[30]

3.1K 61 10
                                    

Madelyn

Spojrzałam na Mahona, który wyglądał na jeszcze bardziej wkurwionego niż z samego rana. Szatyn złapał mnie za łokieć i szybkim ruchem podniósł. Zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować Michael zaczął mnie ciągnąć w kierunku wyjścia.

-Jean ma natychmiast napisać do chłopaków, że mają ciągle raportować, co ten skurwiel robi. Nie obchodzi mnie, jak to zrobią- zaparłam nogami słysząc zimny głos szatyna

-A co z nim ? -kiwnęłam głową na blondyna za nami, kiedy niebieskooki w końcu na mnie spojrzał

Jego oczy były niebieskie i to tak jak wzburzone morze, czyli było bardzo źle

-A co ma być? Billy posprzątasz potem albo karz komuś inne mu to zrobić- warknął znów ciągnąc mnie do wyjścia

-To nie humanitarne i sprawiedliwe! Powiedział ci co chciałeś więc go wypuść- szatyn spojrzał na mnie a w jego oczach pojawiło się chwilowe rozbawienie

-Billy odstaw go do lekarza i zapłać za gówniarza- blondyn westchnął za nami tak jakby zrzucił z ramion ciężar- Dziękuj mojej narzeczonej skurwielu

W milczeniu wyszliśmy z piwnicy, a każdy, kto przewinął się po drodze odsuwał się od nas jak najdalej. Michael nadal trzymał mnie za łokieć, chociaż jego uścisk zelżał trochę. Szatyn zatrzymał się dopiero przed pokojem Jamesa, który był naprzeciwko pokoju Jean swoją drogą. Zapukał, chociaż bardziej by pasowało określenie przywalił w drzwi. Żółtooki po paru długich sekundach otworzył przed nami drzwi. Kątem oka zauważyłam nagie szczupłe nogi w łóżku mężczyzny.

Campbella miał na sobie jedynie dresy, przez co widać było jego nagą pierś. Czaro włosy, był szalony, ale jego ciała nie zdobiły żadne malunki co mogło by się wydawać dziwne. Nawet Joker miał tatuaże a był przecież przystojny psychopatą. Włosy mężczyzny były roztrzepane w każdą inną stronę.

Ewidentnie im przeszkodziliśmy

-Masz pilnować Madelyn i Jean, dopóki nie przyślę do nich Ulricka- mój narzeczony chyba nie zdawał sobie za bardzo sprawy, w jakim momencie przerwał swojemu przyjacielowi

-Jesteśmy już dorosłe!- zaprotestowała, na co zostałam nagrodzona prychnięciem ze strony Jamesa

-Przypominam ci aniołku, że to ty wczoraj wyłożyłaś się jak na tacy- przekręciłam oczami na komentarz Michaela

Pomogłam mu się dowiedzieć kto próbuje nas zabić a on zamierza mi to wypominać... cudownie

-Dobra popilnuję ich, ale poczekaj chwilę muszę porozmawiać z pewną seksowną diablicą w moim łóżku- szatyn zmarszczył brwi na słowa swojego przyjaciel

-Madelyn będzie w mojej sypialni,a ty miałeś zakaz na sprowadzanie diablic do mojego domu Campbell- szaleniec uśmiechnął się szeroko na słowa Mahona jednak nie skomentował tego w żaden sposób

Znów zostaje ciągnięta przez Mahona tym razem jednak w stronę naszej sypialni. Mężczyzna puścił mnie na środku po pokoju po czym podszedł do szafy i zaczął coś z niej wyjmować.

-Możesz mi łaskawie powiedzieć co się dzieje?- szatyn nie zareagował na moje pytanie- Michael do cholery mam prawo wiedzieć- pociągnęłam go za łokieć

Niebieskooki odwrócił się w moją stronę i od razu złapał mnie za biodro.

-To ja tu ustalam prawo Madelyn- za pierwszym razem powiedział mi to samo

-Ale jestem twoją narzeczoną i mnie też ktoś próbuje zabić!- warknęłam zakładając ręce pod piersi

Mahone przeniósł swój wzrok z moich piersi na oczy. W jego niebieskich oczach pojawił się dziwny błysk na moje słowa. Moje policzki zapiekły mnie, gdy szatyn przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie przez co stykaliśmy się klatkami.

MAHONE-Dark Present [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz