[6]

3.5K 83 12
                                    

Madelyn

Siedziałam w domu, popijając spokojnie jakieś stare wino, które zostało mi jeszcze z moich urodzin trzy lata temu i patrzyłam w pustą ścianę. W tym miejscu jeszcze godzinę temu stał telewizor. Siedząc w za dużej o co najmniej trzy rozmiary bluzie, opijałam swoją małą wygraną. Miałam równo 19 tysięcy w gotówce. 

Nigdy w życiu nie trzymałam takich pieniędzy u siebie w domu. Jutro miałam dostać wypłatę, więc dołożę tysiąc i po sprawie.

Pierwszy raz od wielu lat spędzałam walentynki w tak przyjemny sposób. Za oknem panował mrok, było koło 20. Thomas dzwonił do mnie pare razy po tym jak wyszłam ze szpitala , ale skutecznie ignorowałam jego połączenia.

Moją ciszę przerwał dzwonek do mojego mieszkania. Zdziwiona podniosłam się z kanapy zrzucając tym samym koc z kolan. Pośpiesznie podeszłam do drzwi i otworzyłam je.

-Co ty tu robisz ?!- pisnęłam na widok Michaela przed moimi drzwiami , on jakdyby nigdy nic wszedł do mojego mieszkania i usiadł na mojej kanapie

-Jak na glinę jesteś za mało kumata moja droga. Z tego, co mi wiadomo to nie masz planów na dzisiaj - rozsiadł się i chwycił za butelkę mojego wina.

-A ja słyszałam wręcz przeciwnie panie gangsterze- warknęłam wściekle zakładając ręce na biodra.

Mężczyzna przeniósł na mnie wzrok po czym zaśmiał się perliście . Podniosłam brew nie za bardzo rozumiejąc o co mu chodzi . On jednak pokręcił głową i odstawiając butelkę na podłogę, uśmiechnął się jedynie.

-O co ci chodzi ?- zapytałam siadając po drugiej stronie kanapy

-Śmiesznie wyglądasz wściekła, gdy masz na sobie bluzę z nadrukiem Hulka i te płatki pod oczami - wyjaśnił nadal uśmiechając się , westchnęłam jedynie i pokręciłam głową

-Nie pójdziesz sobie ? - za dałam pytanie sięgając po swój kieliszek

-Nie - mruknął rozglądając się po moim salonie - Sprzedałaś telewizor ? Co ci zrobił, że go oddałaś ? -zapytał marszcząc brwi , a jego oczy znów miały szarawy blask

Szare oczy to coś dobrego a niebieskie to coś nie dobrego

-Musiałam go sprzedać i tyle - biorę łyka wina po czym jednak wstaję i idę do kuchni

Wyciągam drugi kieliszek do wina i zgarniam paczkę chrupek z blatu. Gdy jestem już w salonie szatyn wychodzi z przedpokoju. Ubrany jest w jasny golf w kolorze kości słoniowej i czarne spodnie. Kładę kieliszek na stolę a chrupki rzucam na kanapę . W momencie, w którym mam dolać wina do kieliszków, wyprzedza mnie Michael i sam nalewa nam wina.

-Normalnie zaproponowałabym jakiś film, ale jak widzisz pozbyłam się telewizora a laptopa nie mam - tłumaczę nie patrząc w jego kierunku

-W takim wypadku zostaje nam rozmowa- mruczy kładąc nogi na małym stoliku

-Dlaczego akurat mafia ? -zapytałam od razu, dopiero kiedy zapytałam zdałam sobie sprawę ,że było to głupie z mojej strony

-Myślałem, że zaczniesz powolutku. Spytasz o ulubiony kolor, porę roku, ale widzę, że jesteś rzeczowa- niebieskooki zaśmiał się- Odpowiadając na twoje pytanie, po prostu takie jest moje przeznaczenie Madelyn

-Rozumiem- pokiwałam głową -Skąd wiedziałeś, że Alex należy do bandy Campbella ?

-Bandy? Tak na to mówią pieski ? -rzuciłam go poduszką, na co mężczyzna zaśmiał się

-Nie obrażaj organów władzy, bo możesz zarobić mandat- wypowiedziałam znaną mi dobrze regułkę

-Spokoje pani policjant- mężczyzna prychnął- Spotkałem go wczoraj w klubie, jak poszedłem cię szukać. Dlaczego akurat policja ?

-Chciałam robić coś dobrego- wzruszyłam ramionami- Poza tym policja kojarzyła mi się ze sprawiedliwością, równością i dobrem. Jednak chyba jestem głupia skoro tak myślałam -mruczę cicho upijając kolejnego łyka wina

-Nie jesteś głupia Madelyn to porostu świat jest zbudowany na kłamstwie - dłoń mężczyzny ląduje na moim kolanie i szczerze nie przeszkadza mi -Jesteś po prostu przyzwyczajona do dobra

-Myślisz, że nie wiem co to cierpienie ? Jak możesz mnie oceniać skoro mnie nie znasz Michael ! - warczę zirytowana i wstaję

-Zdziwiła byś się ile o tobie wiem Madelyn - mocno akcentuje moje imię- Uspokój się i siadaj z powrotem - klnę w myślach na tego dupka po czym grzecznie siadam na miejsce -Nie twierdze, że mało przeszłaś w życiu. Twierdzę, że nie do końca dostrzegasz wszystkie szczegóły w życiu- jego dłoń znów leży na moim kolanie

-Cokolwiek idę po wino -znów wstaję z kanapy i zabieram już pustą butelkę po winie

W kuchni zdejmuję płatki spod oczu i wyrzucam je do kosza. Słyszę dzwonek do drzwi na co szatyn idzie otworzyć drzwi . Wyjmuję druga butelkę wina tym razem z okazji mojego awansu. Siadam na kanapie i otwieram butelkę korkociągiem. Mężczyzna wchodzi do salonu z papierową torbą w dłoni. Patrzę zdziwiona na niego.

-Zakładam, że nie masz nic w lodówce a przydała by się nam kolacja - odpowiada na moje nieme pytanie wyciągając z torby zestaw sushi

Nalewam nam wina do kieliszków, podczas gdy Michael wykłada jedzenie na talerz. Następnie mężczyzna siada obok mnie z talerzem na kolanach.

-Jadłaś kiedyś sushi ? - pyta, chwytając w pałeczki kawałek ryby w ryżu

-Ponoć dużo o mnie wiesz- mruczę upijając łyk wina

-Niech ci będzie- wystawia pałeczki w moim kierunku, nachylam się w jego kierunku, po czym zjadam kawałek

-Może być- mruczę z pełną buzią

Po kolejnej lampce wina i połowie talerza już nie ma między nami żadnych granic. Rozmawiamy jakbyśmy znali się co najmniej od zawsze.

-Znów się skończyło- stwierdzam zawiedziona

Powoli wstaję z kanapy i lekko się zataczając idę do kuchni. Kucam, aby lepiej wydostać mi było szklaną butelkę, ale moja dłoń natrafia na pustą przestrzeń. Mruczę wściekle pod nosem. Prostuję się nagle przez co prawie się przewracam.

-Chyba mamy problem !- wołam, ale jest to bezcelowe, bo mężczyzna stoi za mną

-I to nawet poważny Madelyn- stwierdza mężczyzna, jego dłonie leża na blacie obok mnie, przez co po raz kolejny zamknięta jestem w pułapce

-I to zdecydowanie Michaelu, wino się skończyło- uśmiecham się lekko a w głowie zaczyna mi szumieć

Zdecydowanie mam słabą głowę

-Jesteś wstawiona Madelyn. Pora spać- nakazuje patrząc na moją twarz

-A co jeśli ja nie chcę spać?- opieram się o blat kuchenny

-Jesteś jeszcze bardziej nieposłuszna, niż gdy jesteś trzeźwa- stwierdza i kręci głową- Chodź- kładzie dłoń na moich plecach i prowadzi mnie do sypialni

Daję mu się prowadzić i położyć do łóżka. Przykrywam się kołdrą i patrzę na mężczyznę, który stoi w drzwiach sypialni.

-Skąd będziesz miał pewność, że jak wyjdziesz nie pójdę do sklepu po alkohol ? - pytam przymykając oczy

Mężczyzna na moje słowa podchodzi do łóżka i kładzie się po drugiej stronie materaca. Odwracam się w jego kierunku i badam wzrokiem jego profil. Michael odwraca się w moją stronę, po czym poprawia kołdrę, którą jestem przykryta. Uśmiecham się lekko na ten czyn. Szatyn całuje mnie w czoło przez co przymykam oczy .

-Dobranoc aniołku- to ostatnie co słyszę

——————————————————

Pijana Madelyn to senna i niegrzeczna Madelyn. Zdecydowanie powinnam zmienić nazwę opowiadania na "Życie w pułapkach Mahone ".

MAHONE-Dark Present [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz