[3]

3.9K 90 20
                                    

Madelyn 

Od mojego spotkania z Mahonem minęły trzy dni. Trzy dni, w ciągu których brałam ciągle nadgodziny i sprzedawałam, każdą rzecz, której nie używałam na co dzień. Moje przytulne i wieczne zasypane różnymi rzeczami mieszkanie stało się miej przytulne. Suma, jaką uzbierałam wciąż nie była wystarczająca . Thomas zaczynał się czuć lepiej, lekarz pozwolił mu w końcu wstać z łóżka, przez co ciągle do mnie wydzwania z różnymi zadaniami i poleceniami. Sprzedaj to, sprzedaj tamto. Mam ochotę go zamordować za jego głupotę i długi.

Zamknęłam drzwi swojego mieszkania i oparłam się o ich drewnianą powłokę. Westchnęłam głęboko, byłam cała obolała. Praca policjantki może dać w kość, zwłaszcza kiedy dostaje się cztery zgłoszenia odnośnie awantur w barach w ciągu godziny. Rzuciłam niedbale plecak obok drzwi, zdjęłam swój ciemnobrązowy płaszcz i buty.

Weszłam do salonu, który był połączony z kuchnią i prawie zeszłam na zawał. W mojej kuchni stał nie kto inny jak Michael pieprzony Mahone i popijał sobie kawę w moim kubku. Pisnęłam przestraszona i złapałam się za serce. On jedynie spojrzał na mnie tymi swoimi niebieskawymi oczami i uśmiechnął się.

Dzisiaj miał na sobie białą koszulę i beżowe spodnie, przez co wyglądał raczej na przewodnika po muzeum niż gangstera. Na nogach miał zwyczajne czarne trampki, no dobra nie takie zwyczajne, bo one kosztują dobre parę stówek.

-Może mi Pan wytłumaczyć co tu pan robi ?- zapytałam podchodząc o niego powoli

-Stoję jak pani widzi panno Sullivan - odparł odstawiając kubek na blat

-Widzę - mruczęł zirytowana - Chodzi mi o to po co tu Pan przyszedł - przekręciłam oczami i wyjęłam kubek z szafki

-Z tego, co pamiętam to obiecałem ci pokazać tych co pobili twojego brata - czułam jego oddech na swoim karku, stał za blisko zdecydowanie za blisko

Jego dłonie leżały na blacie po obu moich stronach. Zamknął mnie w pułapce ...znów. Na jego serdecznym palcu u lewej ręki był sygnet ze złota. Gdyby nie wygrawerowane jego nazwisko i dwa niebieskawe diamenciki pomyślałaby, że to zwykła grubsza obrączka.

-Wiesz kto go pobił ?- zapytałam cicho, on jednak przybliża się do mnie jeszcze bardziej

-Jak się ubierzesz i pojedziesz ze mną to się dowiesz Madelyn - wymruczał mi do ucha

-Prz-przecież jestem ubrana- szepczę cicho, mam 24 lata a przez niego zachowuję się jak ostania małolata

-Jedziemy do klubu, więc lepiej, abyś nałożyła coś, dzięki czemu przestaniesz wyglądać na glinę- stwierdza po czym odsuwa się ode mnie , a ja oddycham głęboko- Sukienkę masz w sypialni

Patrzę na niego zdziwiona, ale nie komentuję tego. Szybko go wymijam kierując się do swojej sypialni . W pokoju na moim łóżku leży biała sukienka ze świecącego się materiału. Sukienka ma cieniutkie ramiączka i jest przed kolano. Obok leży biały komplet bielizny, biustonosz jest bez ramiączek a majtki są mocno wycięte . Patrzę na te rzeczy i nie wiem co ma zrobić . Zabić Mahone czy go zabić?

Sięgam po sukienkę i ubieram ją. Tak jak myślałam jest strasznie przyległa do mojego ciała . Materiał kończy się nad kolanami. Wzdycham jedynie decydując się na rozpuszczenie włosów . Biorę torebkę, do której wrzucam gaz pieprzowy i telefon. Broń zostawiam na łóżku razem z kompletem bielizny od Mahone . Wchodzę do salonu w momencie , w którym Michael kończy rozmowę z kimś przez telefon.

-Możemy już jechać - oznajmiam zaczesując włosy za ucho , mężczyzna patrzy na mnie z góry na dół, po czym uśmiecha się lekko

-Więc jedźmy- odparowuje od razu

W samochodzie panuje cisza , którą zagłusza radio . Z przodu auta siedzi Bill i kierowca , a z tyłu ja i Mahone . Wzrok utkwiłam w swoich palcach ,aby nie wyjść na jakąś zbyt ciekawską . W końcu jednak cisza zostaje przerwana .

-W Meduzie postaram się załatwić nagranie , kiedy pobito twojego brata . Muszę znać datę i mniej więcej czas- zerka na mnie, przez co czuję lekki dyskonfort

-10 stycznia koło 22 , godzinę później dostałam telefon ze szpitala- opowiadam automatycznie , na co szatyn przytakuje

Wysiadam z auta z pomocą Bill'ego , gdyby nie to ,że jest ścigany w stanach zjednoczonych za włamania , kradzieże i handel bronią byłby niezłym materiałem na przyjaciela . A przynajmniej mam takie wrażenie . Michael od razu kieruje się do wejścia a ja z Billy zaraz za nim . Ludzie w kolejne patrzą na niego wściekle . On jednak albo tego nie zauważa, albo to ignoruje .

-James na nas czeka- bramkarz kiwa lekko głową i nasz przepuszcza , zerkam na Billa a on jedynie mruga do mnie

W cholerę zrozumiałe

-Nie oddalaj się , a najlepiej czekaj tutaj na nas- nakazuje mi szatyn

Kazał włożyć mi tę sukienkę po to, abym stała na środku klub ?

- Dobra- mruczę jedynie ,na co mężczyźni odchodzą ode mnie

Rozglądam się po klubie i muszę przyznać , że już w pełń rozumiem nazwę tego klubu . Na czarnym suficie , neonowymi kolorami narysowana jest wielka meduza , a obok niej parę mniejszych . Wszystko jest zachowane w czerni i neonach , na ścianach wisi dużo luster a w lożach stoją neonowe kanapy . Kieruję się w kierunku baru , który stoi najbliżej mnie . Drugi barek stoi po drugiej stronie klubu .

Siadam na różowym stołku i zamawiam wodę. Obok mnie dosiada się jakiś chłopak , wygląda na mocno wstawionego .Czuję jak patrzy na mnie i zatrzymuje wzrok na moich piersiach .

-Hej maleńka- bełkocze patrzę na niego z ukosa

-Cześć- mówię bawiąc się szklanką

-Co tu robisz? - przybliża się do mnie

-Siedzę - cedzę przez zęby dając mu tym samym znać ,że nie jestem nim zainteresowana

-Chodź a się zabawimy - łapię mnie mocno za ramię , odruchowo próbuję się wyrwać

-Dotknij ją jeszcze raz a odetnę ci palce , następnie dłonie -słyszę za sobą wściekłego Michaela , mężczyzna puszcza mnie -Chodźmy aniołku- tym razem ton jego głosu jest łagodniejszy

Zeskakuję ze stołka i poprawiam swój płaszcz . Mahone przyciąga mnie bliżej siebie w zaborczym i opiekuńczy sposób. Nic nie mówię tylko mocniej do niego przylegam .

-Dzięki za poinformowanie mnie David- rzuca w stronę barmana , a on jedynie kiwa głową

Wychodzimy z klubu stając się tym samym atrakcją dla gości . W samochodzie nie ma już kierowcy a na jego miejscu siedzi Billy . Na nasz widok odpala auto .

-Kazałem ci na nas czekać , a nie szlajać się po klubie . Swojemu dowódcy też się ciągle sprzeciwiasz ? Jak tak dalej pójdzie to sama sobie poszukasz tych , co załatwili twojego zidiociałego braciszka , a ja zacznę doliczać procenty za nie spłatę długu- jego ton jest chłodny a oczy ciemniejsze

-Przepraszam- mruczę cicho, po czym wysiadam pod swoim blokiem

—————————————————

Co sądzicie o tym rozdziale ?

MAHONE-Dark Present [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz