39. Zdejmij

13.3K 318 156
                                    

Powolutku się przebudzałam. Pomrugałam oczami, po czym zobaczyłam otwarty balkon. Te gwiazdy... niedługo zobaczę swojego ojca. Jeszcze muszę wytrzymać tylko jeden dzień. Dam radę. Nagle ktoś wyłonił się z balkonu. Ciężko było mi dostrzec. Patrzyłam na tajemnicza osobę, odczytując kto to może być. On za to wpatrywał się we mnie tak bez powodu. Nawet nie drgnął. Patrzyliśmy tak na siebie, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Niestety moje powieki stały się jeszcze bardziej cięższe. Pomrugałam pare razy, a gdy tylko to zrobiłam osoba zniknęła. W pewnym momencie gdy już,  miałam zamknięte oczy i już prawie zasnęłam, poczułam dotyk na moim odsłoniętym udzie, kierując się ku górze. Odkrył mnie delikatnie kołdrą aż do brzucha. Zimno uderzyło moje ciało, ale za to poczułam wielką ulgę. Ręka zjechała na moje pośladki. Wzdrygnęłam się na ten dotyk i spięłam mięśnie. Opatuliłam się rękoma na zimno w pomieszczeniu, na co ta osoba przykryła mnie od razu, a te uczucie dotyku znikło. Byłam zbyt śpiąca, zbyt zmęczona, by cokolwiek zrobić. Ciężko było mi się skupić na jakimkolwiek ruchu danej osoby. Ukradkiem końca sił mogłam, usłyszeć, jak ktoś zamyka drzwi, a później była tylko cisza.

***

Przebudzilam się dosyć szybko. Otworzyłam szeroko oczy, po czym szybko usiadłam. Rozejrzałam się dookoła, po czym zobaczyłam otwarty balkon. Przypomniałam sobie. Ktoś był u mnie. Zapewne Marco znając życie. Kto by inny? Nie bardzo będę chciała o tym gadać, bo z reszta po co? Nie będę o tym wspominała. A jak on zacznie to to udam ze nie wiedziałam bo spałam. Chociaż napewno widział ze się lekko przebudzilam wiec powiem, ze nic nie pamietam i nie wiem, bo byłam strasznie zmęczona. Napewno rzuci jakieś swoje piękne teksty, żeby mnie tylko wyprowadzić z równowagi. W końcu dzisiaj ostatni dzień wiec napewno postara się o to żeby mi się nie udało. Dlatego muszę go unikać. Wiem, ze będzie ciężko, bo sam wczoraj mówił ze utrudni. Ale dam radę. Dam radę dla swojego taty. Chce z nim porozmawiać wiec muszę zacisnąć język za zębami, zanim cokolwiek powiem i muszę to przemyśleć. Nie mogę zaczynać afery. Muszę być 𝕘𝕣𝕫𝕖𝕔𝕫𝕟𝕒. I taka właśnie będę. Spojrzałam na zegarek.

Spóźniłam się!

Oj... spóźniłam się na śniadanie. Marco nie będzie zadowolony. Oby był w dobrym humorze. Co się ze mną stało? Nigdy nie wstaje po 9! Muszę się jakoś szybko ogarnąć i tam do niego pójść. Wkurzy się! A wtedy napewno sytuacji mi nie ułatwi. Kurde!

Szybko wzięłam ubrania z szafy, po czym pospiesznie weszłam do łazienki. W wielkim pośpiechu przebierałam się. Uczesalam włosy. Gdy tylko wyszłam... ujrzałam Marco. Zilustrował mnie od góry do dołu, po czym podszedł powolnymi ruchami. Podniosłam głowę do góry. Popatrzyłam na jego ciemne oczy, aby coś z nich odczytać. Wściekły nie był, spokojny nie był. Nic w nich nie ujrzałam. Stanął przede mną tak blisko, ze mogłam poczuć jego wspaniałe perfumy, które tak uzależniają.

- Co to za spóźnienie, Danielle? - uśmiechnął się głupio, po czym nachylił się w moim kierunku, przez co zrobiłam jeden krok do tylu i zawiązałam ręce na piersiach.

- Zaspałam, ale już możemy iść - podniosłam delikatnie kąciki ust, aby go tylko nie zdenerwować. On tylko kiwnął głową i bez żadnego kontynuowania iść w kierunku drzwi, a ja za nim.

- Wyspalas się chociaż? - dopytał, jak szliśmy do jadalni. Ukradkiem popatrzyłam na niego i mogłam dostrzec mały uśmiech na jego twarzy. Już mu coś chodzi po głowie.

- Tak - odpowiedziałam na jego pytanie - chociaż głowa mnie boli. To jest tego minus - odwróciłam wzrok od niego.

- Podobno poszłas wcześnie spać. Nic dziwnego, ze cie głowa boli skoro, tak długo spałaś. - spojrzał na mnie, po czym ja na niego, przez co szybko odwrócił swój wzrok.

Danielle!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz