[35]

2.6K 68 4
                                    

Madelyn

Uśmiechnęłam się niezręcznie, gdy zobaczyłam Jamesa siadającego do stołu. Od sytuacji z rana nie potrafiłam mu spojrzeć w oczy.

Jak się okazało, nie tylko się całowaliśmy, ale niepostrzeżenie dłoń Michaela próbowała ściągnąć mi bluzkę. Czarnowłosy nie dość, że przyłapał nas na całowaniu, to jeszcze widział zarys mojej piersi. Mahone, gdy tylko się otrząsną, kazał "wypierdalać" szaleńcowi z kuchni i nie pokazywać mu się dzisiaj na oczy. Czarnowłosy śmiejąc się, jak wariat wyszedł z kuchni, mrucząc coś pod nosem o tym, że "Nawet wody nie może się napić, bo anioły zajęły kuchnie na igraszki".

Ciemnowłosy złapał mnie za dłoń, którą trzymałam pod stołem i zaciskałam ją. Naprzeciwko mnie siedział nie kto inny jak ojciec mojego narzeczonego. Jak gdyby nic uśmiechał się do mnie ,co byłam zmuszona odwzajemnić.

Adrian był idealnym dowodem, na to, jak okropni mogą być ludzie.

Gdy James zajął miejsce, od razu skierował swoje spojrzenie na miejsce Jean. Dziewczyna najwidoczniej rozpłynęła się w powietrzu, bo nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Cały dzień przesiedziała w tajemniczym pokoju, szukając informacji na temat miejsca pobytu Erica i potencjalnych ważnych informacji. Obiecałam sobie, że jak tylko to minie to zabiorę ją do klubu i zapłacę za jej każdego drinka. Należało jej się.

-Więc już całkiem zgłupiałeś na jej punkcie?- głos Adriana nie zawierał w sobie ani jednej iskierki radości, gdy wycelował we mnie swoim spojrzeniem

Michael mocniej ścisnął moją dłoń, dodając mi odrobinę otuchy. Przełknęłam szybko makaron, obawiając się, że może mi stanąć w gardle. Poczułam ruch po swojej drugiej stronie. Dabria wyprostowała się dumnie.

Wyglądała dzisiaj jak królowa pustyni, brakowało jej tylko korony. Miała na sobie biały komplet ze złotymi zdobieniami. Jej chusta była dzisiaj na jej ramionach i była jak zwykle dopasowana do jej kombinezonu. Włosy blondynki związane były w koka. W uszach kobieta miała duże grube obręcze w kolorze złota.

-To raczej nie jest już twoją sprawą, z kim zamierza związać się nasz syn- głos niebieskookiej był chłodny, ale nadal odzywała się z szacunkiem do swojego męża

Może nadal się go bała? Albo nie chcę robić scen przy mnie, Jamesie i Billym ?

-Nie moja?- starszy mężczyzna prychnął na słowa swojej żony i nadal uparcie patrzył na mnie z jakaś pieprzoną wyższością

-Nie twoja- mój narzeczony posłał swojemu ojcu ostre spojrzenie. Wystarczyło jedno spojrzenie na diabła siedzącego obok mnie, by wiedzieć, że był wkurwiony- Radzę ci się zamknąć, zanim powiesz za dużo słów. Nie jesteś już związany z tą mafią, więc nie masz prawa wypierdalać się w jej sprawy.

Campbella słysząc słowa swojego przyjaciela, spiął się, tak jakby tylko oczekiwał na znak do działania. Ta sytuacja coraz bardziej zaczynała mi się nie podobać. Blondynka obok mnie również ciskała zabójczym spojrzeniem w swojego męża tak jak jej syn.

-Gdyby nie ja nie miałbyś tej mafii! Jestem twoim ojcem i mam prawo....- pięść młodszego Mahona skutecznie uciszyła Adriana

Cały stół zatrząś się pod siłą Michaela. Szatyn podniósł się do pozycji stojącej, zmuszając mnie do tego samego. Teraz to ja patrzyłam na Adriana z góry, co go ewidentnie wkurwiało. Dłoń mojego sprytnego żywego boga sprytu złapała mnie za biodro i przyciągnęła do siebie.

-Nie masz żadnego prawa i nie zmienisz mojej decyzji- ojciec chłopaka uniósł się z miejsca słysząc słowa syna

-Jeśli robisz to, aby nie utracić władzy, to mogłeś postarać się bardziej. Ta pieprzona glina jedyne co może ci dać to miejsce w pierdlu lub kajdanki. Michael zacznij myśleć do cholery i zostaw ją!

Mężczyzna stojący obok mnie spiął się i wyprostował jeszcze bardziej. Jego oczy stały się szare jak nigdy wcześniej. Wolna dłoń ciemnowłosego, którą zacisnął pobielała na knykciach. Dabria posłała mi przerażone spojrzenie, którego w żaden sposób nie rozumiałam.

Zanim się zorientowałam, młody Mahone wyjął pistolet z kabury i wycelował go w kierunku swojego ojca. Spojrzałam na niego jak na ostatniego wariata. Co on do cholery robił? Adrian zmieszał się na ruch syna. Campbella i Billy, którzy nie wtrącali się w kłótnie, wstali od stołu i obrócili się w stronę ojca Mahona. Blondyna zbladła i przyłożyła dłoń do ust. W oczach kobiety coś pękło i zaraz pojawiły się łzy.

-Powiedz jeszcze jedno pierdolone słowo na temat mojej kobiety, a cię postrzelę- Adrian spojrzał na swojego syna ze zdziwieniem

Nie wiem, co mną kierowało, ale sięgnęłam dłonią w kierunku pistoletu Michaela. Gdy tylko moja dłoń dotknęła urządzenia, skierowałam je w dół. Michael przyglądał mi się uważnie zresztą jak reszta osób w pomieszczeniu. Dabria odetchnęła z ulgą na mój ruch.

-Daj spokój Michael- mruknęłam cicho w jego kierunku, mężczyzna spojrzał na swojego ojca wściekły, ale posłuchał mnie o dziwo i schował broń. Adrian odetchną z ulgą, ale nadal patrzył na nie jak na największe zło.

-Coś mnie o minęło?- szatynka weszła do jadalni i stanęła zdziwiona w drzwiach

Wyglądał jak chodzący trup i to dosłownie. Pod oczami pojawiły się wielkie worki, a jej włosy uciekały w każdą stronę świata. Zaraz za nią wbiegł do pomieszczenia niewysoki, młody mężczyzna w kurtce z wężami na plecach. Campbella zmieszał się na jego widok.

-Meduza* spłonęła szefie- czarnowłosy spojrzał na swojego pracownika jak na wariata

Żółtooki widząc poważny wyraz chłopaka, wypił na raz całą szklankę whisky, która stała przy jego talerzu. Mahone przyciągnął mnie i pocałował w czoło.

-Wybacz aniołku- wymruczał mi na ucho, po czym razem ze swoim przyjacielem i prawą ręką wyszyli do wyjścia- Każ pilnować dziewczyn i mojej matki jak oka w głowie. Jeśli dowiem się, że coś im się stało, zabiję cię i wszystkich, którzy mieli z tym związek- to były ostatnie słowa, jakie wypowiedział Mahone, zanim zniknął za drzwiami

------------------

*- Meduza to jeden z pierwszych klubów Jamesa

Trochę spóźniony, ale jest

MAHONE-Dark Present [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz