[25]

2.9K 72 9
                                    

Madelyn

Ciotka Florence była okropną kobietą, która wykorzystywała swoje atuty i mężczyzn. Jednak nauczyła mnie paru sztuczek. Jedną z nich było zachowanie spokoju i milczenie w ramach kary dla drugiej osoby.

Postanowiłam ignorować Michaela jak najdłużej się da. Zaraz po tym, jak nałożył na mój palec sygnet, wyszłam z pokoju nic nie mówiąc. Gdy wieczorem chciał podjąć się rozmowy ze mną, również milczałam jak zaklętą.

Dzień minął mi na milczeniu i unikaniu Mahona. Dabria odzyskała przytomność, ale na wieść o tym, że jej mąż wrócił prawie znów zemdlała. Victoria zniknęła o poranku razem ze swoim narzeczonym Austinem. Co gorsza, Jean postanowiła odwiedzić swoją przyjaciółkę Barbie, która aktualnie przyjechała do Nowego Jorku i miała wrócić dopiero na kolację. Cały dzień spędziłam sama.

-Zaraz będzie kolacja aniołku- na słowa szatyna pokiwałam leniwie głową, nawet nie patrząc na niego- Po kolacji musimy porozmawiać

No, jeśli chcesz toczyć dyskusję sam ze sobą to proszę bardzo

W jadalni byliśmy wszyscy oprócz tych dwóch mężczyzn, którzy byli w domu pierwszego dnia. Okazało się, że są ludźmi, którzy pilnują Geissingera i zdają raz w miesiącu raport Mahonowi. Michael tak jak jego cała jego rodzina i oddział nienawidzi Geissingera i woli mieć go na oku. Jean powiedziała mi, że ich nienawiść wynika z zachowania Geissingerów, gdy porwano Stelle. Dziadek Erica na własną rękę szukał dziewczyny, nie chciał jednak współpracować z innymi. Zacierał ślady lub nie pojawiał się na zebraniach.

-Więc kiedy planujecie ślub?

Na pytanie Adriena, matka Michaela zachłysnęła się wodą. Natomiast Victoria wypuszcza widelec z dłoni. Jean stara się zahamować i ukryć swój szeroki uśmiech i cichy śmiech. Czarnowłosy przyjaciel mojego narzeczonego rzuca w kierunku szatynki pytające spojrzenia, ale ona zbywa go machnięciem dłoni.

-Nie śpieszy nam się- mruczę, nie odrywając widelca od talerza, ale ojciec Mahona ignoruje moją odpowiedź i wpatruje się wyczekująco w swojego syna

-Chyba ci odpowiedziała, nie słyszałeś ?- Michael mocniej zaciska palce na nożu

Problemy z tatusiem....

-Kiedy ty się jej oświadczyłeś? I dlaczego ja o tym nie wiedziałam?- Pani Mahone przygląda się mi gniewnie obarczając mnie całą winą

-Mnie bardziej interesuje gdzie jest pierścionek zaręczynowy- mąż Dabri podnosi jedną brew i wskazuje na mojego narzeczonego widelcem dla podkreślenia powagi sytuacji

Michael posyła w moim kierunku wyczekujące i proszące spojrzenie, na co przekręcam oczami. Wolną dłonią sięgam po złoty łańcuszek, który jest pod moją bluzą. Na łańcuszku przewieszony jest sygnet Mahona. Michael uśmiecha się zadziornie w kierunku swojego ojca dając mu tym samym znać, że to on jest na wygranej pozycji w tej potyczce.

-Coś ty jej dał? Przecież pierścionek zaręczynowy powinien być z diamentem!- oburzona Victoria beszta swojego kuzyna, wyrzucając w powietrze dłonie

-Nie lubię drogich błyskotek i nie przywiązuje wagi do wartości przedmiotu. Liczą się chęci i czyny- wzruszam ramionami przy okazji chowając sygnet pod bluzę

Mahone łapię mnie za prawą dłoń i składa na niej krótki pocałunek. Uśmiecham się do niego nie wychodząc ze swojej roli. Do końca kolacji nikt nie zadaje nam niewygodnych pytań na temat ślubu, dzieci czy innych pierdół.

Gdy wreszcie weszłam do sypialni odetchnęłam z ulgą. Niestety zaraz za mną do pokoju wszedł mój narzeczony. Odwróciłam się do niego plecami i po prostu podeszłam do okna.

-Musimy porozmawiać Madelyn- szatyn podchodził do mnie powoli, nie zareagowałam na jego słowa- Odezwij się aniołku- jego dłoń znalazła się na moim biodrze

-Po co?- mój głos był cichy i beznamiętny- I tak zrobisz wszystko po swojemu- prychnęłam, na co szatyn wbił w mój bok palce

-Madelyn...- przerywam mężczyźnie, zanim zdąży powiedzieć cokolwiek

-Nie! Zaufałam ci, a ty robisz wszystko, abym przestała ci ufać. Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć o tych zaręczynach Michael?- odwracam się twarzą do niebieskookiego, który zaciska mocniej zęby- Czyli nie zamierzałeś mi o tym mówić?

-Co by to zmieniło? I tak byś się zgodziła aniołku- uderzam go w klatkę piersiową, ale on nie reaguje- Doceniam to, że mi zaufałaś i dobrze zrobiłaś ufając mi

-Schowaj ten swój kompleks boga do kieszeni i przestań decydować za mnie!

-Jak mam go schować skoro mam cię chronić?- w oczach mężczyzny mogę śmiało zobaczyć jego gniew- Do cholery to nie jest zabawa Madelyn. Muszę cię chronić, bo ktoś jawnie chcę cię zabić!

-Nie musisz mnie chronić!- znów uderzam go w klatkę piersiową, natomiast dłonie szatyna lądują na mojej tali

-A właśnie, że muszę, bo nie chcę, aby kobieta, która namieszała mi w głowie umarła- jego wzrok łagodnieje podobnie jak jego głos- Pozwól mi cię chronić Madelyn

Wzdycham głęboko i bardzo nie pewnie kiwam głową na prośbę Michaela. Mężczyzna przyciąga mnie bliżej siebie przez co wtulam policzek w jego koszulę. Ramionami obejmuję go w tali.

-Nie myśl sobie, że mi przeszło- mruczę w biały materiał- Nadal jestem na ciebie wkurwiona Mahone

-Jasne Sullivan- szatyn nachyla się na de mną i całuję mnie w usta

Uśmiecham się lekko na ten gest, chociaż nawet nie wiem, dlaczego tak reaguję. Powinnam go odepchnąć, ale nie chcę... Chyba za długo byłam sama. Dłoń Michaela pewnie wsuwa się pod moją bluzę i jeździ po mojej odsłoniętej skórze. Swoje palce wplatam we włosy mężczyzny i lekko ciągnę za końcówki.

-Madelyn

-Tak?- mruczę w jego usta patrząc na niego spod przymrużonych powiek

-Chodźmy do łóżka- kiwam głową na słowa Michaela, jednak nie ruszam się o krok

Szatyn łapie mnie za biodra przez co muszę obciąć go w pasie. Szybko kładzie mnie na łóżku i zawisa na de mną. Niebieskooki przygląda mi się badawczo. Jego wzrok z moich oczu przechodzi na moją szyję. Michael całuję mnie po szyi przenosząc się powoli do moich ust.

-Jesteś moją kobietą Madelyn- dłoń szatyna tym razem ładuje na złotym łańcuszku

-Twoja Michael- uśmiecham się w usta mężczyzny

Niebieskooki na moje słowa mocniej przylega do mnie swoim ciałem tym samym pokazując mi jak na niego działam. Robi mi się gorąco, a moje policzki zdecydowanie znów robią cię czerwone.

W swoim życiu miałam dwóch chłopaków i tylko z jednym była w łóżku. Moje ciało od tego czasu jest wyczulone na dotyk mężczyzn. Wygięłam plecy czując dłoń Michaela na mojej piersi, w oczach szatyna błyszczały iskierki podniecenia i ekscytacji.

W zawrotnym tempie pozbywamy się ubrań. Jedyne co miałam na sobie w łóżku to wisiorek z sygnetem oraz usta Michaela.

Nasza gra aktorska zdecydowanie przestała być już tylko grą

——————————————————————

Nie umiem w sceny seksu (osoby czytające moje poprzednie opowiadania już się o tym przekonały) więc postanowiłam to tak drastycznie uciąć

MAHONE-Dark Present [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz