36. Marco, przepraszam

11.8K 307 134
                                    

Przebudziłam się ze snu i wstałam szybko. Czułam jednocześnie zmęczenie i rozdrażnienie, a czułam też jakbym była pełna energii. Pospiesznie zerwałam się z łóżka i podążyłam do szafy. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Gdy się przebrałam i ogarnęłam wyszłam z niej. Spojrzałam na zegar i zobaczyłam, że spóźniłam się 10 minut na śniadanie. Zawsze przychodziłam w porę, a nawet przed czasem. No nic. Przeszłam przez pokój i weszłam w korytarz. Przeszłam przez nie po czym zeszłam na dół po schodach. Skręciłam w lewo i szłam przez mały korytarz po czym przeszłam przez próg wejścia do jadalni. Od razu rzucił mi się w oczy niesmaczny wyraz twarzy Marco. Co mu znowu? Jemu ciągle coś nie pasuje. Uśmiecha się dużo, ale też dużo wścieka. W sumie to jest po równo.

Ruszyłam nogami i przeszłam pare kroczków w przód, aby usiąść koło niego przez co uśmiechnął się głupio. Podałam mu uśmiech, ale w przeciwieństwie do jego był szczery. Rozejrzałam się aby natrafić coś na co mam ochotę. Wybrałam kanapkę. Wzięłam w dłonie po czym ugryzłam jeden kęs. Jego mina się nie zmieniała. Nie interesowałam się tym zbytnio kontynuując posiłek. Nagle odłożył szklankę z większą niż normalną siłą po czym zilustrował mnie ponurym wzrokiem.

- Danielle - mimo że jego twarz wyrażała złość to głos mówił zupełnie coś innego - co to za spóźnienie?

- To nie szkoła, więc mogę się spóźniać - zrobiłam głupią minę.

- Ale nie mówię o zasadach szkoły tylko moich.

- Nie przedstawiałeś mi żadnego regulaminu- wzięłam łyka wody.

- Miałaś być grzeczna.a to tyczy się również spóźnień - w sumie miał trochę racji.

- Ty zawsze przychodzisz po czasie, a ja w porę lub nawet przed czasem, więc mnie nie pouczaj - po moich słowach wstał odsuwając swoje krzesło. Zrobił jeden krok w moja stronę i złapał za szyję. Nasze twarze dzieliły centymetry.

- Rozumiem że możesz być bardziej pyskata niż zawsze, ale na twoim miejscu ugryzłbym się w język, żeby później nie było za późno. A co do tego, co powiedziałaś, to ja mam władzę a ty musisz się mnie słuchać, więc zanim coś powiesz przemyśl, czy na pewno chcesz to wypowiedzieć - rozluźnił swój uścisk po czym zdjął ze mnie dłoń i odsunął się ode mnie siadając na swoje miejsce.

Co jak co ale złość rozlewała się ze mnie. Pięści ściskałam ze zdenerwowania.

- Dobrze, ale to nie oznacza że nie mógłbyś pojawiać się wcześniej. Sam masz do mnie pretensje a ty tego nie wypełniasz, więc to ty ugryź się w język, bo to, co mówisz jest bez sensu - powiedziałam oburzona po czym wstałam, aby wyjść z tej atmosfery. Zatrzymała mnie jego dłoń na mojej ręce.

- Nie prowokuj mnie i siadaj - zbliżył do siebie brwi.

- Prowokować w kontekście złości czy seksualnym? - uśmiechnęłam się złośliwie. Moja mina widocznie mu się nie spodobała bo wstał i wyprostował się.

- Danielle - wychrapał - siadaj.

- A jak nie to co? Przykłujesz mnie do stołu jak ostatnim razem?!

- Najpierw przykłuję cię do stołu a później do łóżka, więc powtórzę ostatni raz... później nie będzie odwrotu - powiedział spokojnie ale stanowczo - siadaj.

Co tu zrobić? Chciałabym udrzeć mu nosa ale... z drugiej strony nie bardzo mi KARA odpowiada, więc jednak go posłucham. Usiadłam ze skwaszoną miną. On uśmiechnął się głupio po czym powtórzył po mnie czynność. Dalszy posiłek minął nam w ciszy. Kiedy on skończył jeść, zaczekał na mnie. Siedział dalej wpatrując się we mnie co rozpraszało mnie i krępowało. Gdy skończyłam jeść, wstałam, aby pójść do pokoju. Zrobiłam pare kroków i miałam już wychodzić, ale oczywiście musiał coś powiedzieć.

Danielle!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz