[36]

2.8K 63 3
                                    

Michael

Po niecałych dwóch godzinach staliśmy przed klubem, a raczej tym, co z niego zostało. Przyciemniane szyby leżały na ziemi a neon, który świecił nad wejściem, stopił się i teraz wyświetlał jedynie krzywe u. Obok klubu zaparkowany był wóz strażacki, trzy karetki i dwa radiowozy policyjne. Widząc nas, wszyscy zamilkli na chwilę i czekali na pozwolenie. Skinąłem głową w kierunku grubego szeryfa, który był do niedawna szefem Madelyn.

Mam na dzieje, że mój ojciec odczepi się od mojego aniołka

Spojrzałem na Jamesa, który na widok budynku wciągnął głośno powietrze. W jego żółtych oczach pojawiały się co chwilę inne emocje. Wystarczyły mi jedno spojrzenie, aby stwierdzić, że mężczyzna jest załamany i wkurwiony. Też bym był wkurwiony, gdyby, ktoś rozjebał mi moje pierwsze auto. Był to jego pierwszy własny klub. Traktował Meduzę jak swoje dziecko, dom i kochankę. Poświęcił wiele dla tego klubu, a teraz musiał patrzeć, jak przez chwilę nie uwagi cały jego wysiłek został zniszczony. Boli go, chociaż on nie zamierza się do tego przyznać.

Po chwili wpatrywania się w zgliszcza budynku Campbella przywołał do nas jednego z jego zaufanych pracowników. Chłopak miał włosy w kolorach tęczy, które sięgały mu do ramion. Był niewiele młodszy od nas. Jego ciało zdobiły różne kolorowe tatuaże. Oczy dzieciaka były niebieskie, a nad lewą brwią widniał jakiś rozmyty napis. W uszach chłopaka widniały duże czarne tunele.

-Co tu się do chuja dojebało do cholery?- czarnowłosy rzadko przeklinał, więc nie zdziwiłem się, gdy jego podwładny zrobił wielkie oczy na słowa szefa

-Nicole była za barem, gdy nagle usłyszała jakieś pikanie- dłonie młodego chłopaka trzęsły się, gdy opowiadał o wybuchu- Szybko rozpoczęliśmy ewakuację klubu i chwilę potem nastąpił wybuch. Psy twierdzą, że bomba była pod stołkiem barowym i w łazienkach.

-Są jacyś ranni?- zapytałem, gdy czarnowłosy nie reagował przez dłuższą chwilę

-Nie ma trupów, ale dwie dziewczyny dostały odłamkami szkła- odpowiedział pochylając głowę w dół

-Możesz już iść RY- mężczyzna stojący obok mnie mruknął pod nosem, na co niebieskooki kiwnął głową i uciekł od nas

Mój przyjaciel nie oglądając się na ludzi wokół nas, po prostu ryuszył w kierunku wejścia do Meduzy. Strażacy stojący przy wejściu nawet nie próbowali go zatrzymać. Bali się tego, co moglibyśmy im zrobić.

I bardzo dobrze, że się bali.

Po przekroczeniu progu drzwi nie dało się niczego zobaczyć, światła latarni nie sięgały wnętrza klubu. Zapaliłem latarkę w telefonie i podałem go mężczyźnie przede mną. Campbella zaczął kierować się w stronę swojego biura, które o dziwo było najmniej zniszczone. Wybuch jednak porządnie poruszył budynkiem, bo regały z alkoholem i papierami leżały na podłodze. Czarnowłosy szaleniec sięgnął po ramkę leżącą na ziemi i otrzepał ją z kurzu.

-Powinniśmy się go pozbyć już wtedy Michael. Niepotrzebnie się powstrzymaliśmy- na biurku postawił ramkę z naszym wspólnym zdjęciem

Czworo przyjaciół tak jak ostatnim razem urwało się z balu, aby zabawić się w klubie. Widzieli się dwa razy i po raz drugi postanowili uciec. Ich opiekunowie byliby nimi zawiedzeni, gdyby dowiedzieli się, co robią. Następcy mafii postanowili wyjść z ważnego bankietu, aby zabawić się w jedyny z najgorszych klubów w Chicago.

Miedziano włosy chłopak prowadził swoich przyjaciół zwidzenia po swoim mieście. Najmłodsza z grupy Candy uśmiechała się zalotnie do każdego napotkanego chłopaka. Natomiast czarnowłosy szaleniec przekręcał oczami za każdym razem, gdy widział zachowanie swojej znajomej i mruczał coś pod nosem. Jedynie najmłodszy potomek rodziny Mahone nie był zadowolony z pomysłu przyjaciół. Chicago kojarzyło mu się z rodziną Gessinger. Nie był przekonany do ponownego towarzystwa wnuka Orsina Gessingera. W jakiś niezrozumiały sposób polubił Campbella, chociaż, chłopak przez większość czasu był zjarany, to dało się z nim pogadać. Setterfield była jego zdaniem za młoda na sprawy mafii i za delikatna.

MAHONE-Dark Present [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz