chory bachor jest sto razy gorszy od mojego psychicznego męża skarbie. Erick nie cofnie się przed sprzedaniem cię na organy albo do zgwałcenia cię.

Jeśli jej zamiarem było przestraszenie mnie to jej kurwa świetnie wyszło

--------------

Koniec maratonu niestety, ale nie martwicie się jutro pojawią się dwa rozdziały . Istnieje możliwość, że w czerwcu też pojawi się jakiś maraton(4/4)

MAHONE-Dark Present [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz