29. Przykłuł mnie do stołu

12.7K 319 190
                                    

Obudziłam się bardzo wypoczęta. Poleżałam jeszcze chwilę i ogarnęłam się.

Przypomniałam sobie o zdarzeniu Camilli. Na samą myśl przeszły mnie ciarki, a ona jakby to było nic. No cóż. Może jest do tego przyzwyczajona. Całe życie należała do mafii. Podziwiam ją, jej odwagę. Ja nie wytrzymałabym. Upadłabym psychicznie i długo się zbierała.

Wyszłam z łazienki, a Marco powitał mnie uśmiechem na twarzy.

- Hej, jak się spało? - podszedł do mnie, lustrując od góry do dołu.

- Tak jak zawsze - wzruszyłam ramionami.

- Śniadanie jest już gotowe. Czekam.

- Będzie Camilla?

- Tak.

- A  Natan? - po moich słowach napiął mięśnie oraz wyprostował się niepokojąco.

- Tak - wycharpał.

- Coś nie tak? - błądziłam po jego twarzy. Wszędzie widziałam zdenerwowanie.

- Wszystko dobrze. Zaraz chcę cię tam zobaczyć. Nie każ mi długo czekać - odwrócił się ode mnie, kierując w stronę drzwi.

- Emm... - na mój głos odwrócił głowę - jeśli będziesz chciał pogadać o rodzicach to jestem.

On kiwnął głową, po czym wyszedł.

Mimo że mnie porwał to jakoś mi go szkoda. Stracił rodziców tak samo, jak Camilla i Natan. Wiem, że ja nie mam matki, ale mam ojca. Chociaż mam jednego rodzica. Oni stracili obu. Dziwne to. Każdy z nich stracił rodziców.

Po paru sekundach opuściłam pokój i skierowałam się do jadalni. Zauważyłam promieniejącą Camille oraz Natana. Marco gdzieś zwiał.

- Hej! Gdzie Marco? - podeszłam do stołu, po czym usiadłam na krześle na przeciwko nich.

- Stęskniłaś się? - zza rogu stał Marco z cwaniackim uśmieszkiem.

- Ależ bardzo.

- Uzależniłaś się ode mnie? - podszedł do mnie, okrażając mnie i siadł koło mnie.

- Widzę, że humor dopisuje - podał wesoły uśmiech Natan.

- Zjedzmy już - odezwała się Camilla.

Nie miałam dzisiaj apetytu, więc zajmowałam się wszystkim ale nie tym. Słuchałam i rozmawiałam z innymi. Piłam wodę i co jakiś czas brałam tycie kęsy kanapki lub po prostu ją podnosiłam. Marco to pewnie by się nie spodobało. Camilla chyba zauważyła, że unikam jedzenia.

Nie że chce się głodzić czy coś po prostu zwyczajnie nie mam apetytu. To co się ostatnio dzieje trochę mnie przerasta.

Po śniadaniu i różnych tematach chłopaki gdzieś pojechali, a ja z Camillą poszłam do mojego pokoju pogadać.

- Słuchaj - powiedziałam cicho, spuszczając głowę. Usiadłam na kanapie tuż koło niej - od dłuższego czasu myślę, aby stąd uciec.Nie mogę tutaj dłużej być. Gdy tylko odgadnę kod z zegarka to ucieknę. Ten dług będzię spłacany całe wieki. Nawet nie wiem czy mnie wypuści. Sama mi trochę przemówiłaś, że może mnie nie uwolni. Dużo osób ostatnio mówi mi tak jakbym była już tu uwięziona, jakbym została tu do końca swoich dni. Muszę stąd uciec. Chciałam się ciebie poradzić, co o tym sądzisz. Być może dasz jakieś wskazówki. Wiem, że tobie mogę zaufać. Dlatego ci o tym mówię.

- Sądzę, że ucieczka będzię bezsensowna. To jest jego miasto. Kto cię zauważy to może cię złapać i przywieźć tu, a później ty będziesz miała problemy. Może ci coś zrobić lub komuś z jego bliskich. Z reszta i tak jesteś daleko od domu. Jesteśmy na drugim końcu Włoszech. Daleko ci do domu. Myślę, że i tak cię znajdzie, a konsekwencje będą nieodwracalne, ale jak tak bardzo chcesz. Moim zdaniem on i tak cię nie wypuści, więc zostaniesz tutaj do samej śmierci. To co on chce to trzyma blisko i nie wypuszcza. Mogę powiedzieć ci jak najlepiej uciec, ale ostrzegam cię. Jak już uciekniesz, to nie będzie odwrotu.

Danielle!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz