[44]

2.5K 65 7
                                    

Michael 

Gdy łapiemy się wzrokiem, widzę w jej oczach czysty strach.

-Zostaw ją Gessinger- warczę ostro w kierunku mężczyzny

-Mam taki plan Mahone- brązowooki uśmiecha się szeroko i oblizuje wargi, zerkając na przestraszoną dziewczynę u jego boku- Widzę, że przyprowadziłeś kolegów- mruczy wściekle, gdy przy schodach pojawiają się Billy i James- Nie spodziewałem się tego, że najpierw naślesz na mnie mojego kuzyna Mahone. Sądziłem, że jesteś dużym chłopcem. Jednak z naszej dwójki to ja mam jaja. Zresztą zawsze je miałem. Od dziecka sam sobie radziłem ze wszystkimi problemami.

-Zamiast kazać nam pozbyć się gnatów, będziesz nam pieprzył o swoim życiu?- wszyscy zgodnie przenosimy wzrok na Campbella, który wymachuje swoją bronią w tę i tamtą

-I tak nie strzelicie. Przez przypadek mógłbyś trafić Madelyn, a tego by ci nie wybaczył- rudowłosy śmieję się głośno, natomiast brunetka próbuje się od niego odsunąć- Nie uciekaj jeszcze kochanieńka. Lepiej najpierw pożegnaj się ze swoim chłoptasiem

Wszystko zadziało się za szybko

-Pozdrówcie Stelle- rudowłosy mówiąc to, uśmiecha się przebiegle i celuje w moim kierunku

Czarnowłosa wyrywa się z ramion Erica, który ma pociągnąć za spust. W jednej chwili rozbrzmiewają dwa strzały. Z pierdolonym strachem patrzę na Madelyn. Jeśli coś się jej stanie... Jednak żadna kula nie uderzyła w brunetkę. Gdy zerkam na Gessingera, ten już nie żyje. Koszulka mężczyzny zabarwia się na szkarłatny kolor, a na białej ścianie widnieje czerwona plama krwi.

Nie szukałem strzelców, bo nie to się teraz dla mnie liczyło... Liczy się tylko ona

Madelyn spada ze schodów, pchnięta przez martwego już Gessingera. Nie zważając na nic, podbiegam w kierunku schodów, chcąc złapać czarnowłosą. Jednak ciało zielonookiej odbija się od stopnia, zanim ją złapie. Przyciągam ją bliżej siebie, gdy jej ciało na reszcie ląduje w moich ramionach. Sullivan zerka na mnie przestraszona, po czym wtula się w moją klatkę piersiową. W tej chwili liczy się dla mnie tylko ona.

-Wszystko będzie- szepczę całując ją w czoło

-Mahone- dziewczyna rozchyla usta, jakby nie sądziła, że to wszystko dzieje się na prawdę

-Jestem tu aniołku- dziewczyna zaczęła coraz ciężej oddychać i zamykać oczy- Madelyn?Madelyn!?- potrząsnąłem ramionami dziewczyny jednak ona już nie kontaktowała

Unoszę wzrok na postać, która stoi parę schodków na de mną. Ze zdziwieniem obserwuję przestraszoną czerwonowłosą, która w dłoniach trzyma pistolet wycelowany w stronę ciała rudowłosego. Nie zamierzam teraz zajmować się nią, więc szybko odwracam się w stronę Billy'ego i Jamesa.

-Zabierz ją- oznajmiam zimno do Billy'ego, biorąc ciało nieprzytomnej brunetki na ręce

Brodacz kiwa jedynie głową, po czym zaczyna iść w kierunku dziewczyny. Ja natomiast ruszam w stronę wyjścia. Za sobą słyszę kroki Campbella, który ewidentnie jest poddenerwowany, zresztą ja też jestem. Otwieram drzwi auta i wkładam ostrożnie zielonooką. Gdy mam wsiąść za kółko czuję dłoń na ramieniu. Czarnowłosy kręci głową i pcha mnie w kierunku tylnych siedzeń. Bez zbędnej kłótni przystaje na propozycję chłopaka i siadam z Madelyn z tyłu. Kładę ostrożnie głowę dziewczyny na swoich kolanach i gładzę ją po policzku.

Przynajmniej oddycha- po raz kolejny składam pocałunek na czole dziewczyny

-Kocham cię Madelyn- wyszeptałem w kierunku dziewczyny- Nie zostawiaj mnie do cholery

*

Od dwóch godzin siedzę w swoim biurze, bo jak to stwierdziła moja matka " Nie pomogę Madelyn ani lekarzom jak będę stać przed drzwiami". Blondynka wyglądała jeszcze gorzej niż ostatnio. Znów miała mocny nawrót choroby.

Jak ma się coś pieprzyć to wszystko na raz- przeszło mi przez myśl

Nie potrafiłem się na niczym skupić, więc jedynie siedziałem i popijałem kawę, chcą, odciągnąć myśli od Madelyn. Stwierdziłem, że jak tylko dziewczyna stanie na nogi to zabiorę ją na jakieś wakacje z dala od tego wszystkiego. O ile będzie chciała... Stresowałem się tym, że moja bogini nie będzie chciała mnie znać. Nawet jeśli by tak było to, nie pozwoliłbym jej odejść. Nigdy bym jej na to nie pozwolił. Westchnąłem głośno, przeczesując po raz kolejny swoje włosy.

-Mahone?-na głos Jean podniosłem się z fotela

-Coś z Madelyn?

-Nie, wszystko z nią na razie w porządku. Twoja mama czeka, aż lekarze wszystko zabiorą i będzie można do niej wejść- przytakuje na słowa dziewczyny i opadam na fotel

-Więc o co chodzi?-pytam, mrużąc oczy, aby chronić je w ten sposób przed światłem, które odbija się i mnie razi

-Sprawdziłam tę dziewczynę i teczkę od Gessingera- oznajmia cicho i podaje mi teczkę

Marszczę brwi, czytając dokumenty od Jean. Unoszę wzrok na szatynkę, która przygląda mi się, czekając na moją reakcję.

-Jakim cudem ten sukinsyn miał żonę i nikt o tym nie wiedział?- pytam upijając łyk mojej trzeciej kawy

-Nie mam pojęcia Michael, ale wątpię ,że się kochali- kiwam lekko głową na słowa brązowookiej

Jak się okazało Naomi, bo tak miała na imię żona Gessingera, postrzeliła swojego męża prosto w serce. Campbella celował wyżej i postrzelił rudowłosego w głowę. Na szczęście tym razem żółtooki dobrze po celował i nikogo więcej nie postrzelił. Czerwonowłosą zajął się Billy, który z tego, co mi wiadomo, zabrał ją do siebie. Ostrzegłem brodacza, aby na nią uważał, ale mężczyzna stwierdził,że da sobie radę.

-A co z dokumentami?-pytam, bo ta sprawa też nie daje mi spokoju, jednak Hugo wzrusza jedynie ramionami

-To naprawdę były plany budowy- stwierdza przekonana, że to nic takiego. Znam jednak Gessingerów wystarczająco długo, aby stwierdzić, że to jakiś podstęp.

Może jednak zbyt pochopnie oceniłem Charliego i chłopak był sprytniejszy od nas? Blondyn specjalnie podał nam złą nazwę i kolor teczki, abyśmy się nie dowiedzieli o planach Skylera. Złapalem się za skroń, przeklinając w duchu swoją głupotę. Byłem skupiony na Madelyn tak bardzo, że dałem się podejść drugiemu Gessingerowi. Hugo spojrzała na mnie sceptycznie, po czym chwyciła za mój kubek i upiła z niego parę łyków.

-Jak możesz to pić?- zapytała, krzywiąc się na smak cieczy- Zamiast pić to ohydztwo powinieneś się przespać.

-Poczekam, aż Madelyn się obudzi...

-Jak zaraz sam się nie położysz to, uśpię cię tak jak Campbella, który chciał jechać teraz na Manhattan- warknęła na mnie brązowooka, uniosłem brew zaciekawiony, w jaki sposób Campbella został "uśpiony"

-Zobaczę co u Madelyn i pójdę spać -oznajmiam, na co dziewczyna przytakuje i uśmiecha się szeroko

-Już będzie dobrze Mahone- po słowach dziewczyny od razu ruszam w stronę pokoju gościnnego obok sypialni mojej i Madelyn

W pokoju panuje całkowita cisza. Na fotelu niedaleko łóżka dostrzegam swoją mamę odmawiającą różaniec. Musiało być źle skoro moja rodzicielka sięga po pomoc do Boga. Nikt z moich bliskich nie wierzył w Boga, jedynie moja rodzicielka modliła się o pomoc, gdy sama nie dawała rady. Blondynka odwraca się w moją stronę i posyła mi lekki uśmiech. Brązowooka podchodzi bliżej mnie i kładzie dłoń na moim ramieniu.

-Uważaj na nią Michaelu, ma złamaną rękę i dwa żebra- zaciskam pięść słysząc słowa kobiety

Szkoda, że skurwiel umarł tak szybko i nie mogę go zajebać jeszcze raz

-Dam sobie radę i ona też da radę- obiecuję swojej matce, na co ona uśmiecha się szerzej. Chociaż gdy spoglądam w jej oczy, mam wrażenie, że coś ją gryzie

-Dobranoc synku- kobieta wychodzi z pokoju wcześniej jednak kiwa głową na moją obietnicę

Podchodzę do łóżka gdzie leży moja kobieta i powoli skanuje jej ciało. Dziewczyna wygląda okropnie, na policzku zielonookiej widnieje fioletowawy ślad dłoni Gessingera. Prawa dłoń jest zabandażowana białym bandażem. Przysiadam na materacu i łapię dziewczynę za lewą dłoń, wokół której obwinięty jest złoty łańcuszek. Uśmiecham się lekko, widząc swój sygnet w dłoni Madelyn.

-Kocham cię aniołku- mruczę w dłoń dziewczyny i poprawiam pasemko na policzku czarnowłosej- Gdy tylko się obudzisz, zrobię wszystko, abyś ze mną została. Wszystko, czego zapragniesz Madelyn. Jeśli tylko chcesz, mogę uklęknąć przed tobą i spytać, czy zostaniesz moją kobietą. Zabiorę cię na pierdolone Hawaje, tylko się obudź- składam pocałunek na czole kobiety i nawet nie wiem, kiedy zasypiam obok mojej bogini.

--------------------

Krótki, chaotyczny, ale jeszcze nie ostatni

Jutro lub we wtorek tez powinien wlecieć nowy rozdział!!

MAHONE-Dark Present [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz