[16]

2.9K 71 3
                                    

Madelyn

-Uwierz mi Michael tylko przy tobie taki jest- stwierdza Jean uśmiechając się przy tym jak głupia- Nigdy nie widziałam, aby tak zachowywał się przy żadnej innej dziewczynie. W zasadzie to nigdy nie słyszałam, aby był taki przy kimkolwiek

-Zgrywasz się, idę o zakład, że miał inne dziewczyny, z którymi robił dużo gorsze rzeczy- wzdycham głęboko rozkładając ręce na materacu szatynki

Zaraz po tym, jak uciekłam z gabinetu Michaela od razu przyszłam do Jean. Nie mam pojęcia czy dziewczyna jest fałszywa, czy nie, ale wolałam się wygadać jej niż matce Mahona. Hugo aktualnie klika coś w tym swoim komputerze a ja leżę na jej łóżku i opowiadam swoją dziwną historię.

-Znam go ponad 4 lata i pracuję z nim od jakiś 3 i powiem ci, że nigdy nie widziałam go w takiej sytuacji- przyznaje dziewczyna, poprawiając swoje okulary

-Jak się poznaliście? - pytam zaciekawiona podnosząc się na łokciach

Brązowooka poprawia swoje okulary i bluzę z czarnego polara. Nie pewnie zerka na mnie po czym wzdycha głośno.

-No dobra- przekręca oczami- Spotkałam Michaela pierwszy raz na imprezie jak miałam 17 lat to było przypadkowe spotkanie. Drugi raz spotkałam się z nim jak byłam już dorosła i to było w kawiarni. Można powiedzieć, że uratowałam go przed stratą miliona. I od tego czasu trzymamy się razem- Jean zerka na mnie czekając aż coś powiem, ja jedynie kiwam głową na tę historyjkę

Nie mam pojęcia czy jest prawdziwa, ale ważne, że jest jakaś. Kiedy pytam Jean o Michaela ona zawsze się spina

-A ta Victoria to jest jego kuzynką co nie?- pytam cicho skubiąc nitki z koca dziewczyny

-Taaaa to jego zjebana kuzynka. Nie musisz być zazdrosna o nią- dziewczyna mruga do nie, a ja przekręcam oczami na jej uwagę

-Nie lubisz ludzi z rodziny Mahone- stwierdzam z rozbawieniem przy okazji przeczesując włosy

-Nie za bardzo- przyznaje Hugo- Lubię Michaela jego dalekiego kuzyna Andy'ego, ojca Michaela oraz ciebie

-Nie jestem częścią jego rodziny- mruczę zirytowana zachowaniem dziewczyny

-Jeszcze

-Ta jasne- znów opadam na materac

Rozmawiamy we dwie jeszcze z trzy godziny, nawet w drodze na "ważny obiad " który zarządziła Dabriana jeszcze plotkujemy. Gdy wchodzimy do jadalni od razu wyczuwam napięta atmosferę. Przy stole siedzi już Dabriana z jakąś blondynką.

-Dzień dobry- witam się nie chętnie, na co dostaję szeroki uśmiech matki Michaela

-To właśnie Madelyn, Victorio- oznajmia blondka

Starsza kobieta ma dzisiaj czarną chustę na głowie i ubrana jest w jakiś ciemny kombinezon. Natomiast blondynka ma na sobie czerwoną sukienkę. Dużymi niebieskimi oczami bada mnie od stup do głowy. Dziewczyna uśmiecha się niepewnie w moim kierunku. Razem z Jean siadamy na swoje wczorajsze miejsca, co nie za bardzo mi się podoba. Wolałabym siedzieć jak najbliżej swojego jedynego sojusznika.

-Jestem Victoria kuzynka Michaela- dziewczyna podniosła się i podała mi dłoń, którą uścisnęłam

-Madelyn, ale możesz mówić Madie- do jadalni wszedł Michaela razem z Billym i tym mężczyzna z mieszkania chyba Austinem

Szatyn pocałował mnie we włosy i usiadł na swoim miejscu. Posłałam mu jedno z tych spojrzeń, które wręcz krzyczą "Co ty robisz?". Przy stole panowała kompletna cisza, która została przerwana dopiero przez jakąś dziewczynę w granatowym uniformie. Kobieta podeszła do Dabriany wyszeptała jej coś na ucho przy okazji wypychając jej coś w dłonie.

-Michaelu moglibyśmy porozmawiać po obiedzie?- jej głos zdecydowanie był za sztuczny

-Nie mam czasu mów teraz albo wcale- kobiecie najwyraźniej nie spodobała się odpowiedź syna, bo zacisnęła dłonie w pięści

-No nie wiem nie spodoba ci się raczej to co usłyszysz- Victoria na słowa swojej ciotki uśmiechnęła się lekko, spojrzałam na Jean, która też nie za bardzo rozumiała, o co tu chodzi

-Mów, o co chodzi i tyle- Michael zacisną pięści, spojrzałam na niego, ale skutecznie ignorował moje spojrzenie

-A więc czy wiesz, że trzymasz w domu szpiega?- wzrok wszystkich poza Michaelem pada na mnie, natomiast ja przenoszę wzrok na szatyna

No i co poradzisz na to panie wszystko wiem najlepiej?

-Skąd pewność, że Madelyn jest kretem ?- niebieskooki nadal nie traci nad sobą kontroli po mimo że jego knykcie zrobiły się białe

-Oh droga Madelyn jest z policji- Dabriana rzuca przed mój talerz moją odznakę, sięgam po nią i przecieram kawałek metalu palcem

-Byłam w policji już nie jestem- odzywam się zirytowana i chowam odznakę do kieszeni

-Nie mamy pewności. Może tylko grasz, aby dowiedzieć się jak najwięcej i sprzedać to swoim przełożonym?- pyta ta blond żmija, już wiem czemu Jean tak nie lubi matki Michaela

-Wątpię, żeby chciała się spowiadać ludziom, którzy zwyzywali ją od dziwek- odzywa się nagle szatynka w okularach

-Czyli ty o wszystkim wiedziałaś?- głos Victorii wręcz kipi od złości

-Jestem główną wtyką w tym domu Victorio to naturalne, że wiem takie rzeczy- przyglądam się kuzyncę Mahona, która czerwienieje ze złości

-Pewnie jeszcze jej pomagasz Jane!- szatynka wstaję powoli ze swojego miejsca, po czym zdejmuje swoje okulary

-Mam na imię J e a n tak jak ten francuski malarz albo aktorka Jean Harlow. Jeśli jednak jesteś tak głupia, na jaką wyglądasz to dla twojej informacji Jean tak, jak jeans tylko bez s-informatyczka gestykuluje bardzo starając się jak najbardziej pokazać dziewczynie, o co jej chodzi

Za im jednak ktokolwiek zdąży się odezwać, pięść Michaela uderza w stół. Woda w szklance Billy'ego wylewa się na blat. Wszyscy cicha i z przerażeniem czekają na to co powie Michael.

-Jeszcze jedno słowo, a nie zawaham się was zastrzelić-warczy wściekle patrząc to na kuzynkę to na Jean, moja dłoń nie pewnie dotyka jego pięści na co mężczyzna otwiera pięść - Nie masz prawa grzebać w moich rzeczach i rzeczach Madelyn, tak samo, jak nie masz prawa pytać ją o cokolwiek co zwiazane jest z jej życiem bez mojej zgody. Czy wyraziłem się jasno?

-Tak- blondynka nie jest zadowolona ze słów syna, ale nie komentuje ich w żaden sposób

Po jakże udanym obiedzie znów znajduje się z Michaelem sam na sam, tym razem w naszej sypialni. Mężczyzna śledzi mnie wzrokiem jakbym co najwyżej była jakaś zwierzyną a on wygłodniałym wilkiem. Podchodzę do szafy i wkładam swoją odznakę do płaszcza. Szatyn otacza mnie swoimi ramionami na co sztywnieję od razu.

-Wybacz za to, ale moja matka po prostu uwielbia wypychać nos w nieswoje sprawy- jego oddech muska moje ucho, przez co na moim ciele pojawiają się ciarki

-Martwi się o ciebie to zrozumiałe- mężczyzna prycha rozbawiony na moje słowa

-Mam już 28 lat i umiem o siebie zadbać- jego usta lądują na moim policzku- Zaraz możesz zamówić z Jean i Victoria jakieś ubrania. Zostaniesz tu na dłużej, a twoje ciuchy nie za bardzo nadają się na tą pogodę.

-Nie chcę zamawiać ubrań poza tym od suń się ode mnie Mahone- staram się wyślizgnąć z obiecuję mężczyzny , który skutecznie mi tego zabrania

-Jeśli ty ich nie zamówisz ja to zrobię- oświadcza z chytrym uśmiechem

Wolę nie, po tym, jak parę dni temu kazał włożyć mi tą, co prawdą ładną, ale krótką sukienkę podziękuję z usług "Mahone stylista"

-Dobra poproszę dziewczyny, aby mi pomogły coś wybrać zadowolony?- pytam zirytowana zakładając ręce pod piersi

-Bardzo- mruczy, po czym puszcza mnie i wychodzi z pokoju

Faceci- kręcę głową ze zrezygnowania- ich nikt nie zrozumie

———————————————————

Szczerze, ale tak szczerze to uważam, że "stylista Mahone" ma świetny gust i raczej się jeszcze o tym przekonamy

MAHONE-Dark Present [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz