[40]

2.3K 61 14
                                    

Madelyn

Przysięga na wszystko, co mam, że bagażnik to moje znienawidzone miejsce. Moja katorga nie trwała zbyt długo, bo niedługo po tym, jak zostałam wrzucona do metalowej puszki, mężczyźni znów zatrzymali się na poboczu. Klapa czerwonego auta odskoczyła do góry. Musiałam zmrużyć oczy, aby uniknąć wypalenia ich przez światło słoneczne.

-Będziesz już grzeczna kochanie?- widząc blondyna, poruszyłam się nagle, chcąc uwolnić się z więzów- Madelyn zacznij współpracować....

-Współpracować? Z wami? Wolne żarty- prychnęłam zirytowana i kopnęłam gaśnice- Porwaliście mnie i wykorzystaliście mojego brata!

-Przypominam ci, że twój narzeczony zrobił to samo- w oczach brązowookiego pojawiła się iskierka zazdrości, którą miałam zamiar wykorzystać

-Och do prawdy? Mój narzeczony mnie nie porwał- posłałam w kierunku chłopaka szeroki uśmiech- Jak mam być szczera to nie musiał się długo o mnie starać.

-Aż tak nisko upadłaś?- sztuczny śmiech Hewiego rozniósł się po okolicy echem

Czemu na tych drogach jest taka pustka? Czy ludzie nie mają tu aut?

-Raczej poleciałam do góry- zmierzyłam go wzrokiem

Od naszego zerwania strasznie schudł, chociaż to może być skutek koki albo papierosów. Jego policzki były bardziej zapadnięte, a oczy straciły swój blask. Trzy lata nie widziałam tego śmiecia, Mężczyzna przeczesał swoje włosy, natomiast wzrokiem błądził po wnętrzu bagażnika.

-Tęskniłem za tobą kochanie- odsunęłam głowę, gdy Hewie chciał mnie pocałować

-Młody, kurwa zostaw ją- blondyn odsunął się ode mnie i podrapał się po karku

Obok brązowookiego stanął mężczyzna o granatowych oczach. Był wyższy i bardziej napakowany od blondyna i mojego narzeczonego. Dopiero teraz zauważyłam, że jego dolna warga była przekuta. Mężczyzna nadal miał na sobie kominiarkę, przez co nie miałam, jak zobaczyć jego twarzy.

-Szef rozpierdoli ci łeb, jak dowie się co odpierdalasz- niebieskooki spojrzał na mnie, przez co instynktownie złapałam mocniej wisiorek- Mahone też cię zajebie jak coś się jej stanie. Będziesz już spokojna?

-Jeśli mnie wypuścicie z bagażnika i rozwiążecie mnie- przekręciłam oczami zirytowana postępowanie mężczyzn

-Ani mi śni- warknął mężczyzna w moim kierunku

-Więc mnie tu zostaw i nie licz na to, że będę grzeczna.

-Mogę rozwiązać ci tylko nogi dziewczynko- powiedział po chwili namysłu

Miałam ochotę przywalić temu gościowi za to, jak mnie na zawał, ale nie zrobiłam tego. Zamiast tego pokiwałam głową, zgadzając się na warunki. Mężczyźni pomogli mi wstać, po czym Hewie ukucnął przy moich stopach. Odwróciłam wzrok od blondyna i spojrzałam na mężczyznę obok. Mężczyzna z kolczykiem w wardze przyglądał się drodze zupełnie, nie zwracając uwagi na mnie i brązowookiego.

Gdy uścisk na moich kostkach poluzował się, jak najszybciej kopnęłam blondyna w policzek. Hewi nie spodziewając się, upadł na ziemię, a ja jak najszybciej zeskoczyłam z bagażnika. Nie myśląc wiele, wpadłam na ulicę. Zanim przebiegłam na drugą stronę jezdni, poczułam dłonie na swoim brzuchu. Walnęłam z całej siły w dłonie mężczyzny. Facet za mną przeklął głośno, ale nie zabrał swoich dłoni.

-No to teraz się kurwa nie ruszysz- warknął w moim kierunku przerzucając mnie przez swoje ramię

-Postaw mnie do cholery- uderzyłam po raz kolejny mężczyznę tym razem w plecy

Usłyszałam kłapnięcie klapy bagażnika, na co zaczęłam się stresować. Zabiją mnie tutaj? Mężczyzna rzucił mnie na ziemię przed autem, po czym stanął przy trójce mężczyzn. Blondyn rozmasowywał swój policzek, na którym widniał czerwony ślad po moim bucie. Mężczyzna z przekutą wargą pochylił się do swojego wspólnika w czerwonych lakierkach. Kto wkłada takie buty do czegokolwiek poza imprezą rodzinną? Dwójka mężczyzn szeptała chwilę między sobą, po czym facet w czerwonych butach odszedł do auta.

-Mówiłeś, że będzie grzeczna- niebieskooki zwrócił się do mojego byłego chłopaka

-Bo była- mruknął jedynie w odpowiedzi, przyglądając mi się, prychnęłam pod nosem

-Może jeszcze powinnam wam dziękować za to, że mnie porwaliście?

-Nie narzekałaś, jak ten fiut cię porwał- blondyn mocno zaakcentował to, jak nazwał mojego narzeczonego, na co dostał w łeb od chłopaka w zielonej bluzie

-Skąd to niby wiesz? Poza tym "ten fiut" ma większego fiuta od ciebie, więc nie miałam na co narzekać- uśmiechnęłam się zadziornie, dwójka mężczyzn zaśmiała się głośno. Hewie jednak posłał mi mordercze spojrzenie.

Zaraz po moim komentarzu mężczyzna w eleganckich butach wyszedł z auta. Gdy spojrzałam na to, co miał w ręce, od razu się przeraziłam. Przesunęłam się po ziemi jak najdalej od mężczyzny, ale na moje nie szczęście mężczyzna z przekutą wargą złapał mnie od tyłu i mocno trzymał. Kopnęłam męską wersję Dorotki z Oz w dłoń, przez co butelka z płynem upadła na ziemię.

-Karl przytrzymaj jej nogi- chłopak w zielonej bluzie na rozkaz niebieskookiego złapał mnie za nogi

Próbowałam się wyrwać, ale na próżno. Zanim się obejrzałam, mężczyzna w czerwonych butach podsunął mi pod nos i usta ściereczkę ze środkiem usypiającym. Niebieskooki przeniósł swoje dłonie na mój brzuch i wbił swoje palce w moją skórę. Czując nagły ból, wciągnełam powietrze nie dbając o konsekwencje. Oczy zaczęły mi się kleić, a świat wirował jak oszalały.

-Przynajmniej będzie spokój- usłyszałam komentarz Dorotki, a potem zapanowała ciemność

Mahone błagam nie zostawiaj mnie tu samej

------------------------

W tym tygodniu powinny się pokazać jeszcze dwa rozdziały. Jak wrażenia moi drodzy? Z góry ( a raczej dołu) przepraszam za błędny.

MAHONE-Dark Present [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz