[9]

3.3K 73 5
                                    

Madelyn

Po prawie godzinnej podróży wreszcie zatrzymaliśmy się pod jednym z wielu bloków sięgających prawie nieba. Wysiadam powoli z auta i patrzę z podziwem na budynek. Nawet jakbym pracowała całe życie jako policjantka to nadal by mnie nie było by stać na mieszkanie w tej okolicy. Centrum Queens jest bardziej nowoczesne niż obrzeża, przez które przejeżdżaliśmy.

-Zamknij buźkę Madie - śmieję się Billy odpalając papierosa , patrzę sceptycznie na używkę w jego palcach

-Nie truj powietrza Billy- brodacz przekręca jedynie oczami na moje słowa

Obok mnie pojawia się Michael trzymający moją walizkę. Sięgam, aby ją zabrać, ale widząc wzrok szatyna rezygnuję. Całą drogę zachowuje się jakby miał przysłowiowy okres. Ciągle marudził albo ochraniał Billy'ego.

Mahone idzie w kierunku wejścia, a ja potulnie idę za nim. Brązowooki jednak nie idzie za nami, wsiada jedynie do auta i odjeżdża. W holu panuje typowy przepych, na środku w recepcji siedzi pewna staruszka. Na nasz widok uśmiecha się szeroko, ale nieszczerze. Z jej oczu bije zazdrość i nienawiść.

Kobieta ma okrągłą twarz i szarawe pokręcone włosy. Zielone intensywne oczy. Siedzi w jakimś sweterku zrobionym na drutach, w kolorze kawy. Michael nawet nie zwraca na nią uwagi po prostu mija ją i przywołuje windę.

-Nie bój się ta stara jędza zawsze tak się zachowuje - stwierdzam głośno w momencie, kiedy winda przyjeżdża

Patrzę na niego z szokowana, on jedynie wchodzi do windy i kiwa na mnie głową. Trochę oszołomiona wchodzę do windy.

Jak widać Mahone nie ma szacunku nawet do starszych

-Nie powinieneś tego mówić- mruczę, gdy drzwi windy się zamykają

-Dlaczego?- pyta a jego niebieskawe tęczówki patrzą na mnie

-Bo to było niegrzeczne nawet jak na gangstera- patrzę prosto w jego oczy, mężczyzna jednak prycha jedynie

-Madelyn Sullivan specjalistka od gangsterów- żartuje, po czym zerka na zegarek

-Madelyn Leila Sullivan jak już- poprawiam go przekręcając przy tym oczami

-Wiem- winda zatrzymuje się na 18 piętrze

Zerkam lekko zdziwiona, myślałam, że raczej ktoś taki jak on będzie mieszkał na samym szczycie tego budynku. Wykupi też przy okazji dwa piętra pod nim, a tu proszę jakie zdziwienie. Już nawet nie wspomnę o tym,że gangsterzy zawsze kojarzą mi się z wielką villą za miastem.

Mahone bez słowa wychodzi z windy na korytarz co robię i ja. Pomieszczenie tak jak hol jest urządzone na bogato. Zdobienia przy suficie, jak i ścian z elementami złotego metalu. Wazony z chińskiej porcelany. Na korytarzu są dwie pary drzwi. Niebieskooki kieruje się do tych po lewej, przykłada do drzwi swój telefon a one otwierają się automatycznie.

-Chodź, chyba że chcesz spać na klatce schodowej ?-kręcę głową na boki i podbiegam do mężczyzny

Mieszkanie jest wielkie i puste. Na korytarzu swoi jedynie mała szafa, a ściany są śnieżno białe. W dalszej części mieszkania jest tak samo. Wszystkie ściany są białe oprócz ściany w kuchni ona jest wykładana czarnymi kafelkami natomiast w salonie jedna ściana jest czarna.

Kuchnia jest okropnie biała i sterylna. Prawie jak w szpitalu. Salon jest bardziej kolorowy, oprócz czarnej ściany jest też czerwona kanapa i czarny dywan na środku pokoju. Wokół telewizora stoją dwie szafki z książkami, oczywiście są białe. Dzięki komukolwiek za ciemną podłogę w tym domu, bo inaczej na serio bym zwariowała.

Mahone stawia moją walizkę w salonie. Następnie kieruję się do kuchni, aby znów zrobić sobie kawę.

Dwie kawy w ciągu godziny ? Chyba ktoś tu ma problem z kofeiną.

-Możesz wybrać sobie sypialnie i wypakować parę rzeczy. Łazienka jest wspólna na końcu korytarza- tłumaczy, po czym wstawia wodę na kawę

-Rzadko tu przyjeżdżasz ?- pytam, chociaż to jest oczywiste

-Nie, mieszkam tu- patrzę na niego zdziwiona, podczas gdy on zalewa kawę wodą

-To, czemu tu tak pusto? Nie masz żadnych kwiatków ani zdjęć, nawet pamiątek z wakacji !- wyliczam na palcach

-Nie przywiązuję wagi to zdjęć czy pamiątek, a na kwiatki nie mam czasu Madelyn- upija łyk kawy przyglądając mi się uważnie

-Którą sypialnie mam wziąć ?- pytam zdejmując swój płaszcz

-Powiedziałem ci przecież, że możesz sobie wybrać- wzrusza ramionami- Masz dwie do wyboru albo prawa, albo lewa.

-Która jest twoja ?- pyta, idąc do korytarza, aby zostawić swój płaszcz i buty

-Żadna- mówi jak gdyby nigdy nic

Odkładam swoje rzeczy i wracam do kuchni. Zdziwiona patrzę na mężczyznę, który nadal popija kawę.

-Jak to żadna ? To gdzie ty śpisz ?- moje pytanie sprawia, że szarooki uśmiecha się szeroko

-A co martwisz się o mnie aniołku ?- odstawia kubek do zlewu i podchodzi do mnie

-Nie mów tak do mnie- mruczę wściekle

-Wcześniej ci to nie przeszkadzało- stwierdza podnosząc jedną brew do góry

Ma na sobie nadal czarną kurtkę i buty. Tak jakby wszedł tu, aby na kawę i miał się już zbierać. Patrzy na mnie przez co mam ochotę się skulić.

Ten człowiek zdecydowanie ma na mnie zły wpływ

-Wcześniej nie chciałeś mnie wywieść z Manhattanu i prawie nie złamałeś ręki mojemu bratu- oznajmiam zimno, na co oczy mężczyzny zmieniają kolor na ciemnoszary

-Miłego rozpakowywania się- komunikuje, po czym najzwyczajniej w świecie wychodzi z mieszkania

-Świetnie- rzucam w powietrze

Postanawiam jednak skorzystać z rady i rozpakować część swoich rzeczy. Sięgam po swoją czerwoną walizkę. Postanawiam wziąć sypialnię po lewej.

Pomieszczenia tak jak reszta mieszkania jest w kolorze białym. Ten człowiek potrzebuję architekta! Na środku stoi wielkie łóżko, obok którego stoją szafki nocne z lampkami. Na ścianie jest wielkie okno z widokiem na zachodnią stronę Queens. Przy drzwiach stoi ogromna szafa. Rozkładam walizkę na ziemi i powoli zabieram się za rozpakowywanie.

Po półgodzinie rozpakowałam najważniejsze rzeczy, które zajęły na prawdę mało miejsca w szafie. Zrobiłam także sobie jakieś śniadanie, bo wielki pan Mahone oczywiście nie pomyślał o tym, aby pozwolić mi zjeść w domu.

Lodówka okazała się tak samo pusta, jak to mieszkanie. Na szczęście miał mleko i płatki zbożowe. Podczas jedzenia swojego śniadania zaczęłam myśleć o tym, czy Thomas zainteresuje się moim zniknięciem.

Zainteresuje się jak zbraknie mu kasy , chociaż ? Teraz to nie jestem pewna czy przyjdzie do mnie, kiedykolwiek po kasę.

On miał swoje sekrety a ja swoje. Nie byliśmy jak te normalne rodzeństwo. Byliśmy przyrodnim rodzeństwem, łączył nas jedynie ojciec, a potem jego siostra Florence. Oczywiście traktowaliśmy siebie jak rodzeństwo z jednych rodziców i troszczyliśmy się o siebie nawzajem. Jednak on na święta jeździł do rodziny swojej matki a ja zostawałam z ciocią na Manhattanie. Traktowałam go jak swojego młodszego brata, najwidoczniej on mnie nie traktował jak siostrę. Wolał zadłużyć się u jakichś gangsterów niż poprosić mnie o pieniądze.

——————————————————

Co sądzicie o nagłej zmianie otoczenia Madelyn? Wyjdzie jej to na dobre ?

MAHONE-Dark Present [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz